źródło: www.flickr.com
Czasy, gdy pochodzenie auta było jasne, minęły bezpowrotnie. Samochody powstają często w ramach wspólnych przedsięwzięć albo z komponentów pochodzących od różnych wytwórców. W ostatnim czasie na rynku motoryzacyjnym sporo się dzieje. Rodzaj strategicznego partnerstwa, który pojawił się w miejsce bezgranicznej dominacji, pozwolił uchronić wielu wytwórców z bogatym dorobkiem przed zniknięciem z rynku. Widać to choćby na przykładzie Forda, który od 1996 r. miał pakiet kontrolny wciąż świetnie funkcjonującej Mazdy. Dobre czasy wróciły, Mazda odzyskała niezależność, jednak wciąż współpracuje z Fordem.
Świetnym przykładem jest także koncern Volkswagena, który skupił w swoich rękach wiele różnych marek. Należące do niego Audi, Seat, Skoda, Bentley i Bugatti zachowały swoje nazwy i autonomiczność. W takich przypadkach nabywcy mogą sobie stawiać pytania: czy Skoda wciąż jest czeska? Czy Bentley jest brytyjski a Seat hiszpański? Kiedy w grę wchodzą wzajemne przepływy kapitału a pakiety akcji wciąż przechodzą z rąk do rąk jednoznacznych odpowiedzi na takie pytania nie ma. Saab, postrzegany cały czas jako marka Szwedzka, od 1990 r. w 50% należał do amerykańskiego General Motors. Po 10 latach udział GM wzrósł do 100%. Czy zatem wciąż można mówić o szwedzkim Saabie? Jedno jest pewne – nie ma dzisiaj na rynku motoryzacyjnym renomowanej firmy, która miałaby pełną gamę samodzielnie skonstruowanych pojazdów.