Kwota 5 zł za litr okazała się być psychologiczną barierą, która skłania klientów do rezygnacji z tankowania. Spadek w porównaniu do sprzedaży w analogicznym okresie ubiegłego roku wyniósł aż 10%. Dlatego operatorzy robią wszystko, aby na ich dystrybutorze cena zaczynała się cyfrą 4.
źródło: www.flickr.com
To może spowodować początek wojny cenowej na stacjach. Mimo przekroczenia granicy 100 dolarów za baryłkę ropy, sprzedawcy w Polsce zamiast podnosić, ku naszemu zdziwieniu obniżyli swoje stawki. Duże znaczenie ma tutaj również umacniający się wobec dolara – złoty. Trudno jednak przewidzieć, jak dalej potoczy się sytuacja. Na razie koncerny obserwują nawzajem swoje ruchy i dostosowują ceny do konkurencji, czyli utrzymują je poniżej 5 zł za litr. Jednak wszyscy zgodnie liczą na rychły koniec zawirowań w Egipcie i ponowny spadek notowań ropy naftowej na światowych giełdach.