Na szczęście projekty DasCoin i NetLeaders nie mają nic wspólnego z systemem network marketing lecz niestety, w ramach promowania i reklamowania swojego przedsięwzięcia, zarówno te powiązane ze sobą spółki jak i jej czołowi naganiacze, nagminnie używają sformułowań mówiących o systemie MLM – co oczywiście mija się z prawdą. I jak wiemy z doświadczenia, znów straty poniesie cała branżą.
Dlatego trzeba jasno i wyraźnie zaznaczyć, że projekty DasCoin i NetLeaders obok systemu network marketing nawet nigdy nie stały. Nawet się o niego nie otarły. W systemie MLM musi się odbywać realna sprzedaż realnych produktów. Wypłacane w struktury prowizje nie mogą pochodzić wyłącznie z wpłat innych uczestników danego przedsięwzięcia. W przypadku DasCoin i NetLeaders – zdaniem wielu specjalistów – system działania oparty jest prawdopodobnie właśnie na tym drugim schemacie i stąd pojawiły się liczne, nie bezpodstawne przypuszczenia, że to sprawna, dynamiczna, ale wielka piramida finansowa.
Dlaczego? Sukces w biznesie i droga do niego to przede wszystkim uczcwość, prawdomówność i transparentność. Więc podejrzenia są tam mocne prawdopodobne m.in. z tego powodu, że nawet władze tych spółek nie dostarczają ani zwykłym ludziom, ani nawet dziennikarzom, jakichkolwiek atrybutów i choćby najmniejszych dowodów na to, aby te przypuszczenia zdementować. Wszyscy wiemy przecież, że jeśli firma działa zgodnie z prawem, rzetelnie i etycznie, nie ma nic do ukrycia. A już na pewno nie spraw oczywistych. Wszelkie najważniejsze, aczkolwiek proste i transparentne dla każdego normalnego biznesu dane, w tym przypadku są skrzętnie ukrywane. W przypadku spółek DasCoin i Netleaders tak normalne w każdym innym biznesie informacje, jak choćby roczna sprzedaż netto czy sumy wypłacanych prowizji, stanowią niedostępne tabu. Tajemną tajemnicę handlową. Mniejsza z tym, że każda „normalna” firma świata, właśnie na bazie takich statystyk buduje sobie markę i wizerunek…
Przypomnijmy. Redakcja Network Magazynu wysłała do prokuratury powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa po tym, jak podstawowych informacji o DasCoin & NetLeaders nie udzielił nam prezes Michael Mathias (pisaliśmy o tym tutaj) i zaraz po publikacji wywiadu, który nagraliśmy z Anną Hejką (publikacja w tym miejscu). Ta znana m.in. z telewizyjnego programu Dragon’s Dean polska businesswoman była wtedy członkiem rady nadzorczej w DasCoin. Niedawno do akcji dołączyła Fundacja Trading Jam, która również „złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 286 §1 kk, czyli doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem, przez osoby „naganiające” na zakup licencji, która według zapewnień promotorów programu, miała uprawniać do wydobywania kryptowaluty.
Podejrzenia fundacji wzbudziły niebotyczne zyski obiecywane przez promotorów DasCoina, co w jej ocenie wypełniało czynności opisane we wspomnianym wyżej artykule Kodeksu Karnego: Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
W międzyczasie zaczęły sypać się podwaliny samego przedsięwzięcia. Najpierw, swoje nader ciekawe spostrzeżenia na temat DasCoina opublikował na portalu Facebook jeden z byłych, najważniejszych pracowników firmy (publikacja), a potem zaczęły się pojawiać inne, internetowe opinie ludzi, którzy zainwestowali w DasCoin znaczne kwoty (przykład).
Apel. Wczoraj jeden z czołowych działaczy Fundacji Trading Jam poinformował naszą redakcję, że w ramach zbierania informacji i dowodów w sprawie odwiedzili ich agenci Centralnego Biura Śledczego. Stąd fundacja, za pośrednictwem Network Magazynu apeluje: „W związku ze śledztwem prowadzonym przez Centralne Biuro Śledcze w sprawie DasCoin, zachęcamy osoby, które czują się poszkodowane, do kontaktu z naszą fundacją lub bezpośrednio z CBŚ. Numer sprawy: Z-XIX-3-3870/18 Centralne Biuro Śledcze Policji Zarząd w Warszawie, Wydział do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Ekonomicznej, 03-715 ul. Okrzei 13.”
Na koniec jeszcze kilka słów w szeroko rozumianym temacie zwalczania piramid finansowych w Polsce. Osoby interesujące się tym problemem dobrze wiedzą, że w naszym kraju w sprawie nielegalnych, przestępczych piramid finansowych, nigdy nikt niczego nie robił. Nigdy. Bez względu na okoliczności przyrodnicze, historyczne, polityczne, gospodarcze, społeczne. Nikt nigdy nic nie robił. I tak jest cały czas. W tym kontekście, w nawiązaniu do świeżej publikacji sprzed kilku dni ("Będzie łatwiej walczyć z piramidami finansowymi. Komisja proponuje zmiany w prawie") odniósł się redaktor Maciej Maciejewski. Człowiek, który tropi, weryfikuje i likwiduje piramidy finansowe oraz systemy argentyńskie od 15 lat:
„Nie bardzo rozumiem. Z jednej strony to dobry pomysł, ale z drugiej moim zdaniem to nic nie da. Jak urzędnicy będą rozpoznawali i likwidowali piramidy finansowe za pomocą krótkiej wzmianki w Kodeksie Karnym o tym, że takowe są? To, że są, to fakt. Wszyscy o tym wiemy. Problem jest w tym, że są i funkcjonują. A urzędnicy nie potrafią ich weryfikować i nie mają narzędzi, aby je likwidować. Więc punkt za chęci ale za jakość działania ten punkt odejmuję. I wciąż czarna dziura. Piramida finansowa ma być namierzona, w siedem dni zweryfikowana i w 24 godziny zlikwidowana. Krótka piłka. A dopisanie podpunktu w kodeksie nic nie da. Dalej urzędnicy nie będą wiedzieli z czym to się je. 3 lata temu minister Ziobro zapowiedział buńczucznie, że zrobi porządek z piramidami finansowymi w Polsce. Ze wszystkich, które mu wtedy zgłosiłem, wszystkie działają prężnie do dziś. Niby sprawy się toczą ale nikt nie wie gdzie, nikt nie wie kto je prowadzi, papiery zmieniają tylko pokoje w różnych prokuraturach. Przepraszam, ale przez trzy lata to nie tylko te zgłoszone przeze mnie powinny być zlikwidowane. Wszystkie w Polsce powinny być zlikwidowane. Więc o czym mówimy?”
Ciąg dalszy z pewnością nastąpi…