Wychował się w przeciętnej polskiej rodzinie i do niedawna nie rozumiał, jak ogromne ma znaczenie fakt, w jakim środowisku wyrastamy, jakich mamy znajomych, z kim na co dzień się kontaktujemy. Dopiero teraz osiągnął poziom świadomości o tym, że wcześniej nie był sobą tylko kimś, kto został ukształtowany poprzez efekt kumulacji wielu przypadków, jakie zaistniały wokół jego osoby.
„Dzisiaj jestem świadomy swojego życia i przeznaczenia. To jaką szkołę skończyłem, dlaczego miałbym iść na studia, nie było moim życiem tylko życzeniem moich rodziców, a właściwie mojej mamy wychowanej w świecie, w którym dobre wykształcenie oznacza znalezienie dobrej pracy, która zapewni… przetrwanie. Dlaczego nie poszedłem na studia kończąc swoją edukację na szkole średniej? To było wynikiem okoliczności, które mnie porwały. Moje późniejsze życie zawodowe również było zbiegiem okoliczności i przypadków, a kariera – jeśli można ją tak nazwać – to zbieg wydarzeń przynoszących sukcesy i porażki dające bolesne doświadczenie” – wspomina Piotr Gotowicki.
Pomimo usilnych starań mamy Piotra nie udało jej się namówić go do znalezienia pracy, a to za sprawą ŚP Zbyszka, który jako jeden z czterech starszych braci wyłamał się z szeregu i zamiast „pójść do pracy” zaczął prowadzić z dużym powodzeniem własną działalność gospodarczą. Jakiś gen przedsiębiorczości spowodował, że odnosił sukces za sukcesem… „Pamiętam, że zapragnąłem bogatego życia, jakie zaczął prowadzić mój brat. Byłem zmęczony proszeniem się o każdą złotówkę od mojej matki, a na większość rzeczy jakie posiadałem musiałem sobie zapracować bądź podczas wakacji, bądź po szkole zajmując się handlem czy też elektroniką. Wiedziałem, że takim sposobem nie zarobię na studia i na dostanie życie” – powiedział podczas wywiadu.
Dlatego pomimo świadectwa z wyróżnieniem nie chciał poświęcić kolejnych pięciu lat na naukę żyjąc w biedzie. Postanowił jak najszybciej pójść w ślady brata.
Przez kolejne 16 lat zbudował trzy biznesy, które zaraz po osiągnięciu szczytowej formy, szybko tracił. Wtedy, za każdym razem obarczał winą okoliczności, czasy, zmieniającą się gospodarkę… „Dzisiaj wiem, że jedyny problem jaki był, to byłem ja sam. Brak wiedzy i kompetencji niezbędnych aby prowadzić biznes, doprowadził do kolejnych porażek, które owszem, dały mi bogate doświadczenie, ale również przez nie zaznałem wielu upokorzeń i o mały włos nie zostałem pozbawiony wiary w siebie. Z perspektywy lat, najlepszy wybór jaki mi się udało dokonać, to wybór mojej partnerki życiowej. Mojej ukochanej żony, która niezłomnie stoi u mojego boku nie tracąc wiary we mnie i wspierając mnie w ciężkich chwilach” – wyznaje Piotr. Z żoną Zofią są od 24 lat a owocem ich małżeństwa jest wspaniały, osiemnastoletni syn Nikodem.
Maciej Maciejewski: Często wraca pan myślami do przeszłości? Zadaje pan sobie pytanie – a co by było, gdyby…?
Piotr Gotowicki: Nauczyłem się nie żyć przeszłością ani jej nie oceniać. Wszystko co się wydarzyło to tylko zdarzenia, które w efekcie doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Po przeczytaniu kilku mądrych książek, w ciągu zaledwie ostatnich kilku lat zrozumiałem, że liczy się tylko dziś i jutro. I to ode mnie zależy jaka czeka mnie przyszłość.
Przejąłem pełną kontrolę i odpowiedzialność za swoje życie. Teraz nie liczę na zbieg okoliczności tylko kreuję rzeczywistość.
Dzisiaj pracuję nad sobą w zakresie pięciu obszarów życia. Pierwszy to Zdrowie, drugi to Rodzina, trzeci to Duchowość, czwarty to Relacje z bliskimi, a piąty to Kariera. Moją pasją są samochody. Szczególnie uwielbiam te, w których po naciśnięciu pedału gazu człowiek czuje, jak wgniata go w fotel. W swoim życiu miałem ich kilkanaście, najwięcej w okresie, kiedy prowadziłem komis samochodowy. Dzisiaj jeżdżę Toyotą Rav 4, która nie jest szczytem moich marzeń, ale efektem odrobiny rozsądku ekonomicznego i oczywiście specjalnego programu samochodowego w MonaVie. Wkrótce to się zmieni – po osiągnięciu rangi black diamond znowu będę się cieszył swoimi nowymi zabawkami.
Maciej Maciejewski: W jakich okolicznościach dowiedział się pan o systemie MLM i jego możliwościach?
