Ale z drugiej strony, gdzie się podział nasz patriotyzm lokalny? Czy wyjazd za chlebem z kraju nie jest po trosze pewnego rodzaju tchórzostwem? Poddaniem się bez walki? Wydaje mi się, że równie dobrze, jeśli ktoś potrafi wykazać swoją przedsiębiorczość w Anglii czy Irlandii, równie dobrze mógłby zrobić to, z podobnym efektem, w Polsce. Są zresztą liczne dowody na to, że Polak, nawet w Polsce, potrafi. Kilka dni temu czytałem o dziewiętnastoletnim chłopaku, który na wymyślonym przez siebie, malutkim na początku biznesie internetowym, zarobił kilka milionów złotych. Według Edwarda Ludbrook`a marketing sieciowy wchodzi obecnie w fazę "Shakeout". Jest to faza rozwoju w każdej branży, w trakcie której wyrastają największe fortuny. To właśnie teraz będzie najlepsza koniunktura dla sprzedaży bezpośredniej i MLM, teraz jest najlepszy moment, aby zacząć robić ten biznes. W pełni podzielam jego zdanie. Od niedawna zauważam coraz więcej dwudziesto-, trzydziestolatków obojga płci, którzy w takich firmach jak Akuna, Colway czy Oriflame, w krótkim czasie osiągają pozycje wiceprezesa czy dyrektora sieci, a takie stanowiska wiążą się już z naprawdę dobrymi zarobkami. No i trzeba pamiętać, że network to biznes globalny – stwarza możliwość budowy swojej sieci sprzedaży na całym świecie, bez potrzeby emigracji. Czyli można? Można. Wystarczy chcieć. Możliwości jest mnóstwo.
Zresztą, dlaczego mamy wyjeżdżać na zachód, żeby się uczyć biznesu, na przykład od Niemców czy Amerykanów, skoro to oni mogą się uczyć biznesu od nas? Przecież, kiedy nasi przodkowie robili interesy w Kaliszu, Krakowie czy Poznaniu, to w Ameryce Arapaho i Siuxowie uganiali się za bizonami. Czy będzie stać nas na to, aby w fazie "Shakeout" wykorzystać swój potencjał i doświadczenie, którego z pewnością nam nie brak?
Maciej Maciejewsk