źródło: Flickr.comMożemy obserwować tzw. „technokapitalizm”. Przedsiębiorca, chcący realizować zamierzone cele musi w sposób elastyczny dostosowywać się do trendów rynkowych, musi potrafić wykorzystywać nowe szanse na kreowanie wartości dodanej. Warto zatem przyjrzeć się temu trendowi nieco bliżej.
Kilka miesięcy temu w Stanach Zjednoczonych ukazała się książka polskiego ekonomisty, która od razu podbiła amerykański rynek. Zwróciła uwagę wielu menedżerów zarządzających, najbardziej doświadczonych CEO i elit rządzących na proces, którego dziś nie da się już zatrzymać.

Sergiusz Prokurat – wykładowca Euroregional University of Economy oraz Universidad de Jaume I w Hiszpanii, dyrektor Centrum Studiów Polska-Azja (z którym miałem przyjemność przeprowadzić jakiś czas temu wywiad o gospodarce Indonezji) napisał książkę na temat procesu automatyzacji pracy pt.: „Work 2.0: nowhere to hide”. Słowa naszego rodzimego ekonomisty zostały docenione przez rzesze Amerykanów – książka w zaledwie kilka miesięcy od momentu publikacji sprzedała się w ponad 17 500 egzemplarzy (dane na kwiecień 2014). Henry Ford zapytany o źródło sukcesu legendarnego modelu Forda T powiedział:
Gdybym na początku swojej kariery jako przedsiębiorcy zapytał klientów, czego chcą, wszyscy byliby zgodni: chcemy szybszych koni. Więc ich nie pytałem.
Podobnie Prokurat dostrzegł, że praca ma dziś kompletnie inny wymiar, niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu i ciągle się zmienia. Zakupy internetowe stały się codziennością. Nowoczesny biznes internetowy… E-klepy czynne są 24h na dobę przez 7 dni w tygodniu, przy zaangażowaniu znacznie mniejszych zasobów czynnika pracy (w porównaniu ze stacjonarnymi sklepami). Po torach poruszają się wagony metra, sterowane przez komputer. Przy liniach produkcyjnych pracują maszyny, sprawnie składając półprodukty w całość. A wszystko to za sprawą automatyzacji pracy.
INTERNET – GLOBALNA WIOSKA
Internet jest dziś powszechnie dostępny (mimo, iż wciąż oczywiście są kraje, w których dostęp do sieci jest mocno ograniczony) i to on stoi za tymi niezwykle dynamicznymi zmianami. Umożliwia bowiem równoczesne interakcje ludziom ze wszystkich krajów na Ziemi. Bezpośrednio przyczynił się do stworzenia koncepcji globalnej wioski (global village). Jak mówi sam autor:
Otóż Chińczycy już nie są gdzieś tam, daleko. Są naszymi bezpośrednimi sąsiadami. Rywalizujemy z nimi o pracę i… przegrywamy.
Należy sobie uświadomić, że konkurencja stała się globalna i ma to ogromne znaczenie także dla biznesu lokalnego. Wszyscy ludzie, którzy chcą odnieść sukces – przedsiębiorcy, producenci towarów, dostawcy usług, pracownicy, wykładowcy, konkurują między sobą – niezależnie od miejsca zamieszkania. W wielu sektorach konkurowanie na poziomie ceny całkowicie eliminuje z rynku osoby, pochodzące z krajów rozwiniętych, gdzie zazwyczaj cena jest wyższa, niż w krajach rozwijających się. O wiele taniej jest bowiem zatrudnić specjalistę ze Sri Lanki czy Indii do przygotowania animacji wideo w programie Adobe After Effects, niż skorzystanie z oferty krajowego podmiotu gospodarczego, oferującego taką usługę. Zatrudnienie Hindusa, Lankańczyka, Chińczyka, Indonezyjczyka, Bengalczyka jest naprawdę proste. Prokurat podkreśla, że konkurujemy także z robotami (których nie powinniśmy wcale utożsamiać z kultową postacią np. Terminatora – odgrywaną przez samego Arnolda Schwarzeneggera). Technologia, z którą rywalizujemy na rynku pracy to różnego rodzaju aplikacje, skrypty, algorytmy, wykonujące pracę sprawniej i wydajniej od ludzi.
CAŁA NADZIEJA W INNOWACYJNOŚCI
Nowoczesne technologie towarzyszą nam każdego dnia. Budzimy się ze smartfonem w ręku, dokonujemy płatności bankowych jadąc autobusem – po czym rozmawiamy z kontrahentem z Nowej Zelandii pijąc kawę z automatu. Dzięki automatyzacji pracy spada potrzeba wykonywania pracy odtwórczej – rutynowej. Wzrasta natomiast popyt na kreatywne myślenie i innowacje. Problemem jest to, że nie wszyscy są kreatywni. Warto zastanowić się zatem, czy nie powinniśmy kłaść większego nacisku na pobudzanie kreatywności u małych dzieci. To bez wątpienia problem obowiązującego systemu edukacji – który nie stymuluje do twórczego myślenia i wychodzenia przed szereg. Po raz kolejny otrzymujemy dowód na to, że rynek pracy zdecydowanie wyprzedza jakiekolwiek próby reformowania szkolnictwa na świecie.
