Jakiś miesiąc temu rządząca partia „Prawo i Sprawiedliwość” zawiązała koalicję z „Samoobroną” i „Ligą Polskich Rodzin”. Do rządu weszli „politycy” z tych ugrupowań, zajmując bardzo ważne stanowiska ministerialne. Zostali wicepremierami. Nie będę tutaj popełniał kolejnych dywagacji na temat życiorysów czy kompetencji Andrzeja Leppera lub Romana Giertycha. Zrobiło to mnóstwo gazet o tematyce społecznej. Jednak mnie, dziennikarza – obywatela, w całym tym przedsięwzięciu zainteresował mało omawiany w mediach aspekt w postaci pięknego słowa i ważnego zjawiska, jakim jest demokracja. Co ma wspólnego teka ministrów Leppera i Giertycha z demokracją? Dlaczegóż to, koalicja „PiS – Samoobrona – LPR” powinna być według mnie rozpatrywana w ramach demokracji?
Rządy ludu?
Otóż, po objęciu nowych, prestiżowych i, jakby nie było, wysokodochodowych stanowisk przez Leppera i Giertycha, zapytany o swoje stanowisko w tej kwestii przez dziennikarza TV premier Marcinkiewicz, stanął do kamery z miną niezbyt zadowoloną, nawet trochę jakby zmartwioną, zmarszczył czoło, przymknął jedno oko i stwierdził: – Hmm. Przecież mamy demokrację.
Słyszałem i widziałem tą wypowiedź premiera, która wzbudziła we mnie pewne kontrowersje, na bazie których wyłoniło się w naszej redakcji zasadnicze pytanie: czy na tym polega demokracja? Demokracja to ludowładztwo (gr. demokratia czyli „rządy ludu”, od wyrazów demos „lud” i krateo „rządzę”) – ustrój polityczny, oparty na trójpodziale władzy, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli (www.wikipedia.org). Demokracja to forma rządów, w której władzę najwyższą sprawuje ogół obywateli bezpośrednio lub forma rządów, w której władzę najwyższą, nadaną ogółowi obywateli, sprawują oni przez swoich przedstawicieli (deputowanych, posłów, senatorów) powoływanych w drodze wolnych wyborów (Władysław Kopaliński, „Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych”).
„Wszelka władza społeczności ludzkiej
początek swój bierze z woli narodu”.
A więc mamy tutaj do czynienia z ustrojem politycznym, gdzie władzę, czyli rządzących, wybiera się poprzez wolę większości obywateli. Przypomnijmy więc sobie, jak obywatele głosowali w 2005 roku na terenie, podobno demokratycznej, Polski w wyborach do Sejmu RP: PiS – 26%, PO – 24%, Samoobrona – 11%, a LPR – 7%. Jak wtedy wyglądały wyniki wyborów do Senatu RP? Otóż PiS uzyskała 49% głosów, PO – 34%, LPR – 7%, natomiast Samoobrona – 3%. Wszystko to miało miejsce przy 40,5 procentowej frekwencji. Czyli Giertych i Lepper, zostali niedawno ministrami, ludźmi, którzy nami rządzą, chociaż poparcie partiom reprezentowanym przez obydwu liderów, udzieliła jedynie garstka ich zwolenników. Czy tak wygląda wola większości? Tak wygląda demokracja? Nie wiem. Być może odbyło się jakieś referendum w sprawie nadania tym panom władzy w Rzeczpospolitej Polskiej, a my w redakcji gdzieś wtedy przysnęliśmy?