Svietlana Piskunova z ZinZino. Konsystencja sukcesu

przez Maciej Maciejewski

„W MLM trzeba kochać ludzi i mieć wielką chęć do życia dla ludzi. Na pewno trzeba być do bólu uczciwym, ale w równym stopniu w stosunku do siebie, jak i do innych. Trzeba być bezgranicznie odpowiedzialnym za zgodność w myśleniu, odczuwaniu i działaniu” – mówi Svietlana Piskunova z ZinZino.

Svietlana PiskunovaSvietlana Piskunova

Kobieta wulkan. Człowiek o niespotykanie wysokiej zawartości inteligencji, charyzmy i energii. Konsystencja sukcesu. Z wykształcenia laborant po technikum medycznym, menadżer ds. jakości w jednostkach publicznych po Instytucie Orgmasz oraz magister prawa bankowo-podatkowego po Białoruskim Instytucie Prawa. Svietlana Piskunova jest Białorusinką z polskimi korzeniami, która do naszego kraju – jak mówi, przyjechała kilka lat temu okazyjnie, na urodziny koleżanki. Akurat były wakacje więc została na dłużej. I w ten sposób polskie kanikuły trwają do dziś. W biznesie MLM działa już 20 lat. Zaczęła z Herbalife, potem budowała MonaVie, a kiedy spółkę sprzedano związała się z ZinZino. Jak wspomina polskie drogi?  

„Najpierw zakochałam się w Polsce, potem w mężczyźnie i w nowym życiu. Potem przyszło rozczarowanie, poszukiwanie pracy, nawet proszenie o pracę, depresja, ale zarazem niesamowite pragnienie, aby żyć inaczej… Nie tak, aby kogoś prosić o pracę. Zawsze chciałam mieć coś swojego. I to dał mi marketing sieciowy. Na Herbalife trafiłam z ogłoszenia. To była moja pierwsza firma, z którą w sumie współpracowałam 12 lat. Z zimnego rynku zbudowałam w niej bazę kilkuset stałych klientów. Ale profesjonalnej budowy struktur nauczyłam się dopiero w MonaVie, co skutecznie mogę teraz rozwijać w ZinZino” – powiedziała mi podczas konsumpcji pysznej kawy Svietlana Piskunova.

Maciej Maciejewski: Czy można powiedzieć, że prawdziwego, rasowego biznesu nauczyła się pani w systemie MLM?

Svietlana Piskunova: Tak. Sztuki budowania struktur nauczyłam się dopiero w MonaVie i teraz rozwijam w ZinZino. To firma wywodząca się z Norwegii, a ja jestem jej liderem na rynku polskim, gdzie razem z partnerami, spokojnie i rozsądnie, krok po kroku, promujemy produkty znajdujące się w ofercie ZinZino. Początki budowania biznesu dla mnie były bardziej sprzedażą bezpośrednią – powiększałam bazę klientów, starałam się poznawać nowych ludzi. To było trudne… czasem nawet niekomfortowe. W pewnym momencie moje serce i umysł poruszył wyższy cel. Wzięłam udział w bardzo dobrej prezentacji, gdzie pokazano jak ważne jest w życiu każdego człowieka oczyszczanie organizmu i jakie mogą być konsekwencje zaniedbania tego tematu. Ja miałam wtedy 21 lat i nie dręczyły mnie żadne problemy zdrowotne, ale wykłady wywołały we mnie jakąś chęć pracy nad zmianą jakości życia u innych ludzi, pomagania innym, uświadomienie ludziom tego, że można żyć lepiej i wytłumaczenie jak to zrobić. Jak żyć w zdrowiu, jak zmieniać życie swoich bliskich poprzez własne zdrowie. Ta intencja oraz wspaniały wygląd ludzi, którzy działali w tym biznesie, to wszystko poruszyło moje serce i nie pozwoliło później poddać się w trudnych momentach.

Maciej Maciejewski: Czyli bardzo ważnym czynnikiem, pomagającym w rozwoju i tym samym w osiąganiu dobrych wyników jest bezpośredni udział w wykładach, konferencjach i eventach?

