Paulina Wajszczuk z MANIROUGE. Dlaczego MLM?

przez Maciej Maciejewski

„MLM i paznokcie – to wyróżnia tę firmę. Po prostu nikt inny w Polsce tego nie ma. Wiedziałam, że prostota stosowania i łatwość sprzedaży produktu będą prawdziwym hitem wśród kobiet, które cenią czas, pieniądze i zdrowie. Zobaczyłam plan marketingowy i to był kolejny powód, dla którego zdecydowałam się robić MANIROUGE.”

Paulina WajszczukPaulina Wajszczuk

„Nie po drodze były mi studia. Chciałam szybko pracować i być niezależna” – mówi Paulina Wajszczuk z network marketingowej firmy MANIROUGE. Dlatego zaraz po ukończeniu szkoły średniej przeszkoliła się i otworzyła w Poznaniu studio stylizacji paznokci. Sama została w tej dziedzinie instruktorem i szkoliła przyszłe stylistki. W 2010 roku, kiedy jej syn miał roczek stwierdziła, że dalsze prowadzenie tego przedsięwzięcia przy małym dziecku nie ma sensu i zamknęła salon.

„Mój synek był malutki i potrafiłam spędzać z nim w pracy cały dzień. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby przyjąć się na etat. Wyszłam z założenia, że stała pensja, dziesięć godziny od do to będzie idealne rozwiązanie przy małym dziecku. Całe szczęście, że jednak w moim życiu pojawił się marketing sieciowy” – wspomina moja rozmówczyni.

Dziś Filip ma 10 lat i jest największą miłością Pauliny. Motywacją do działania. Czasem się śmieje, że rośnie jej lider bo często jest z nią na spotkaniach biznesowych czy szkoleniach. Jej wielkie hobby to czytanie książek. „Uwielbiam czytać książki. Czytam codziennie. Chociaż przez dziesięć minut, ale muszę. Czytam gównie książki branżowe, ale też dużo fantastyki. Odpływam wtedy w nieznany świat i odpoczywam” – twierdzi.

Maciej Maciejewski: Na jakim etapie życia i w jakich okolicznościach dowiedziała się pani o MANIROUGE?

Paulina Wajszczuk: Ten biznes pojawił się w idealnym momencie. Nie wiem czy zna pan to uczucie, kiedy człowiek wie, że musi coś zmienić w swoim życiu, ale dokładnie nie jest pewien, w którym iść kierunku… Czułam się wypalona, bez pomysłu na dalsze działanie, bez wsparcia. To co robiłam przestało mi sprawiać przyjemność. Z różnych powodów. Miałam po prostu totalny dół. I wtedy zadzwonił telefon od znajomego. Powiedział, że wchodzi na rynek nowa polska firma MLM z produktem do paznokci i zapytał, czy byłabym zainteresowana. Po tygodniu pojechałam do właścicieli, aby poznać produkt, plan marketingowy, wizję firmy. Efekt spotkania był taki, że zamknęłam za sobą całą przeszłość i zakochana w nowym produkcie i właścicielach firmy podjęłam decyzję, że idę z MANIROUGE na całość.

Maciej Maciejewski: Ale wiedziała pani o tym, że na rynku mamy wiele podobnych biznesów MLM. Co zatem wyróżnia tę firmę od innych?

Paulina Wajszczuk: Przede wszystkim produkt. To była pierwsza, podstawowa kwestia. To było jak spełnienie moich network marketingowych marzeń. Marketing sieciowy i paznokcie – to wyróżnia tę firmę, po prostu nikt inny tego nie ma. Wiedziałam, że prostota stosowania i łatwość sprzedaży produktu będą prawdziwym hitem wśród kobiet, które cenią czas, pieniądze i zdrowie. Zobaczyłam plan marketingowy i to był kolejny powód, dla którego zdecydowałam się robić MANIROUGE. Poza tym bardzo spodobał mi się prosty i przejrzysty plan marketingowy. Każda osoba, która nie miała nic wspólnego z takimi firmami szybko go zrozumie. Tak naprawdę wystarczy dobra kawa i już wszystko jest wyjaśnione i zrozumiałe.

Przykładowe produkty od ManirougePrzykładowe produkty od Manirouge

Kropką nad „i” w mojej decyzji byli właściciele, którzy są fantastycznymi ludźmi. Opowiedzieli mi o misji i wizji firmy, o tym, gdzie widzą MANIROUGE za pięć, dziesięć lat i później, jak chcą, aby kobiety i mężczyźni czuli się w firmie… To było fascynujące. Momentami czułam jakby czytali w moich myślach. Wiedziałam, że właśnie z taką firmą, gdzie człowiek jest na pierwszym miejscu, chcę być. Od samego początku działania w firmie mogę na nich liczyć. Wszelkie pomysły realizowane są od razu, wszystkie materiały do pracy, całe zaplecze – od wizytówek po różnego rodzaju grafiki niezbędne ambasadorkom do pracy są przez firmę produkowane w błyskawicznym tempie. To jest super sprawa bo ja działam w terenie i nie muszę się martwić tym, że mam coś przygotować. Firma to zrobi. Właściciele są wielkim wsparciem. To tytani pracy, wspaniali ludzie. Cieszę się, że mogę z nimi współpracować i tworzyć ten biznes.

