Według Komisji Europejskiej w 2050 r. Polaków będzie o 11 mln mniej niż obecnie, za to większą niż teraz grupę społeczną tworzyć będą emeryci i renciści, a na ich państwowe świadczenia składać się będzie coraz mniejsza liczba pracowników i przedsiębiorców.
źródło: www.flickr.com
W dniu przejścia na emeryturę na podstawie przesłanych i zwaloryzowanych składek oblicza się wielkość zgromadzonego w ZUS kapitału. Następnie uzyskaną sumę dzieli się przez liczbę miesięcy, którą statystyczny Polak będzie miał jeszcze do przeżycia. Wysokość emerytur także jest corocznie waloryzowana o wskaźnik cen konsumenckich dodatkowo o 20% realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Wysokość kapitału emerytalnego jest uzależniona nie tylko od składek, ale też od wskaźnika waloryzacji, który rząd może zmienić. Zaś wysokość wypłacanych emerytur zależna jest od czystej statystyki, która ma się nijak do realiów życia. Co więcej, wydłużenie statystycznej długości życia jest bardzo na rękę rządzącym, ponieważ oznacza to mniejsze wypłaty na bieżące emerytury.
Dodatkowo waloryzacja emerytur uzależniona jest od szeregu wskaźników, które także mogą być zmieniane, jeśli taka będzie wola rządzących. A nade wszystko wysokość wypłacanych emerytur zależna będzie od kondycji finansowej ZUS w warunkach wzrostu liczby emerytów przypadających na jednego pracującego. Nie wdając się w żadne wyliczenia, na podstawie takiej wiedzy łatwo dojść do wniosku, czy można swoją emeryturę oprzeć wyłącznie na tym, co zaoferują przedsiębiorcom – płacącym przecież z reguły tylko minimalne składki emerytalne – ZUS i OFE.