List otwarty do Łukasza Milewskiego, organizatora „National Achievers Congress 2013”

przez Mieczysław Krause

Szanowny Panie Łukaszu! Uznałem, że ranga i rezultaty pańskiego dziecka – NAC ‘2013 w Warszawie, wymagają potraktowania szczególnego. Stąd, zamiast autorskiego wpisu, podsumowującego dyskusję na forum „Network Magazynu” po mojej relacji z tego wydarzenia („Zabieracie mi czas, jak klaszczecie”) – niniejszy list otwarty.

(„Zabieracie mi czas, jak klaszczecie”). Proszę się nie obawiać – wbrew tradycji apeli w formie listu otwartego, np. o uwolnienie opozycjonistów przez prezydenta Łukaszenkę – ja, pisząc to, oddaję honor pańskiej odwadze i determinacji. Bo zaryzykował pan wiele – kasy i własnej wiarygodności, nie tylko w granicach Polski. Lecz najważniejsze – pragnę zaakcentować kwestie kluczowe dla środowiska MLM i DS – marketingu sieciowego i sprzedaży bezpośredniej w kontekście rezultatów NAC i perspektyw współpracy z pańską firmą – „Akademia Inwestora Milewski & Partnerzy”, wzajemnie się wspierając w rozwoju.

Jako, że niniejszy list pełni także rolę podsumowania dyskusji na forum NM, pragnę tu gorąco podziękować wszystkim, bez wyjątku, którzy zabraliście głos – niezależnie czy się ze mną zgadzacie, czy nie. Bo KAŻDY głos z Waszej strony mnie rozwinął! Bo wiem, że gdybym odrzucił wewnętrznie te, które są innego zdania jak moje, oderwałbym się od rzeczywistości…

Pańskie biznesowe korzenie, panie Łukaszu, jak nas pan uprzejmie informował, wywodzą się z branży inwestycji finansowych, związanych z giełdą papierów wartościowych, więc „bykiem i niedźwiedziem”. Osobiście podchodzę do tych groźnych bestii z dużym respektem i do ich klatki wejdę dopiero, gdy zarobię odpowiednią kasę w marketingu sieciowym. A to – realizując strategię finansową, wytyczoną przez Roberta Kiyosaki w książce o MLM, pt. „Biznes XXI wieku”. Abym jednak miał z czym przyjść do pana, jako doradcy inwestycyjnego, muszę wylać sporo łez i potu. Staram się więc, aby to nie była praca głupiego, bezmyślnie wykonując czynności, a działanie efektywne, prosto do celu, pilnie nasłuchując co piszczy w trawie i kierując się dostępnymi inspiracjami. Jednej z nich, o znacznej wadze, dostarczył mi i całej branży marketingu sieciowego właśnie NAC.

ReklamaReklama

Zasadniczą różnicę w grze biznesowej pomiędzy GPW a MLM dostrzegam w poziomie ryzyka i niezbędnych kwalifikacjach graczy. Czyli – w dostępności dla ogółu, w przypadku giełdy ograniczonej, co skutkuje jej elitarnością. Gracz giełdowy to snajper, którego zarobki zależą od celności strzałów. W networku odwrotnie; ryzyko prawie żadne, kwalifikacje budowane od rejestracji w biznesie z poziomu zera, przy silnym wsparciu „sponsorów” czyli wprowadzających – „śpiewać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej”. Podstawą skuteczności jest zbiorowa aktywność i wsparcie zespołu. Używając myśliwskich porównań –  gromadna, szczelna nagonka, jakkolwiek by to brzmiało.

Są jeszcze dwie inne, kluczowe różnice, rzutujące na potencjał MLM. Pierwsza to fakt, że – w przeciwieństwie do giełdy, gdzie zarobek jednego oznacza stratę innego – w marketingu sieciowym na kolejnych poziomach korzystają wszyscy. Nie ma czegoś takiego, jak wewnętrzna konkurencja – system działa i rozwija ogromny potencjał dzięki wzajemnej pomocy i wsparciu, z poziomu na poziom. To ogranicza i tak znikome ryzyko oraz przyśpiesza korzyści z budowy sieci. Skutkiem szybkiego feed-backu w postaci zarobionej kasy, uruchamia się niesłychana dynamika rozwoju sieci.

