źródło: www.flickr.com
W okresie wahań przedsiębiorstwa doceniły czasową formę zatrudnienia: łatwiej jest przyjąć pracowników zewnętrznych, niż ponosić ciężar kosztów zwolnień grupowych. Dlatego nadszarpnięte kryzysem firmy, które musiały zwolnić najwięcej pracowników, zaczynają znów zatrudniać. Załogi uzupełniają o pracowników tymczasowych. Deklarują, że kiedy koniunktura na dobre się poprawi, przyjmą ich na etat.
W zeszłym roku pracowników tymczasowych szukało w agencjach zatrudnienia 11,5 tys. firm, o ok. 6% więcej niż w 2008 i 2009 r. W sumie przedsiębiorstwa zatrudniły 440 tys. osób, to o ponad 16% więcej niż rok wcześniej. Wynika tak z danych Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia. W tym roku wzrost ten się utrzyma, a być może będzie wyższy, bo zlecenia na pracowników tymczasowych zgłaszają branże, które do niedawna nie korzystały z tych form zatrudnienia.
Największy popyt zgłaszają przedsiębiorstwa produkcyjne z branży motoryzacyjnej, AGD, spożywczej, tytoniowej, meblarskiej, farmaceutycznej, przemysłu ciężkiego, sieci handlowe i logistyczne. Nieoczekiwanie nowymi klientami agencji zatrudnienia stały się firmy z branży IT, usług medycznych, finansowej. Dobrym przykładem rozwoju pracy tymczasowej są finanse: banki coraz częściej organizują na zewnątrz całe departamenty. Wydzielane są centra korespondencji seryjnych, usług windykacyjnych i call center, w których zatrudniani są pracownicy tymczasowi.
Coraz częściej zdarza się, że stanowiska wysokie w hierarchii firm są obsadzane przez pracowników tymczasowych. To całkiem nowe zjawisko w Polsce, więc jeszcze niezbadane. Jednak pod względem outsourcingu wciąż jesteśmy w tyle Europy: udział pracowników tymczasowych w ogóle zatrudnienia wynosi 0,4% przy średniej w UE 1,5%.