To po prostu sieć osób podpisanych jedna pod drugą. Nic skomplikowanego, dopóki patrzymy na to jak na wykres. Za to wszystko robi się bardziej skomplikowane, gdy popatrzymy na to, jak na grupę osób o różnym poziomie ambicji, umiejętności biznesowych, w różnym wieku i o różnych typach temperamentu. Najróżniejsze osobowości współpracujące ze sobą jak w bajce – to nie może być łatwe do osiągnięcia. Dodatkowo komplikuje sprawę fakt, że każda z tych osób jest w biznesie dobrowolnie.
Tu nie ma podległości typu szef/podwładny czy właściciel/pracownik. Wszyscy są na takich samych prawach, nikt nikomu nie może nic kazać, można się tylko umówić na współpracę według określonych zasad.
W dobrych zespołach partnerzy współpracują ze sobą trzymając się tych zasad. Na tym opiera się system, ale nie o tym dzisiaj… Zastanówmy się nad podziałami i różnicami występującymi w network marketingowych grupach. Nie jest żadną tajemnicą, że nie każdy, kto ma swój numer i jest w strukturze, jest tak samo aktywny. Oprócz osób działających dynamicznie mamy w strukturach okazjonalnych aktywistów i osoby w ogóle nie działające. I tu pojawiają się pierwsze podziały na grupy:
1. Budowniczy sieci albo zakupowicz (czyli klient posiadający numer).
2. Robiący coś (aktywny) i nic nie robiący (nieaktywny). Znamy to i nie ma się nad czym rozwodzić. Wskazałem to, aby przypomnieć, że w każdej grupie są takie osoby i to jest normalne.
Ciekawy strategicznie jest natomiast całkiem inny podział partnerów/biznesu na grupy. Otóż mamy nowy biznes – to są wszystkie osoby, które znajdują się w biznesie krócej niż miesiąc oraz stary biznes – grupujący partnerów, którzy są w grupach dłużej niż miesiąc. Co ważne, z wyjątkiem okresu początkowego, kiedy prawie wszyscy są nowi, stary biznes zawsze jest większy niż nowy. Drzemie też w nim większy potencjał.
Te dwie grupy wymagają od nas całkiem odmiennego podejścia i mogą być problematyczne przy złej strategii pracy z nimi.
Problem pojawia się, gdy całą uwagę kierujemy tylko na nowych partnerów, zapominając jednocześnie o starych. Jesteśmy zajęci ciągłym wprowadzaniem do biznesu nowych osób, pogłębianiem naszych grup, a tymczasem ci starzy partnerzy, którzy nie są zbyt aktywni, mogą czuć się zapomniani, żeby nie powiedzieć odrzuceni.
My nie mamy złych zamiarów, nikogo nie odrzucamy, po prostu nie wystarcza nam czasu na bycie wszędzie. Nowy biznes angażuje nasz czas i siły. Jesteśmy nastawieni na rozwój. Tymczasem w starym niewiele się dzieje, więc nie poświęcamy mu czasu. Widziałem to w moim biznesie i w biznesach ludzi z różnych firm. Konsultuję wiele osób i widzę elementy wspólne w występujących problemach.
Na dole grup pojawiają się nowi partnerzy (super), a wyżej w tych samych grupach, w tym samym czasie inni partnerzy tracą zainteresowanie biznesem lub odchodzą. To duża strata. To osoby, które mają najważniejszy powód, żeby działać, tylko o tym powodzie nie wiedzą. Ten powód to rozwijająca się głęboko pod nimi noga!
Jak wygląda ten proces? Człowiek nieaktywny lub słabo aktywny, pozostawiony samemu sobie, czuje się źle. Wyobraża sobie, że mamy do niego pretensje. Nie wierzy w swój sukces. Nie wie też, co dzieje się pod nim (bo skąd ma wiedzieć) i jakie plany my mamy na rozwój głębokości w tej nodze. Nie widzi wzrostu i to go nie nakręca. Jeżeli w takim momencie trafi na propozycję współpracy z inną osobą w jakimś innym biznesie… często od nas odchodzi.
W TAKIM PRZYPADKU GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ BYŁ BRAK KONTAKTU Z UPLINEM I ZWIĄZANY Z TYM BRAK INFORMACJI.
Jak temu przeciwdziałać? Co można z tym zrobić? Trzeba stosować równolegle dwie różne strategie biznesowe. Jedną dla starego biznesu i drugą dla nowego. Przyjrzyjmy się im.
STARY BIZNES
Nie pracujemy w nim. Nie prowadzimy tu spotkań, nie dodajemy tu nowych partnerów. Za to rozmawiamy z tymi osobami, nie starając się jednocześnie motywować ich czy wytykać palcem bezczynność. Liderzy ze starej części biznesu są z nami w akcji, ale przecież nie wszyscy tam są liderami.
Pozostali partnerzy z tej grupy, kiedyś mogą być skutecznie aktywni, jeżeli ich przedtem nie obrazimy, nie zlekceważymy, za to będziemy dla nich życzliwi. Chcemy ich utrzymać w grupie.
1. Cokolwiek robią, czy nie robią, osoby w naszych grupach są ważne jako ludzie. Nie rozdzielamy swoich sympatii tylko pomiędzy super aktywnych.
