Rośnie potencjał rozszerzonej rzeczywistości

przez Michał Majewski

Wielu osobom rozszerzona rzeczywistość kojarzy się z filmami science-fiction. Tymczasem obecnie każdy, kto korzysta ze smartfona ma możliwość stania się jej częścią. Zgodnie z najnowszymi prognozami, aplikacje mobilne bazujące na rozszerzonej rzeczywistości za kilka lat będą pobierane 2,5 mld razy rocznie. A już w 2014 roku wartość dochodu, który wygenerują ma osiągnąć 714 mln dolarów. Na tym trendzie mogą zyskać polscy przedsiębiorcy.

Rozszerzona rzeczywistość (augmented reality, AR) polega na uzupełnieniu otaczającego nas świata o elementy wirtualne. W praktyce opiera się to na aplikacji mobilnej pobranej na telefon lub tablet, która bazuje na rozpoznawaniu obrazu lub geolokalizacji. Pierwsze z nich wyszukują obrazy za pomocą kamery wbudowanej w urządzenie. Może to być plakat, billboard, wzór na folderze, malowidło na ścianie lub bryła budynku. Kiedy aplikacja zauważy znany sobie element wywołuje akcję, którą może być wyświetlenie informacji, filmu, dodanie trójwymiarowych obiektów. W drugim przypadku smartfon korzystając z nadajnika GPS i wbudowanego kompasu określa nasze położenie i dodaje do obrazu na ekranie obiekty, które są przypisane do miejsca, ale nie widać ich w rzeczywistości. Bardzo często obydwie metody łączy się razem by osiągnąć jeszcze lepszy efekt.

Obecnie aplikacje rozszerzonej rzeczywistości są głównie wykorzystywane przez działy marketingu i sprzedaży. To właśnie tam specjaliści są najbardziej przyzwyczajeni do szukania nowych, coraz bardziej intrygujących i angażujących form kontaktu z klientem. Rozszerzona rzeczywistość jest obecnie na tyle świeżym i jeszcze niespotykanym zjawiskiem, że tego typu reklama okazuje się być bardzo skuteczna. A często pretekstem do mówienia o produkcie jest już sama aplikacja. Najczęściej stosowanym rozwiązaniem jest rozszerzanie już istniejących materiałów reklamowych, czyli np. trójwymiarowe budynki wyrastające z folderu dewelopera lub trójwymiarowe produkty w katalogu ofertowym. W podobnym kierunku idzie koncern IKEA, który przygotował interaktywny katalog mebli. Po obejrzeniu niektórych stron przez aplikację w telefonie można zobaczyć trójwymiarowe modele mebli i przyjrzeć się im z każdej strony, a to ułatwia i przyspiesza podjęcie decyzji o kupnie.

– Szacuję, że ok. ¾ tworzonych aplikacji ma za zadanie wspierać działania reklamowe. Wynika to z potrzeby tworzenia wciąż zaskakujących kampanii. Widzimy, że użytkownicy, którzy mają na swoim urządzeniu aplikację rozszerzającą rzeczywistość korzystają z niej często tylko dlatego, że jest ona dla nich ciekawostką – czymś na kształt gadżetu. Bardzo często też pokazują ją znajomym, aby się nią pochwalić. Oczywiście za kilka lat efekt nowoczesności nie będzie już tak wyraźny, ale być może wtedy aplikacje wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość staną się popularnym, biznesowym narzędziem marketingowym jak strona internetowa, czy konto na Facebooku – mówi Piotr Koźniewski z 3R Studio, firmy tworzącej aplikacje mobilne bazujące na rozszerzonej rzeczywistości.

Oprócz działań czysto marketingowych spotyka się działania wspierające sprzedaż. Rozszerzona rzeczywistość jest szczególnie użyteczna wtedy, kiedy mamy problem, aby bezpośrednio zobaczyć dany produkt. Producenci udostępniają aplikacje pozwalające obejrzeć nieistniejące jeszcze domy, czy też przymierzyć meble do naszego wnętrza. Jest to też narzędzie wspierające wejście na rynek nowych produktów. Volkswagen z okazji ponownego wprowadzenia do sprzedaży Golfa Cabrioleta stworzył aplikację pozwalającą obejrzeć samochód jeszcze przed jego premierą, która dawała możliwość wybrania odpowiedniego koloru samochodu i dodatków. W salonach stały nawet puste miejsca, w których można było „postawić” samochód i obejrzeć jego wirtualny model.

– Stworzenie takiej aplikacji jest źródłem zupełnie nowych wrażeń dla klienta. Proszę sobie wyobrazić, że poprzez aplikację można zobaczyć jak samochód wyglądałby na podjeździe, czy firmowym parkingu. W ten sposób aplikacja pozwala poznać i polubić produkt jeszcze przed zakupem i fizycznym kontaktem z nim – mówi Koźniewski.

Wykorzystując tę samą zasadę, ale w nieco innym celu, poszli Polacy – twórcy następcy samochodu Warszawa. Ponieważ rozszerzona rzeczywistość pomaga zobaczyć coś, czego nie ma, stworzono aplikację przedstawiającą koncepcję modelu NewWarsaw. Ten sposób prezentacji ma pomóc w znalezieniu sponsorów i partnerów, którzy mogliby przyczynić się do wprowadzenia samochodu do produkcji.

– Zdecydowaliśmy się na nowy sposób prezentacji naszego samochodu, bo zauważyliśmy, że klasyczne grafiki, folder, czy strona internetowa to już za mało, żeby skupić na sobie uwagę partnerów biznesowych. Zaczynamy dostrzegać, że coraz częściej mówi się o NewWarsaw w kontekście właśnie aplikacji mobilnej – mówi Michał Koziołek, jeden z twórców NewWarsaw.

Kolejnym krokiem w zastosowaniu rozszerzonej rzeczywistości jest wdrażanie bardziej skomplikowanych mechanizmów takich jak np. gra miejska. W tym kierunku poszedł niemiecki Vodafone, który zamiast klasycznego systemu lojalnościowego zaproponował klientom zbieranie wirtualnych potworów, które można było zamienić na bonusy od operatora. Jeszcze dalej poszedł Google, który stworzył ogólnoświatową grę miejską Ingress. Obecnie aplikacja dostępna jest tylko dla zaproszonych użytkowników, których poproszono o jej testowanie. Ale projekt już cieszy się dużym zainteresowaniem.

– Na pewno z każdym kolejnym rokiem takich projektów jak Ingress będzie coraz więcej. Perspektywy wzrostu znaczenia całego rynku aplikacji bazujących na rozszerzonej rzeczywistości są bardzo obiecujące. Na szczęście Polacy nie są tutaj w żaden sposób zacofani – wielu ma smartfony z internetem mobilnym, a chociażby to jak szybko przyzwyczailiśmy się do płatności zbliżeniowych pokazuje, że jesteśmy również otwarci na innowacje. Teraz ważne, żeby przedsiębiorcy zauważyli i wykorzystali ten potencjał – podsumowuje Piotr Koźniewski.

Dane pochodzą w raportów Juniper Research.

Mogą Cię również zainteresować