Svietlana Piskunova: Oczywiście. To tam zdobywa się informacje, porządną wiedzę i moc do działania. Z czasem brałam udział w coraz większych wydarzeniach MLM i jeździłam wszędzie, gdzie tylko coś się działo. Zakodowałam sobie, że muszę brać udział w wartościowych szkoleniach, aby pobierać wartościowe nauki i rozwijać swój biznes. Na tych eventach dostawałam zastrzyk energii do działania i mogłam się uczyć od najlepszych. A przecież, jeśli chcemy osiągnąć sukces – w jakiejkolwiek dziedzinie, to trzeba znaleźć mistrza i brać przykład z niego. Duplikacja to podstawa. Ja brałam udział w szkoleniach bez względu na odległość, najwięcej odbywało się wtedy w Rosji i na Białorusi.

Maciej Maciejewski: Jak pani traktuje przygodę z MonaVie? To była totalna porażka czy świetna szkoła biznesu MLM?

Svietlana Piskunova: MonaVie to przede wszystkim dobry zespół. W tym biznesie nauczyłam się budować struktury. Nie osiągnęłam tam wielkiego poziomu, ale to było wyzwanie życia i droga, którą mogę uznać za usłaną różami. Nawet, kiedy tak piękne kwiaty człowieka kłują, zawsze jest do dla niego dobra nauczka. Czasami było boleśnie i niesprawiedliwe, ale jestem wdzięczna losowi, że poznałam tą firmę i wielu wspaniałych ludzi, od których mogłam się uczyć. Nasza droga, wyzwania, wspólne działania , wsparcie i w końcu decyzje zmieniły bieg naszej historii. Jednak ten czas zostanie mi w pamięci jako największe rekordy robione pomimo wielu błędów, które zostały poczynione w przeszłości. Być może przez brak równowagi, być może przez bezsensowną gonitwę za sławą i pieniędzmi, co w pewnym momencie przyjęło większe znaczenie niż wartość czynników ludzkich, na które zwracaliśmy uwagę na początku, kiedy współpracowaliśmy w pełnej, nieudawanej przyjaźni i życzliwości. Jakby nie było, największe nagrody, najlepsze szkolenia i najwyższe wypłacone prowizje spotkały nas w MonaVie. To była piękna przygoda, cudowne doświadczenia i oczywiście mój osobisty sukces bo byłam częścią tego ekosystemu. Cały czas mam to wszystko w pamięci.

Svietlana PiskunovaSvietlana Piskunova

Maciej Maciejewski: To już historia. Szybko znalazła pani lepsze rozwiązanie i zaczęła działać jeszcze mocniej. Dziś jest pani na pozycji diamenta w ZinZino. Dlaczego akurat ten biznes?

Svietlana Piskunova: Diament w planie kompensacyjnym ZinZino to nie jest jeszcze wysoka ranga, ale najważniejsze jest to, że jestem usatysfakcjonowana. Mam pogodę ducha, spokój i życie bardziej wartościowe niż wcześniej. Nie spieszę się, działam spokojnie i stabilnie idę do góry. Dlaczego wybrałam ZinZino? Ze względu na założyciela firmy – Orjana Saele. Już zawsze część mojego serca będzie z nim. Jak przyjechaliśmy na pierwsze spotkanie i przyszedł się z nami przywitać, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o życiu, zdrowiu, o ludzkich wartościach – to było totalne zauroczenie. On nigdy nas nie zawiódł, ani razu nie złamał danego słowa, nigdy nie naruszył żadnej zasady. To nie jest zwyczajny biznes. Tutaj na pierwszym planie jest przyjaźń, wysoka jakość, ludzie, a dopiero potem pieniądze…

Bardzo ważną kwestią w podjęciu mojej decyzji była również postać Paula Claytona – produkt, który on stworzył i nam dał, to mistrzostwo świata. Moim zdaniem jest cudowny i nie ma sobie równego na całym świecie. Ja nazywam Paula następcą Mendelejewa. To cudowny człowiek i oddany ludziom naukowiec. Co ważne moc produktów, które mamy w ofercie spowodowała, że informacje o ich działaniu rozprzestrzeniają się w społeczeństwie same. My nie musimy robić hucznych szkoleń.

Klienci znajdują nas sami i to jest w tym biznesie MLM bardzo mocny atrybut. W zamian mamy stabilizację i spokój. Dajemy ludziom szczęście a dostajemy spokojną pracę i systematyczny rozwój, co jest o wiele ważniejsze niż prześciganie się w zdobywaniu kolejnych kwalifikacji.

Taka jest nasza postawa. Współpracujemy ze służbą zdrowia, z profesorami i spokojnie budujemy fundamenty wielkiego  zaplecza wartości, jakie dają ludziom nasze produkty. Jeśli to robimy dobrze to dostajemy pieniądze, więc nie martwimy się, że nam czegoś zabraknie. Tak to wygląda.

