Pęknięta rura, od której się wszystko zaczęło…
Muszę przyznać, że jak w piwnicy ciśnienie wody wyrwało na moich oczach pozamykane okna i rozwaliło 200 kg bojler wody CO to mi przed oczami przeleciały sceny z filmu „Das Boot”. Potęga wody jest ogólnie niesamowita.
Potęga potęgą, ale ja tej wody nie zapraszałem do siebie, więc udałem się do właściciela rury z grzeczną informacją, że mi dom rozpindolił na amen. I sprawy odszkodowawcze potoczyły się w dwóch kierunkach. Jeden to szkody nie objęte OC, a drugi to szkody objęte OC.
W pierwszym przypadku – nie ma co ukrywać – dzięki swoim zasobom finansowym błyskawicznie zapłaciłem biegłym za zbadanie rozrzedzenia gruntu oraz stanu budynku. I tak jakoś w ciągu kilku miesięcy nadzór budowlany nakazał przeprowadzenie remontu. Udałem się do Aquanetu i po prostu szybko oraz sprawnie dogadaliśmy się, po czym przystąpiliśmy do remontu domu.
W drugim przypadku ubezpieczycielem domu był Allianz – tam wszystko szło jak krew z nosa. Przykładowo, czekałem (a to był październik) miesiąc, aby łaskawie uznano szkodę związaną z zalaniem instalacji elektrycznej oraz instalacji CO. W domu zima, smród, wilgoć, a my nie możemy się doczekać decyzji. Wpadłem na pomysł – jak nie po dobroci, to biegły, opinia, nakaz i w taki oto sposób robiłem kolejne kroki, aby dom doprowadzić do stanu używalności.
Kolejnym problemem okazała się wycena zalanych rzeczy – zaniżona. Więc odwołanie, coś dodali, drugie odwołanie i znów coś dodali, aż stwierdzili, że ogólnie to mamy „spadać”. O kwestii tego, że firma stanęła i mieliśmy życie wywalone do góry nogami Allianz już nie wspominał.
W międzyczasie przyszedł taki dzień, że do Maćka zgłosiła się firma DRB Centrum Odszkodowań z pytaniem o możliwość wykupienia kampanii promocyjnej w Network Magazynie. Maciek do mnie dzwoni, żebym firmę sprawdził, a ja mu na to – chłopie z nieba mi spadłeś, zrobimy case study. Nikt się tylko nie spodziewał, że to studium przypadku będzie trwało tyle lat, bo przecież sądy polskie nierychliwe są troszkę.
Ale po kolei… Przy okazji będzie to mały poradnik pt. jak likwidować szkodę z OC. Moim zdaniem podstawowa zasada wszystkich ubezpieczalni w Polsce to „wykiwajmy poszkodowanego na ile się da” – jest to systemowe działanie, żerujące na niewiedzy poszkodowanych ludzi. Biorąc zatem pod uwagę moje doświadczenia, w razie podobnej sytuacji pamiętajcie o takich rzeczach:
1. Absolutnie wszystko dokumentujecie. W zalanej piwnicy miałem 1000 rzeczy, zrobiłem 1000 fotografii, poszukałem 1000 linków do aukcji na Allegro takich sprzętów, aby była podstawa do wyceny. Każdy z sąsiadów, który wywalił zalane towary do podstawionych przez gminę kontenerów dostał figę z makiem.
2. Absolutnie nic nie wyrzucajcie bez zgody ubezpieczalni. Do momentu, kiedy się szarpiecie niech kupa złomu/śmieci leży i macie dowody rzeczowe.
3. Absolutnie na wszystko bierzcie faktury, nie ma taniej itp.
4. Absolutnie wszystko co się da płacicie PRZELEWEM a nie gotówką. Ubezpieczalnie nie zarzucą, że jest kręcony jakiś wałek, jest faktura, przelew zrobiony, jest dowód czarno na białym.
