Marketing w sprzedaży sieciowej. Głos sceptyka

przez Radosław Wajler

Podejrzewam, iż takie podejście wywodzi się z końca lat 80-tych i początku 90-tych, kiedy to polscy konsumenci nie mieli dostępu do dobrych jakościowo produktów i kupowali wszystko, co miało metkę i pachniało tzw. „zachodem”.

Podejrzewam, iż takie podejście wywodzi się z końca lat 80-tych i początku 90-tych, kiedy to polscy konsumenci nie mieli dostępu do dobrych jakościowo produktów i kupowali wszystko, co miało metkę i pachniało tzw. „zachodem”. Zupełnie zatem niezrozumiałe dla mnie jest trzymanie się tej koncepcji w czasach, kiedy każdy mając odpowiedni kapitał, pomysł i doświadczenie może wyprodukować, co tylko mu się podoba, zachowując przy tym wysoką jakość produktu. Dostęp do technologii, źródeł kapitału i globalizacja sprawiły,
iż mnożą się firmy wirtualne. A więc rejestruję firmę, wymyślam produkt, markę, a całą resztę, począwszy od projektu poprzez produkcję, zlecam na zewnątrz firmom wyspecjalizowanym w outsourcingu poszczególnych elementów. Mogę więc wyprodukować prawie wszystko, ale pod warunkiem, iż będę potrafił przekonać konsumentów do zakupu mojego wyrobu.

 

Poszukiwanie potrzeb klienta
Wszystkie znane mi produkty firm z branży odznaczają się wysoką jakością i właściwie tylko tyle jako osoba niezaangażowana w branżę oraz konsument okazjonalny mogę powiedzieć na ten temat. Nie znam bliżej marek, nie jestem zaangażowany w żaden program lojalnościowy, o ile w ogóle są takie prowadzone, nie mam informacji o żadnych akcjach promocyjnych. Trudno jest mi uwierzyć, iż przy tak wymagającym rynku i kliencie wystarczy skupić się na produkcie, aby uzyskać zadowalający wynik sprzedaży oraz zyski. A już na pewno nie można, w krótkim okresie „dorobić się milionów”, angażując się w robienie biznesu w taki sposób.

Mogą Cię również zainteresować