Drugą kluczową różnicą jest w MLM zespołowość, wynikająca z zasady działania tej formy dystrybucji. Pańskie, panie Łukaszu są słowa: „Nikt nie jest w stanie wygrać w pojedynkę – zespół jest wszystkim”. Przy czym w network marketingu zespołowość występuje na dwu poziomach – liderów, budujących własne sieci w ramach organizacji oraz quasi-zespołowości całych firm. To źródło mobilności i uruchamiania aktywności, np. szkoleniowej, wielotysięcznych zespołów w wymiarze, o którym, gdzie indziej nie może być mowy. Niech tylko pszczoła – matka chce się przelecieć, np. na ciekawy event, a tysiące robotnic (i trutni) za nią… Cały rój!

ReklamaReklama

Co wymienione cechy MLM mogą oznaczać z pańskiego, panie Łukaszu, punktu widzenia organizatora biznesu pod nazwą NAC? Ano – nie musi pan już rozmawiać w sprawie sprzedaży biletów z osobami, firemkami i skaczącymi do gardła pośrednikami, a ze zorganizowanymi  „rojami” – czyż to nie piękne, tym bardziej, że prawdziwe?

Lecz to nie wszystko – nie ma na rynku innej branży dystrybucji dóbr, która rozwijałaby się tak dynamicznie. Postawienie na MLM, to w pańskim przypadku organizatora NAC zajęcie strategicznej pozycji, blokując konkurentów na rynku szkoleń dla MLM całej Europy Wschodniej – krajów unijnej demokracji ludowej. Czy wie pan, jakim wulkanem jest network w Rosji, na Ukrainie itd? Czy wie pan, że tamtejsi liderzy nieustannie węszą, gdzie się dzieje coś, co by mogło rozwinąć ich i ich biznesy i jeżdżą w tym celu gdzie się da? Po co mają jeździć do Ameryki, jak mogą do Milewskiego, który ściągnie gringos do Warszawy? Proszę to rozważyć, a gdy zapragnie pan konsultacji roboczych z naszym środowiskiem – red. Maciejewski wie do kogo się zwrócić; zaprosi czołowych liderów i managerów. Oni znają na wylot swą tajemniczą branżę, przerażającą rynkowych konkurentów i ortodoksyjnych psychologów. Znają jej niezwykłą tajemnicę sukcesu – wiele się pan od nich dowie.

Tak prywatnie panie Łukaszu, bo tego pan wiedzieć nie może – do MLM-u przyszedłem jako trener biznesu z branży B2B oraz pośrednik bankowo-unijny. I przepadłem – za sprawą potencjału i rozwojowości tego biznesu. Lecz to nie wszystko – napotkałem tu niebywałe nagromadzenie ludzi pozytywnych, z pasją i energią tworzenia i rozwoju, potwierdzonych wynikami. Przy tym bystrych i zorientowanych – oni w lot odróżniają plewy od ziarna i poznają kto zacz. Nie jest łatwo zdobyć ich zaufanie – lecz jeśli ktoś na nie zasłuży, ma za sobą mur poparcia. Poparcia, przekładającego się na niechybny sukces, w każdym wymiarze. Dla profesjonalistów jakimi są, bardziej od słów liczą się fakty. To one są w stanie zapracować na ich zaufanie. W związku z tym, jeśli – w co niezachwianie wierzę – zechce pan wykorzystać network do rozwoju NAC, pozwolę sobie na pewną sugestię. Ona by z mety „uwierzytelniła” pana w naszym elitarnym klubie top liderów, cenionych i lubianych przez ogół uczestników sieci dystrybucyjnych, darzonych zaufaniem. Na ich hasło staną tysiące.  

Sugeruję mianowicie, aby do zespołu prezenterów najbliższego NAC już teraz powołał pan trenera – lidera ze środowiska MLM. By od zaraz skierować uwagę środowiska na NAC, dając czas na dojrzewanie decyzji udziału. Spośród wielu znamienitych – jeden wyróżnia się szczególnie, a to za sprawą wartości jakie realizuje, profesjonalizmu i wyników biznesowych. Dzięki jego wsparciu, wielu odmieniło swe życie. Na NAC jest w stanie pokazać swój światowy poziom trenerski. Uprzedzając niedowiarków podkreślam, że tej mojej opinii nikt nie kupił, nikomu też nic nie jestem winien – wyrażam własne przekonanie, w duchu dobra branży. Trenerem, jakiego panu sugeruję, jest Paweł Borecki. On pańskich oczekiwań i potrzeb publiczności nie zawiedzie – wręcz przeciwnie, podbije poziom kolejnego NAC.

Z wyrazami szacunku,

Mieczysław Krause

PS. Kwestia tak dla pana (i nas) ważna, czy NAC powinien mieć charakter „show”, zasługuje na osobne podejście w dyskusji – deklaruję swój głos.

Mogą Cię również zainteresować