Piotr Gotowicki: Kiedy dowiedziałem się czym jest marketing sieciowy byłem właśnie na trzecim zakręcie swojego życia. Pamiętam jak dziś spotkanie z człowiekiem, który zajmował się tym od pięciu lat i osiągnął to, czego mi się nie udało zrobić przez lat szesnaście. Zacząłem się nad tym poważnie zastanawiać, gdyż nie był on ode mnie ani mądrzejszy ani bardziej pracowity, różnica pomiędzy mną a nim polegała tylko na tym, że ja robiłem biznes tradycyjny a on marketing sieciowy. Wtedy zacząłem się mocno przyglądać tej branży i podjąłem decyzję o przyłączeniu się do FM GROUP, aby po trzech miesiącach związać się z obecną firmą, czyli MonaVie.
Maciej Maciejewski: Każdy biznes traktowany poważnie, wymaga od człowieka mocnego zaangażowania się w pracę od samego początku. Jak w pana przypadku wyglądał start?
Piotr Gotowicki: Zacząłem tak jak prawie każdy. Nie zdawałem sobie sprawy, że można to robić dobrze lub źle. Zacząłem działać na podstawie mojej wiedzy i mojego doświadczenia wykorzystując nabyte umiejętności z działalności ubezpieczeniowej. Ruszyłem „z kopyta” i w pierwszym miesiącu po otwarciu firmy MonaVie w Polsce osiągnąłem rangę gold executive przeskakując kilka niższych pozycji oraz dwie rangi kierownicze. Jednak paliwa nie wystarczyło mi na długo. Wkrótce nie tylko zwolniłem, ale nawet cofnąłem się i przez prawie dwa lata byłem jedynie kwalifikowaną gwiazdą 500 lub 1000. To rangi dla początkujących nie sięgające nawet do rang kierowniczych. Dzisiaj wiem to, czego nie wiedziałem kiedyś – że to normalne. Nikt nie rodzi się z talentem do budowania biznesu, to są umiejętności, które się nabywa, ale niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę. Nauka wiąże się z czasem i dobrym nauczycielem i tu jest największy problem. Brakuje dobrych nauczycieli, a większość osób w tym biznesie zabija brak cierpliwości – przede wszystkim finansowej.
Maciej Maciejewski: A dlaczego akurat MonaVie? Co wyróżnia tę firmę od innych?
Piotr Gotowicki: Patrząc na MLM nauczyłem się dostrzegać różnice pomiędzy dobrą firmą a dobrą szansą. Nie zawsze dobra firma oznacza dobrą szansę, czasem lepiej wejść do starej, stabilnej firmy i tam zrobić pierwsze szlify, ale nie ma co liczyć na fajerwerki. Nie zawsze jest dobrze być pionierem z nowym pomysłem na rynku, bo ciężko jest się przebić, nie jest również dobrze wchodzić w tematy mocno przerobione, chociaż perspektywa czasu może nas mocno zbić z tropu. Avon, najstarsza firma z branży sprzedaży bezpośredniej, ma 127 lat. Czy firma, która ma 10 lat jest stara czy młoda? Oczywiście patrząc z tej perspektywy jest młoda. Starsze firmy mają swoje atuty, zazwyczaj biznes buduje się w nich powoli ale stabilnie, gdyż po wielu latach liderzy działający w nich wypracowali najlepszy system i wystarczy tylko podążać za nimi.
Tak więc wybór firmy to na pewno decyzja, która jest podjęta na wielu poziomach. Utożsamienie się z produktami, ambicje na wysokie zarobki a przede wszystkim czas, który chcemy zainwestować. Ja wybrałem MonaVie z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że firma jest młoda i dobrze rokuje na przyszłość w kategorii produktów z sektora żywności funkcjonalnej. Drugi powód to bardzo dobry, jednostkowy przepływ pieniędzy. To jeden z bardzo ważnych warunków. Jeśli chcesz odnieść sukces i dużo zarabiać zastanów się skąd mają się brać Twoje dochody.
Musisz wiedzieć, że Twoje wynagrodzenie jest pewnym procentem obrotów firmy a tu panuje pełna zależność – czym większe obroty tym większe dochody.
Stworzyć dużą grupę jest trudno, z małą grupą jest lepiej pracować i zadbać o jakość edukacji. Duże obroty to szansa na duże zarobki dla bardzo wielu osób. W życiu zacząłem kierować się zasadą – jeśli chcesz dojść na szczyt spytaj o drogę tych, którzy już tam byli. Jeśli dla Ciebie szczytem jest osiągnięcie dochodu miliona dolarów to w MonaVie nie jest to takie trudne, gdyż ten poziom dochodu osiągnęło już bardzo wielu. Do kwietnia 2014 roku taki wynik zarobkowy zaliczono już 215 razy. To wręcz gwarancja, że da się tu zarobić pieniądze. I nie musisz być kimś niezwykłym skoro zrobiło to tak wielu.