Maciej Maciejewski: Jak ważne dla kobiet są zadbane i dobrze zrobione paznokcie?

Paulina Wajszczuk: Bardzo ważne. Paznokcie to wizytówka każdej kobiety. Jako osoba, która prowadziła salon dobrze wiem, ile kobiety potrafią wydać pieniędzy na swoje paznokcie i jak lubią o nie dbać. Ale dobrze zrobione paznokcie to nie wszystko. Widzę, że kobiety coraz bardziej zwracają uwagę na to, czym mają robione paznokcie. Czy produkt ich nie uczuli i w jakim stanie będzie ich płytka. Zdrowo się odżywiamy, bierzemy suplementy, stosujemy naturalne kremy, czytamy etykiety, żeby wiedzieć co zawiera jedzenie itp. więc szukamy też bezpiecznych produktów dla naszych paznokci. Jestem przekonana, że dla większości kobiet zdrowe paznokcie są tak samo ważne jak zdrowe i zadbane włosy, zęby czy skóra.

Maciej Maciejewski: Jak wyglądały w pani przypadku początki budowania tego biznesu? Czy było trudno?

Paulina Wajszczuk: Początkowo postawiłam na osoby, które dobrze znam. Moja rodzina, moja mama, która została moją pierwszą ambasadorką… Ona jest moim ogromnym wsparciem i najlepszą przyjaciółką. Miałam też gotową listę osób, z którymi wiedziałam, że chcę budować ten biznes. Od razu się z nimi spotkałam, pokazałam produkt i zostały ambasadorkami. Stworzyłyśmy plan działań i do pracy! W MANIROUGE najważniejsza jest nauka aplikacji czyli samo zrobienie paznokci, więc od początku wszystkie ambasadorki były tego uczone. To najważniejsza rzecz w budowaniu tego biznesu. Czy było trudno? Nie. Zdecydowanie nie jest to trudne. Pijemy kawę i robimy paznokcie – to czysta przyjemność! A jeszcze jak widzi się ten błysk w oku i pada pytanie „ale to już ?” Wtedy już wiadomo, że kolejna kobieta zakochała się w naszym produkcie.

Mamy konkretny schemat działania krok po kroku. Stawiamy na wspólną pomoc i działamy razem. To taki mocno kobiecy biznes, w którym bardzo się wspieramy i dzięki temu mamy świetne efekty i wyniki. Ten biznes bardzo przypomina mi początki MLM-u w Polsce. Pamiętam jak moja mama w latach 90-tych chodziła do sąsiadki na spotkania pewnej firmy i przynosiła do domu kremy. One wszystkie były szczęśliwe i podekscytowane, bo to była nowość. Tych pań było bardzo dużo, spotykały się, rozmawiały ze sobą i to je cieszyło. Kontakty międzyludzkie. Teraz widzę, że w MANIROUGE jest podobnie. Warsztaty, które organizujemy, spotkania w domu przy kawie i placku, kiedy widzę w ich oczach ten sam błysk… Kobiety chcą się spotykać, wychodzić z domu. Bardzo mnie to cieszy, bo już chyba za dużo mamy takiego życia wirtualnego.

Maciej Maciejewski: A nie lepiej jednak, łatwiej byłoby się jednak zatrudnić na etacie? Jaka jest różnica między pracą w MLM, a u kogoś na etacie?

Paulina Wajszczuk: Nie. Etat to nie dla mnie. Pracowałam „normalnie” – jak to mówią, ale byłam tym wykończona. Nie lubię pracy tylko współpracę. Na etacie miałam depresję. Pamiętam dzień, w którym pomyślałam „czy ja tu wytrzymam do emerytury?” i ogarnęło mnie przerażenie. Krótko po tym dałam wypowiedzenie. Różnic jest bardzo dużo. Ja pracę dostosowuję do swojego życia, a nie odwrotnie. Mam dziesięcioletniego syna więc dzięki MLM mogę spędzić z nim więcej czasu. Jestem na jego meczach, wyjazdach itp. bo wtedy nie umawiam żadnych spotkań biznesowych. Wyjeżdżamy na wakacje, kiedy chcemy. Jak jest chory mogę być z nim w domu nie martwiąc się czy szef będzie zadowolony czy nie i stracę premię więc jeśli chodzi o rodzinę to ogromny plus. Same zarobki są kolejnym plusem. W MLM nie mam pensji więc nie mam żadnego limitu. Kolejna różnica to ludzie bo tak naprawdę mogę sobie sama wybrać z kim chcę pracować, a z kim nie. Na etacie nie miałam takiego wyboru. Poza tym w marketingu wielopoziomowym bardzo sobie cenię bezustanny rozwój. Człowiek cały czas się uczy pracy nad sobą, dyscypliny, planowania, pracy z ludźmi… Dla mnie to jest wspaniałe! Codziennie poznaję nowych ludzi z Polski i z zagranicy. Mam fantastyczny zespół ludzi, na których zawsze mogę liczyć, a oni mogą liczyć na mnie. To jest prawdziwa współpraca. Pomagamy sobie, nie ma rywalizacji tylko wspólne osiąganie celów.

