Aby dojść na szczyt, trzeba się najpierw trochę powspinać!

przez Aleksandra Lipińska

Każdy ma jakieś cele, marzenia, które chciałby osiągnąć, zrealizować. Są jednostki, które robią to bez problemu, ale najczęściej człowiek potrzebuje motywatora. Amerykański pisarz Dale Carnegie powiedział kiedyś, że jedynym sposobem wywarcia wpływu na drugiego człowieka jest rozmowa o jego pragnieniach i pokazanie mu, jak je może spełnić.

źródło: Pixabayźródło: Pixabay

Powiem Wam szczerze, że w tym jednym zdaniu zawierają się wszystkie trudności w bardzo szeroko pojętym temacie związanym z byciem dobrym liderem. Musisz umieć słuchać, „wyciągać” z ludzi ich często głęboko ukryte marzenia, pokazywać do nich drogę, motywować ich na tej drodze, prowadzić – ale nie ciągnąć, pokazywać – ale nie wyręczać, a przede wszystkim skupić się na tej drugiej osobie, a nie swoich własnych planach czy oczekiwaniach.

To cholernie trudne. Bo jedni ludzie umieją słuchać, ale nie potrafią prowadzić. Inni świetnie motywują, ale nie potrafią tłumaczyć. Jeszcze inni nie prowadzą wcale, bo nie umieją przedłożyć cudzych potrzeb nad swoje. Nikt nie jest alfą i omegą w jednym…

Każdy ma jakieś „braki” czy trudności, dlatego będąc liderem – zwłaszcza w systemie MLM, gdzie jest tak dużo swobody w działaniu, podstawą okazuje się PRACA. Nie z ludźmi, nie z produktami, ale z własnymi oporami, lękami, słabościami. Bezustanna praca w dążeniu do jak najlepszych efektów osobistych.

PRACUJESZ NAD SOBĄ PO TO, BY LEPIEJ PROWADZIĆ INNYCH. TO NAJWIĘKSZA MAGIA I NAJWIĘKSZA TRUDNOŚĆ.

Dale Carnegie był niezwykle mądrym człowiekiem. Uwielbiam jego proste, ale jakże wyraziste i dosadne sformułowania typu: „Wszyscy na świecie szukają szczęścia, a jest jeden tylko sposób, aby je znaleźć. Trzeba kontrolować swoje myśli. Szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego, co jest w nas samych.” Albo to: „Zawsze sprawiaj, by inny człowiek czuł się ważny. Kiedyś dla kaprysu przez sześć dni nie jadłem. Nie było to trudne. Szóstego dnia odczuwałem mniejszy głód niż pod koniec drugiego. Znam ludzi, a może znasz ich i Ty, którzy każąc rodzinie lub pracownikom przez sześć dni nie jeść, czuliby się jak przestępcy. Jednak ci sami ludzie skazują rodzinę i pracowników na życie bez słowa uznania przez sześć dni, sześć tygodni, a czasem i sześćdziesiąt lat. A przecież uznania potrzebują oni tak samo jak jedzenia!”

W drodze na szczyt dobrze jest mieć nauczyciela. Mentora. Polecam każdemu, kto pragnie się rozwijać, a nie zwijać. Ja np. na mojego nauczyciela wybrałam dr Alinę Vogelgesang oraz jej program Master Business MLM. I dziś, po ostatnich zajęciach, mam komplet wiedzy o tym, co robię dobrze (a ta świadomość też jest mega ważna!) oraz co I JAK mam poprawić, by być lepsza w tym, co robię. I muszę się do czegoś przyznać. Powiem Wam szczerze, że to boli. To trudne. Bo murem do obalenia jestem ja sama ze swoimi naleciałościami i popełnianymi błędami. Dlatego podstawą w samorozwoju jest przede wszystkim szczerość z samym sobą i ustalenie – również ze sobą – na co TAK NAPRAWDĘ jestem gotowa pracować.

Wiem, że działalność w marketingu sieciowym da mi wolność finansową, czyli bardzo duże zarobki, dużo wolnego czasu (dzięki dochodowi pasywnemu), a w gratisie – zdrowie całej mojej rodziny. Dlatego wiem, że warto. Nie. Wiem, że TRZEBA się rozwijać. To jest warte ciężkiej pracy, zmian i niekiedy nawet bólu. Dlatego idę pod górę po swoje marzenia i prowadzę innych do ich marzeń. Bo aby dojść na szczyt, trzeba się najpierw trochę powspinać!

Autorka tekstu buduje swój network marketing w oparciu o współpracę z firmą Forever Living Products. Więcej informacji można znaleźć na portalu Facebook: Lipowisko – Ola Wajda

Mogą Cię również zainteresować