Historia się nie powtarza, ale się rymuje. Kilka słów o kryzysie w sektorze bankowym

przez Maciej Maciejewski

Początek tygodnia stoi zdecydowanie pod znakiem pytań postawionych przed środową decyzją FED-u. Oczy wielu skierowane są w stronę eksperckich prognoz tego, jakie decyzje zostaną podjęte i jaki będą miały one wpływ zarówno na rynek Stanów Zjednoczonych, jak i globalny. Ostatnie głośne bankructwa banków zrodziły wiele niewiadomych…

źródło: Pixabay

Dotyczyły one głównie tego, czy jest to zwiastun powtórki krachu z 2008 roku, czy polskie banki są zagrożone i jak te wydarzenia mogą wpłynąć na nasz rynek. Na początku warto podkreślić, że szansa na wystąpienie dwa razy takiego samego kryzysu jest wręcz znikoma, a sytuacja w USA nie wpłynie bezpośrednio na właściwe funkcjonowanie naszych banków. W czym więc całe zamieszanie? Wyjaśniają eksperci Tavex.

Na początku warto wspomnieć, że wydarzenia w USA budziły również wątpliwości w zakresie tego, jak zachowa się Europejski Bank Centralny w przypadku stóp procentowych. Jak się okazało EBC „nie wystraszył się” i podjął decyzję o ich podniesieniu o 50 pb. Ten ruch pokazuje, że walka z inflacją jest dla Europy ważniejsza niż niepokoje na rynku bankowym. Co więcej można podejrzewać, że ta decyzja miała wprowadzić pewne uspokojenie na rynkach finansowych Unii Europejskiej. Czy to się udało?

Śmiało można stwierdzić, że echa potężnych zawirowań po bankructwie SVB i jego następstw powoli cichną. Jednak zdecydowanie pozostawiły po sobie ślady. – O tym, że kolejne decyzje FED-u, a jeszcze precyzyjniej oczekiwania wobec nich, ustawią kierunek na poszczególnych aktywach, przekonywać nikogo nie trzeba. Od wielu miesięcy inwestorzy wypatrywali wszelkich możliwych oznak zmiany narracji FED-u ws. dalszego kształtowania polityki monetarnej. Wiele wskazuje na to, że przypadek SVB pokazał, gdzie leży granica wytrzymałości rynku – podkreśla Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex.

– W poniedziałkowy poranek wyceny kolejnego ruchu Rezerwy Federalnej przesunęły się na 50/50 dla podwyżki stóp/pozostawienia stóp bez zmian. Pieczętuje to ostatni odczyt inflacji CPI w USA, która po styczniowym spowolnieniu tempa spadku teraz wykonuje kolejny, bardziej zauważalny ruch w dół do 6% – dodaje.

Rosnący koszt pieniądza to także coraz większe wyzwania dla tzw. firm zombie w Stanach Zjednoczonych, a więc podmiotów, będących w stanie działać tylko dzięki taniemu finansowaniu. Było ono tak wysokie, że cały zysk pokrywał tylko obsługę zadłużenia. W 2021 roku takie firmy odpowiadały za ok. 2,2 mln miejsc pracy w USA. Po serii silnych podwyżek stóp na przestrzeni ostatniego roku, teraz ich dalsze funkcjonowanie staje pod sporym znakiem zapytania, co tym samym może się za chwilę przełożyć negatywnie na rynek pracy. Ten zresztą już odczuwa skutki wyższych stóp procentowych, na razie głównie w sektorze technologicznym. Problem rosnącej stopy bezrobocia z czasem także zacznie spędzać sen z powiek Rezerwie Federalnej, co z kolei mogłoby być argumentem za wcześniejszym wycofaniem się z obecnej, restrykcyjnej polityki monetarnej, konsekwencją czego może być, chociażby powrót do słabszego dolara.

Czy czeka nas dolarowe zamieszanie? Jak obecnie wygląda sytuacja amerykańskiej waluty? Można podejrzewać, że USD może pozostawać pod presją, nawet pomimo, że FED zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych. Warto więc wiedzieć, że słabsze USD ma wpływ również na naszą gospodarkę.

Waluta ta od dawna odgrywa ogromną rolę na światowych rynkach. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego udział USD stanowi prawie 60% w międzynarodowych rezerwach walutowych, dla porównania euro to niecałe 20%. Dolar zatem traktowany jest jako główna waluta rezerwowa świata.

Osłabienie dolara amerykańskiego w naturalny sposób podwyższyłoby ceny surowców, w tym również metali szlachetnych. Z wyższą ceną wyrażoną w dolarach amerykańskich m.in. złota mieliśmy do czynienia po piątkowym upadku SVB. Kruszec osiągnął wówczas około 1919 dolarów za uncję. Bankowe zamieszanie skierowało oczy inwestorów w kierunku bezpiecznej przystani.

– Kryzys związany m.in. z bankiem SVB pokazał, że wysoki udział bezpiecznych aktywów w naszym portfelu inwestycyjnym umożliwia nam zrównoważenie ryzyka i wpływa na jego stabilność. Dlatego, nawet jeżeli jesteśmy nastawieni na szybkie osiągnięcie wysokiej stopy zwrotu, powinniśmy zabezpieczyć swój portfel i zainwestować w aktywa „safe haven”, m.in. złoto czy obligacje skarbowe, które na pewnym poziomie uodpornią nas na globalne paniki i pozwolą na spokojnie przeanalizować sytuację – wskazuje Aleksander Pawlak, prezes firmy Tavex. – Zwiększone zainteresowanie złotem widać już od dłuższego czasu, a co istotne, tendencja ta się utrzymuje i umacnia. Aktywo od początku roku zanotowało wyraźny wzrost, bo aż o około 9% patrząc na wyceny w PLN oraz USD – dodaje.

Mogą Cię również zainteresować