Maciej Maciejewski: Jaka jest różnica między pracą w MLM a na przykład w biznesie tradycyjnym biznesie czy u kogoś na etacie?
Piotr Gotowicki: Różnic jest tak wiele, że powstają na ten temat książki. Jedną z nich jest książka wybitnego nauczyciela w zakresie edukacji finansowej Roberta Kiyosakiego – „Biznes XXI Wieku". Ale jeśli miałbym jednym zdaniem podkreślić różnice to powiem krótko – praca na etacie raczej nie doprowadzi Ciebie do wolności finansowej. Prawdopodobnie spełnisz marzenia swojego szefa a nie swoje. Jeśli nie lubisz decydować o swojej wolności to MLM nie jest dla Ciebie.
Maciej Maciejewski: Co w network marketingu najbardziej pan ceni?
Piotr Gotowicki: To inkubator przedsiębiorczości. To miejsce, gdzie zaczynasz dostawać pieniądze za jakość a nie czas pracy. To miejsce, gdzie możesz zarabiać ile chcesz, gdyż nie ma tu sufitu i nikt nie jest w stanie Cię ograniczyć. To miejsce na stworzenie dochodu pasywnego, abyś mógł kiedyś zarabiać za to, co zrobiłeś w przeszłości.
Maciej Maciejewski: Czy zauważył pan jakieś minusy?
Piotr Gotowicki: Denerwuje mnie naiwność wielu ludzi, którzy myślą jak za czasów komuny, gdy się mówiło „nie matura a chęć szczera zrobi z Ciebie oficera”. Oczywiście zdarzają się przypadki, że ktoś zaprosił parę osób na tyle trafnie, iż te wypracowały dla niego niezłe dochody, ale opieranie swojej przyszłości na przypuszczeniu, że uda mi się znaleźć „właściwych” ludzi samemu nie stając się tym „właściwym” to jak gra w Lotto – „mam sześciu kandydatów i jak odpalą to będę milionerem, jak nie to wracam do swojej pracy na etacie”. MLM to nie „toto-lotek”, trzeba się zmienić i stać się lepszym. W tym biznesie sukces odnosi się poprzez stawanie się lepszym człowiekiem, a to jest realizowane poprzez zdobywanie wiedzy i doświadczenia. Niestety wielu ludzi nie potrafi zaangażować się na trzy do pięciu lat, tylko daje sobie jeden lub dwa miesiące.
Statystyki mówią same za siebie – przeciętny dystrybutor robi wtedy mniej niż jedno spotkanie dziennie. To znaczy, że tacy ludzie odpadają już na etapie zapraszania do biznesu nie zdając sobie sprawy, że zapraszanie to też umiejętność, którą można opanować.
Maciej Maciejewski: Właśnie, skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pan stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?
Piotr Gotowicki: Nowych do tego biznesu nigdy nie zabraknie, dopóki jest na świecie jeszcze jakiekolwiek zaufanie między ludźmi. Śmieję się, że kiedyś nawet moja żona była obcą kobietą, a teraz jest moją żoną. Co się stało? Poznałem ją, zbudowałem relacje, zaufała mi i została moją żoną. W tym biznesie jest tak samo. Codziennie poznajemy ludzi, tylko nie zawsze potrafimy zbudować z nimi relacje, które mogą przełożyć się na zaufanie. A przecież to jest kolejna umiejętność, którą można opanować.
Prawda jest również taka, że nie potrzebujemy setek ludzi a kilka, góra kilkanaście osób, z którymi zbudujemy zespół. To nie jest sprzedaż bezpośrednia, gdzie wiecznie szukamy klientów tylko marketing wielopoziomowy polegający na pomaganiu naszym partnerom wybudować ich zespoły. MLM to organizacja, gdzie bardzo duża grupa ludzi robi bardzo niewiele – przynajmniej tak to wygląda w teorii, a w praktyce tu również działa prawo Pareta. Jednym słowem 20% ludzi wykonuje 80% pracy, ale również zgarnia 80% wynagrodzenia.
Pozostała duża grupa ludzi tylko udaje, że pracuje. A wtedy firma udaje, że im płaci.
Maciej Maciejewski: Jakie ma pan plany na przyszłość?
Piotr Gotowicki: Chcę stać się rentierem, uczynić z mojego zawodu pasję, czyli coś co będę robił nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że będę chciał to robić. Ta praca sprawia mi przyjemność, chociaż czasem czuję zmęczenie. Często zastanawiam się jak mogę przekazać to co wiem drugiej osobie w jak najprostszy sposób. Dlatego to, nad czym pracuję, to skuteczne komunikowanie się. Jestem pewien, że to co powstrzymuje ludzi przed masowym przyłączeniem się do MLM to brak wiedzy i ich uprzedzenia. Teraz pracuję nad systemem takiego przekazania im informacji, aby podnieść współczynnik przetrwania ludzi w network marketingu – aby kolejnym osobom było zdecydowanie łatwiej.
Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.