źródło: Flickr.comSergiusz Prokurat to człowiek, od którego bez wątpienia warto się uczyć. Jeszcze w czasach studenckich, będąc na stypendium na Uniwersytecie Udayana w Indonezji zaczął udowadniać, że Polacy to niezwykle przedsiębiorczy naród, sprowadzając do kraju nad Wisłą kontenery pełne m.in. jawajskich towarów. Praktyka biznesowa, rozmowy z menedżerami wysokiego szczebla w ramach współpracy z Harvard Business Review Polska oraz ogromna wiedza naukowa pozwoliły autorowi przewidzieć kierunek nadchodzących zmian. Co więcej, książka nie została oparta jedynie na przypuszczeniach – jako materiał do analizy posłużyły bowiem liczne dane makroekonomiczne (przytoczone w książce) oraz bogata bibliografia. To wszystko sprawia, że „Work 2.0: nowhere to hide” nie należy do książek z działu science-fiction, tylko do wartościowej biznesowej literatury naukowej.
HIPERSPECJALIZACJE
Według Prokurata obserwujemy „wzrost znaczenia kapitału w stosunku do wartości pracy”. Posiadacze kapitału, będą w stanie wykreować jeszcze więcej bogactwa, niż dotychczas. Nadeszły czasy, w których prowadząc własny biznes możemy uzyskać niesamowite korzyści ekonomiczne. Ciężkie czasy natomiast czekają miliony pracowników na świecie, którzy zostaną zastąpieni przez specjalistyczne oprogramowanie. Bycie posiadaczem nowocznesnych, innowacyjnych technologii, będzie stanowiło o przewadze konkurencyjnej przedsiębiorstw. A może już tak jest?
Niewykwalifikowana siła robocza ucierpi najbardziej. Niemal całe branże będzie można automatyzować. Ogromne znaczenie będą miały natomiast działy kreatywne oraz tzw. hiperspecjalizacje (opisane w książce „Work 2.0: nowhere to hide”). W artykule opublikowanym przez Sergiusza Prokurata na łamach portalu internetowego Instytutu Obywatelskiego możemy przeczytać, że „dwóch oksfordzkich badaczy – C.B. Frey i M.A. Osborne, stworzyło model obliczający prawdopodobieństwo zastąpienia pracownika w danej branży. Doszli do wniosku, że aż 47% pracujących czynnie (w transporcie, produkcji, sprzedaży i usługach) może być w przyszłości zastąpionych przez maszyny.”
Automatyzacja pracy jest dzisiaj niepodważalnym faktem. Wystarczy chociażby przyjrzeć się temu, w jakim kierunku rozwijają się największe transnarodowe koncerny. Poniżej przykład firmy Amazon:
AUTOMATYZACJA PRACY W SEKTORZE SPRZEDAŻY BEZPOŚREDNIEJ
Przykładem pracy, którą w sektorze sprzedaży bezpośredniej i MLM roboty odebrały ludziom, mogą być np. skomplikowane systemy IT. Zdecydowana większość firm, które liczą się dziś na rynku (o ile nie wszystkie!) korzystają ze spersonalizowanego oprogramowania – którego funkcje ułatwiają konsultantom oraz kadrze pracowniczej wykonywanie swoich codziennych obowiązków.
Zastanówmy się nad tym, ile osób musiałoby być zatrudnionych do wyliczania prowizji, wynikających z obrotów poszczególnych sieci sprzedażowych. Dzięki opracowaniu algorytmu na podstawie danego planu marketingowego – komputer robi to o wiele sprawniej i miejmy nadzieję bezbłędnie. A więc sama funkcjonalność rozliczeń z partnerami zastępuje w firmach z tego sektora ogromny dział finansowo-rozliczeniowo-księgowy. Sklepy online, automatyczne call center to tylko kolejne przykłady na to, że automatyzacja pracy nie omija tego sektora.
Zatem:
- Jak bardzo proces automatyzacji pracy jest już dostrzegalny w Polsce?
- Jaki to wszystko może mieć wpływ na dalszy rozwój branży sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego w przyszłości?
Aby pobudzić kreatywność Czytelników „Network Magazynu” pozostawiam te pytania bez odpowiedzi i zachęcam do sięgnięcia po książkę „Work 2.0: nowhere to hide” (wkrótce dostępna także w języku polskim).
Autor tekstu prowadzi bloga pod adresem: www.sabatowski.com