Maciej Maciejewski: Ma pani dwudziestoletnie doświadczenie w tym sektorze, więc i mnóstwo ciekawych spostrzeżeń. Co należy usprawnić w branży, aby ludziom budowało się ten biznes jeszcze łatwiej?

Svietlana Piskunova: Denerwuje mnie, kiedy ktoś traktuje ludzi jak tanie mięso armatnie, a potem wmawia im, że to ich własne doświadczenia i każde doświadczenia są potrzebne. Ci ludzie, którzy są w MLM wiele lat doskonale wiedzą jak ich współpracownicy mogą zarabiać i ile mogą stracić. I przede wszystkim ile warte jest nakręcanie na wielkie dochody, na bezsensownie duże inwestycje i ile warte jest potem rozczarowanie. Bo zostały kredyty, niespłacone długi, znajomi i przyjaciele, którzy już nie chcą odbierać telefonów…

Ja bym chciała, żeby network marketing wrócił do swojego źródła. Do zasad służenia i pomagania innym. Przecież nie każdy od razu musi być wielką gwiazdą. Nie każdy się do tego nadaje, nie każdy tego pragnie. Niektórzy chcą tylko dorabiać do pensji, a większość w ogóle chce być tylko klientami i korzystać ze świetnych produktów. Więc po co tak manipulować i nakręcać ludzi? Aby iść na wyższy poziom trzeba sprawdzić czy człowiek się do tego nadaje. Czy to jest w ogóle dla niego? A jeśli tak, to nie ma się co podniecać. Lepiej działać małymi krokami. Niech droga po sukces będzie nieco dłuższa, ale stabilniejsza. Regularna. Doskonale o tym wiedzą prawdziwi przywódcy i chciałabym, żeby w naszej branży powróciła większa rola takiego liderskiego sumienia.

Bądź od jutra bardziej wartościowym człowiekiem i pomagaj innym, a to wcześniej czy później musi dać sukces, satysfakcję i szczęście…

Jest jeszcze druga sprawa, którą zaobserwowałam już dawno temu. Niektórzy ludzie uczą innych jak leczyć i jak być lekarzem. Kochani, my nie jesteśmy lekarzami. Uszanujmy służbę zdrowia i lekarzy. Możemy pomóc im dodać do ich wiedzy naszą wiedzę, ale nie próbujmy leczyć. Widziałam już zbyt wielu networkerów, którzy bawili się w lekarzy. Oni nigdy nie odnieśli sukcesu. Wręcz odwrotnie.

Maciej Maciejewski: Jakim zatem trzeba być człowiekiem, jakie cechy trzeba posiadać, aby w network marketingu odnieść sukces?

Svietlana Piskunova: Trzeba kochać ludzi i mieć wielką chęć do życia dla ludzi. Na pewno trzeba być do bólu uczciwym, ale w równym stopniu w stosunku do siebie, jak i do innych. Trzeba być bezgranicznie odpowiedzialnym za zgodność w myśleniu, odczuwaniu i działaniu.

Maciej Maciejewski: Jak pani przekonuje ludzi do współpracy?

Svietlana Piskunova: Obecnie mam 45 osób zasponsorowanych osobiście w ZinZino i wszystkich przekonałam w ten sam sposób. Za pomocą szczerych intencji niesienia pomocy innym. Nigdy nie szukam ludzi już robiących jakiś marketing sieciowy. Nawiązuję kontakt z ludźmi, którzy chcą pomagać innym ludziom. To styl życia. Od kiedy trzymam się tych zasad, ludzie przychodzą do mnie sami. Sprawia to moje nastawienie do biznesu, które wszyscy widzą. Mam wartościową rzecz, asa w rękawie. Dobry produkt i wspaniałą firmę, więc przychodzą do mnie towarzysze, abyśmy wspólnie rozwinęli Polskę. I jestem przekonana, że niebawem połączymy cały świat. Poza tym dużo pracuję w głąb, więc teraz budowaniem struktury właściwie zajmują się Ci, których kiedyś ja zasponsorowałam. Uwielbiam pracować z ludźmi moich ludzi – to cudowny proces. Treningi z nimi dają mi mnóstwo satysfakcji. Teraz czerpię z życia garściami wszystko, co w nim jest najlepszego. Spokój, cisza, miłość. W takiej atmosferze działamy i idziemy do przodu!

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Svietlana Piskunova & Maciej MaciejewskiSvietlana Piskunova & Maciej Maciejewski

Mogą Cię również zainteresować