Atak na Facebooka odwołany?

przez Marek Wyrzychowsk

Jeszcze kilka dni temu wszędzie było głośno o ataku na Facebooka. Jednak cała akcja została odwołana. Nawet, gdyby do niej doszło, to będzie ona wynikiem nieporozumienia w środowisku Anonimowych, którzy planowali od początku całą akcję tylko jako niewinny protest.

źródło: www.flickr.com
źródło: www.flickr.com

Parę dni temu głośno się zrobiło o nowych planach jednej z najsłynniejszej grupy hackerów na świecie, wywodzących swoje korzenie z anonimowego imageboarda 4chan – Anonymous. Poprzez umieszczone na YouTube nagranie grozili oni, że już 5 listopada, czyli w rocznicę spisku prochowego, największy i najpopularniejszy portal społecznościowy świata przestanie istnieć, gdyż wszystkie dane zostaną z niego skasowane.

Cała akcja miała być sprowokowana przez samego Facebooka, który nie dba o prywatność użytkowników, przechowując wszelkie wprowadzone przez nich dane bez ich zgody, a nawet wiedzy. Dlatego Anonimowi grozili Facebookowi totalną anihilacją.
Jednak niedawno kilka osób związanych z tą grupą dość mocno zaprzeczało prawdziwości całej akcji. Jak to zwykle bywa, prawda leży gdzieś pośrodku, jako że jeden ze współorganizatorów akcji postanowił się wypowiedzieć i uchylić rąbka tajemnicy.

Operation Facebook zaczęło swój żywot mniej więcej wtedy, gdy inna grupa hacktywistów ogłosiła chęć stworzenia anonimowej sieci społecznościowej Anonplus. Cel Operation Facebook był niemal identyczny, więc po ogłoszeniu przez twórców Anonplus swoich zamiarów, od pierwszego projektu ludzie zaczęli się odwracać aż umarł on śmiercią naturalną. Jedyne, co pozostało po całym planie był nieskasowany kanał IRC, który witał odwiedzających wiadomością, mówiącą, że „Facebook zapamięta 5 listopada”, który pobudzał wyobraźnię ludzi do tego stopnia, że wierzyli oni w faktyczny koniec Facebooka. Na kanał zaczęło wchodzić coraz więcej osób, które podchwyciły pomysł i postanowiły go rozwinąć. Jedna z tych osób nagrała materiał, który następnie trafił do mediów praktycznie na całym świecie.

Powstała w ten sposób swego rodzaju samo nakręcająca się spirala, gdyż uwaga mediów przyciągnęła do operacji jeszcze więcej osób, które pragną zobaczyć koniec Facebooka, a coś co wcześniej miało być tylko niewinną akcją protestacyjną przerodziło się w ogromne, medialne przedsięwzięcie. Sam rozgłos raczej szybko nie przycichnie, bo dla mediów to świetna pożywka. Każdą informację o końcu Facebooka internauci przyjmują niczym zapowiedź apokalipsy.

Mogą Cię również zainteresować