5. Absolutnie używacie rzeczoznawców, wiem, że to kosztuje ale Wam zwrócą kasę, z ekspertyzą ubezpieczyciel nie walczy. Cała elektronika miała porobione ekspertyzy, gdzie jasno stało, że po takim zalaniu sprzęt nie nadaje się do naprawy.
6. Absolutnie nie idziecie na marną ugodę, kiedy Wam się należy więcej.
7. Absolutnie nie odpuszczacie sobie nawet jeśli walicie już głową o ścianę.
8. Absolutnie zbieracie wszelkie pisma jakie otrzymujecie od ubezpieczalni i absolutnie rejestrujecie, kiedy one do Was dotarły.
9. Absolutnie nie podpisujecie ŻADNEJ ugody.
10. Jeśli macie ugodę na jakąś część, która Wam pasuje, ZAWSZE idziecie do prawnika i zawsze spisujecie, że taka ugoda nie wyczerpuje reszty roszczeń.
11. Jak już macie poczucie, że załatwiliście wszystko co się dało, bierzecie dokumentację i udajecie się do kancelarii odszkodowawczej.
Możecie też od razu udać się do firmy odszkodowawczej, ale musicie UWAŻNIE czytać umowy, aby nie płacić kancelarii prowizji od kwot bezspornych. Na ten przykład DRB Centrum Odszkodowań jest elastyczne i można się umówić na to, co trzeba. Kancelaria dojdzie do tego co można wygrać, włącznie z rzeczami, jakie się ludziom nie śniły (np. odszkodowanie za straty związane z przestojem firmy, albo za L4 bo na L4 masz 80% wypłaty a nie 100% a to nie Twoja wina, że Cię ktoś na pasach rozjechał…) i przedstawi konkretną kalkulację. W moim wypadku pokazano, że kwoty jakie mi wyszły są bardzo ryzykowne, a kwoty jakie im wyszły są na 99% do wygrania.
- Wersja moja = biorę na klatę opłaty
- Wersja DRB = biorą prowizję a ja pokrywam koszty zastępstwa procesowego za każdą rozprawę 300 zł, bodajże do kwoty łącznej 1700 zł.
Kancelaria wybrała najbardziej kuriozalne wyceny dokonane przez Allianz oraz problemy ze stratami w firmie. Sąd przyznał rację w 100% roszczenia i zasądził nam kwotę podaną przez kancelarię. WAŻNE. Po udaniu się do kancelarii i podpisaniu umowy należy się uzbroić w cierpliwość. Kancelaria nic nie może, że pani sędzina jest zawalona robotą i przykładowo 5 miesięcy trzeba czekać na uzasadnienie wyroku…
- Kancelaria dostała wszystkie kwity w listopadzie 2013 roku.
- Pozew do sądu trafił 11.03.2014 roku
- Potem odbyła się pierwsza rozprawa, gdzie nas przesłuchano.
- Odbyła się druga rozprawa, gdzie przesłuchano świadków.
- Sąd ustanowił biegłego.
- Sąd po otrzymaniu opinii biegłego ogłosił wyrok.
- Wyrok zapadł dnia 25.10.2016 roku.
- W marcu 2017 roku otrzymaliśmy uzasadnienie wyroku po czym wyrok się uprawomocnił i DRB dostało kasę, po czym szybko i sprawnie rozliczono wpływy środków i kasa pojawiła się na naszym koncie. A kasy było całkiem sporo.
Jak widzicie warto walczyć o swoją krwawicę, ale musicie pamiętać, że pączki będą po paru latach, bo tak działają polskie sądy. No i najlepiej w tak ważnych sprawach nie porywać się z motyką na słońce tylko wynająć dobrych profesjonalistów. Już na zakończenie dodam tylko, że całkowicie obce mi są opinie jakoby takie firmy jak DRB wyciągały kasę z ubezpieczalni przez co wszyscy więcej płacą. ONE PO PROSTU WALCZĄ O KASĘ JAKA NAM SIĘ NALEŻY. JAK PSU BUDA. A najlepiej to będzie, jeśli tak wielka woda nie zaleje Was nigdy. Pozdrowionka.