źródło: www.flickr.com
We wtorek minął termin nadsyłania zgłoszeń kandydatur do nagrody. Nazwisko laureata zostanie ogłoszone na początku października. Zdaniem Valen’a wkład, jaki Wikileaks wniosła na rzecz wolności słowa i transparencji jest jednym z najważniejszych w tym stuleciu. Polityk powołał się na rolę, jaką Wikileaks odegrała w ujawnieniu aktywów byłego tunezyjskiego prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego i jego najbliższej rodziny, przyczyniając się do protestów, które doprowadziły do jego obalenia.
Deputowany powołał się również na publikację przez Wikileaks dokumentów związanych z korupcją władz, rządów i korporacji, jak również związanych z „nielegalną inwigilacją, zbrodniami wojennymi i torturami, jakich dopuszcza się pewna liczba państw”. Pięcioosobowy Komitet Noblowski doradza, by osoby zgłaszające nie ujawniały zawczasu swoich propozycji. Formalnego takiego zakazu jednak nie ma, co pozwala na masę spekulacji przed ogłoszeniem nazwiska laureata.
Prawo zgłaszania kandydatów do nagrody mają m.in. dotychczasowi jej laureaci oraz obecni i byli członkowie Norweskiego Komitetu Noblowskiego. Kristian Berg-Harpviken, szef Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo stwierdził, że jest „(…) całkiem pewien, że pan Assange nagrody nie dostanie”. Według niego jest on „(…) zbyt kontrowersyjny, a przecieki Wikileaks budzą poważne pytania dotyczące kwestii bezpieczeństwa danych, jak również dostępności potencjalnie szkodliwych informacji”.
Ponadto, według amerykańskiego dziennikarza specjalizującego się w tematyce Pokojowych Nagród Nobla Scotta Londona, zgłoszenie Assange’a do nagrody jest nieco naciągane czy wręcz niestosowne. Jak wyjaśnił – działania, za które przyznawana jest Pokojowa Nagroda Nobla w jakiś sposób muszą, zgodnie z wolą Alfreda Nobla „przyczyniać się do braterstwa między narodami”.