Jak wynika z analizy „Rzeczpospolitej” pierwsza fala pochłonęła ok. 10 mld zł. Po przejściu kolejnej nasz kraj może stracić niemal 14 mld zł, czyli 1% PKB. Jak podkreślają ekonomiści cytowani przez gazetę, w tej sytuacji Polska raczej nie obędzie się bez nowelizacji budżetu. Wczoraj wykluczył ją jednak Paweł Graś, rzecznik rządu.
Co więcej, kolejna fala powodziowa opóźnia też podsumowywanie strat, co może wydłużyć proces wystąpienia o odszkodowanie i otrzymania pieniędzy przez powodzian. A można było zainwestować w infrastrukturę przeciwpowodziową. „Ciągle brakuje pieniędzy na kontrolę wałów, na naprawy. Tylko kilka procent wałów zostało sprawdzonych w województwach południowych. Nie budujemy zbiorników retencyjnych.” – mówi jeden z powodzian. Ewakuowanie ludzi i likwidowanie skutków, a nie przyczyn powodzi, zwiększa koszty. Utrzymanie infrastruktury chroniącej jest drogie, a koszty zostały przerzucone na samorządy, tymczasem Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, który powinien zajmować się tymi kwestiami, nie realizuje swoich zadań.