Maciej Maciejewski: Czy jest coś co pani zdaniem należałoby w systemie MLM poprawić? Udoskonalić?

Paulina Wajszczuk: Ja bym sobie życzyła, aby środowisko jeszcze więcej uwagi poświęciło na porządną edukację. Brak nauki to brak duplikacji. Coraz częściej trafiam na osoby, które świetnie rekrutują ludzi i to tyle w temacie. Widzę jak ogromne braki są w edukacji. Ludzi trzeba uczyć. Oczywiście tych, którzy chcą pracować, pomóc i nauczyć pracy z kolejnymi osobami, które będą chciały osiągnąć sukces. Stawianie celów, realizacja ich krok po kroku. Ten biznes nie polega tylko na rejestracji, sprzedaży pakietu i następny, następny, następny… Mam nadzieję, że ludzie się obudzą i zobaczą, iż chciwość i egoizm to droga donikąd. MLM to biznes ludzi i relacji. Ludzie muszą czuć się tu bezpiecznie.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pani stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Paulina Wajszczuk: Lista kontaktów – tak, to prawdziwa zmora każdej nowej osoby i często lekceważymy moc listy. Ja mam to szczęście, że swoją listę tworzyłam od wielu lat. Prowadząc salon w kalendarzu miałam kontakty do klientek, które przepisywałam do zeszytu. Nieświadomie, że kiedyś mi się to przyda wpisywałam każdą nową kobietę. Potem na jednym z pierwszych szkoleń w MLM dowiedziałam się o liście kontaktów. Wyciągnęłam wtedy ten zeszyt i zaczęłam już dopisywać wszystkich. Każdego kogo znam. Moja lista jest ogromna. Codziennie dopisuję tam ludzi. Pan też jest na mojej liście, nikogo nie pomijam (śmiech). Co ciekawe, obecnie nie muszę rejestrować dużo ludzi z mojej listy. Ona sobie czeka. Dlaczego? Duplikacja. Przecież pomagam dziewczynom w rejestracji nowych ambasadorek, więc pracuję z ich kontaktami. Nie rozumiem jak można mówić „kończą mi się ludzie”. Jeśli ktoś stabilnie buduje zespół to kontakty nigdy się nie kończą! Moją metodą są częste spotkania i lekkość rozmowy. W każdej okolicy zawsze jest mnóstwo fajnych wydarzeń, na które przychodzi dużo ludzi. Trzeba się tym interesować i sprawdzać. Może jakieś spotkanie dla kobiet? Idź dziewczyno i je poznaj! Siedząc w domu lista kontaktów się nie powiększy.

Maciej Maciejewski: Jakie ma pani plany na przyszłość?

Paulina Wajszczuk: Większość moich planów jest związana z MANIROUGE. To dopiero początek więc jest bardzo dużo do zrobienia. Przede wszystkim dalsza, konsekwentna praca i zdobywanie kolejnych tytułów w planie marketingowym. Praca z zespołem i pomoc w realizacji ich celów oraz marzeń. To ich tytuły i wyróżnienia cieszą mnie bardziej niż moje. Bardzo bym chciała, aby wszystkie kobiety w MANIROUGE czuły się piękne, silne i niezależne. Marzę też o tym, aby stworzyć jakieś miejsce dla osób z różnych firm, byśmy mogli wspólnie uczyć i pomagać ludziom związanym z biznesem MLM. Żeby pokazać, że nie musimy być konkurencją, tylko razem rozwijać całą branżę.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Więcej informacji o tym projekcie można znaleźć w naszych materiałach archiwalnych:

„Manirouge. Nowa polska firma MLM”

„Rentgen MLM. Prześwietlamy biznes Manirouge”

„Kobieto!!! Wreszcie zostaniesz uwolniona! Po tylu latach niewoli!”

„Znów byliśmy przy porodzie. Pomogliśmy przyjść na świat nowemu, cudownemu dziecku. Teraz Manirouge rośnie jak na drożdżach i pomaga kobietom żyć w zdrowiu, szczęściu i pomyślności!”

„Pierwsze, historyczne szkolenie firmy Manirouge” 

Mogą Cię również zainteresować