2. Jeden raz w miesiącu dzwonimy do naszych partnerów ze starego biznesu z pytaniami, co u nich słychać. Nie rozliczamy ich z rezultatów zeszłego miesiąca! Przy okazji opowiadamy im, co planujemy na dole ich nogi, co tam się aktualnie dzieje i co to dla nich znaczy.
3. Chcemy, żeby byli doinformowani i aby nie czuli się odrzuceni. Pokazujemy im, co oni mogą zrobić sami, żeby skorzystać ze wzrostu grupy w głębokości, ale nie naciskamy.
4. Uwaga. To, co pokazujemy jako nasz cel w głębokości, powinno być wykonane. Nasi partnerzy powinni mieć przeświadczenie, że zrobimy to, co planujemy zrobić.
5. Po każdym sukcesie na dole nogi wysyłamy SMS lub dzwonimy na minutę z informacją – na przykład: „Brawo, masz dwóch nowych fajnych ludzi w grupie”. Zadanie: chcemy, żeby do osób ze starego biznesu docierała informacja z dobrymi wiadomościami o nowym biznesie w głębokości ich nogi. Ona będzie zwalczać ich potencjalny marazm i zapalać ich. To trochę jak lokowanie produktu, przy czy produktem jest tu idea uaktywnienia się.
6. Na koniec miesiąca informujemy ich o tym, co wydarzyło się w ich grupach, jakie mamy plany na kolejny miesiąc i co to dla nich znaczy. Znów bez krytykowania, bez naciskania. To jest kwestia czasu, kiedy oni zaczną się uaktywniać jeden po drugim. Tylko dlatego, że ich szanujemy, informujemy i nie naciskamy.
Stary biznes jest bardzo ważną częścią struktury i robimy wszystko, co trzeba, żeby nie tracić osób, które są w tej części grup. Utrzymać w ekipie starego partnera jest pięciokrotnie łatwiejsze niż znaleźć nowego! Czyli:
Szanujemy, utrzymujemy kontakt, informujemy, nie naciskamy, nie krytykujemy. Cierpliwość i uśmiech!
NOWY BIZNES
Nowi partnerzy pojawiają się nieprzypadkowo. Są rezultatem naszej pracy na dole grup. Są dla nas furtką w rynek. Mogą stać się osobami kluczowymi, liderami, naszymi najlepszymi graczami zespołowymi.
Nowy człowiek przychodzi do biznesu z miksem nadziei, ciekawości, wątpliwości i lęku. Najczęściej też nie ma żadnych umiejętności biznesowych, za to ma dużo abstrakcyjnych, nietrafionych pomysłów.
Termin przydatności biznesowej nowego partnera to około dwa tygodnie. Po tym czasie, jeżeli nic się nie dzieje, nowy wchodzi w fazę przewagi wątpliwości. Mamy więc niewiele czasu na doprowadzenie go do pierwszego sukcesu. To właśnie sukces jest najlepszym lekarstwem na chorobę wątpliwości. Nasza strategia tutaj łączy w sobie inne działania niż w starym biznesie:
1. Wszystko robimy RAZEM z nowymi partnerami. Prowadzimy ich za rękę, jak rodzic dziecko do przedszkola. Pokazujemy im, w trakcie wspólnej akcji, co i jak należy robić.
2. Musimy być szybsi od wątpliwości nowych partnerów. Doprowadzamy ich do natychmiastowych rezultatów – zdobycia kilku klientów czy podpisania kolejnego partnera. Te małe sukcesy budują w nich wiarę w sukces.
3. Promujemy SYSTEM. Nowi powinni zrozumieć zasady, którymi kieruje się nasz zespół.
4. Pamiętamy, że od prędkości wprowadzania naszych partnerów w system zależy nasza niezależność. To system umożliwia im profesjonalną samodzielność. Już więcej nie musimy ich prowadzić za rękę.
5. Na te działania i na wystartowanie nowych mamy około jeden miesiąc czasu. Trzeba to wykorzystać dobrze.
6. Pozostajemy z nowymi w codziennym kontakcie.
Opiekujemy się, uczymy, działamy razem, zachęcamy, pokazujemy wizję, przyprowadzamy do systemu. Startujemy ich do samodzielności!
DUŻYCH BIZNESÓW MLM NIE BUDUJE SIĘ PRZYPADKIEM. ONE SĄ WYNIKIEM STOSOWANIA WŁAŚCIWYCH STRATEGII.
A strategie dopasowujemy do obrazu biznesu i celu, jaki mamy w tej części struktury. Przemyślmy to. Wszystkim Czytelnikom Network Magazynu życzę wielu sukcesów w budowaniu swoich struktur. Niech moc będzie z Wami!
Autor tekstu od ponad 20 lat aktywnie buduje swój biznes w systemie MLM na terenie wielu krajów. Brał aktywnie udział w tworzeniu pierwszych struktur sieciowych w Polsce w latach 90-tych, później na Ukrainie i w Rosji. Widział rozwój tego biznesu od podstaw na rynkach o różnym potencjale ekonomicznym. W tym czasie jego organizacje rozwinęły się na rynkach zachodniej i wschodniej Europy, a teraz rozwijają się nadal. Prowadzi wykłady w trzech językach i wie, że wiedza praktyczna jest dla osób działających w network marketingu bezcenna. Prowadzi ciekawy blog pod adresem: www.marekstaszko.pl.