Historia wynagrodzenia

przez Maciej Badowski

Coraz częściej w firmach tradycyjnych na rozmowach rekrutacyjnych wymaga się od kandydatów do pracy historii wynagrodzeń. To nic innego, jak zestawienie wysokości wszystkich pensji, które człowiek otrzymał w dotychczasowych pracach.


W USA i krajach zachodnich jest to czymś normalnym, u nas zaczyna być dopiero stosowane. Po co taka wiedza przyszłym pracodawcom? I czy w ogóle musimy udostępniać takie dane? Historia wynagrodzenia pomaga pracodawcy na wiele sposobów – przede wszystkim informuje go, jakie zarobki może zaproponować pracownikowi, by zachęcić go do pracy w firmie, ale jednocześnie nie przepłacić. Może też być to sposób na poznanie poziomu płac u konkurencji, bez konieczności kupowania kosztownych raportów płacowych, które i tak nie zawsze mówią wprost ile płaci określony konkurent. Informuje również pracodawcę o tym, czy pracownik zawsze zmieniając pracę szedł w górę w aspekcie finansowym i może pomóc przewidzieć, za ile pracownik da się podkupić. Z punktu widzenia pracownika żaden z tych powodów nie jest dla niego korzystny.

Co zrobić w takim przypadku, gdy już zostaniemy zapytani o historię naszych wynagrodzeń? Zdecydowana odmowa podania wysokości poprzednich zarobków może skończyć się odrzuceniem kandydatury. Dlatego warto potraktować takie pytanie nieco z przymrużeniem oka, podkreślając, że nasze zarobki wydają się nam być nasza prywatną sprawą, jednak jeśli pracodawcy bardzo zależy, to możemy podać orientacyjne kwoty, zaznaczając jednak, że wysokość naszego wynagrodzenia w poprzedniej firmie nie ma wpływu na obecne oczekiwania finansowe. Jeśli jednak pracodawca prosi o takowe – nie ma powodów, aby ich nie podawać. Można oczywiście w takich sytuacjach próbować „odbić piłeczkę” i poprosić o podanie proponowanego wynagrodzenia, niemniej jednak nie mamy jeszcze w Polsce takiej tradycji, aby to pracodawca podawał przedział wynagrodzenia który oferuje, zatem niekoniecznie uzyskamy odpowiedź.

Mogą Cię również zainteresować