Paweł Wieteska z Souvre. Miał być prawnikiem i kolarzem. Teraz robi karierę w biznesie MLM

przez Maciej Maciejewski

„Najlepsze jest to miejsce, w którym czujemy się dobrze i które sprawia, że z radością myślimy o pracy. Ja wybrałem MLM bo cenię sobie wolność i swobodę. Przy ogromie regulacji i niepewnym rynku na pewno nie podjąłbym się dziś prowadzenia własnej działalności gospodarczej, a etat po prostu nie jest dla mnie”.

Paweł Wieteska

Poznaliśmy się rok temu na Dominikanie. Skumplowaliśmy się momentalnie, bo nadajemy na tych samych falach. Paweł Wieteska ma 31 lat, ukończył prawo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Z marketingiem sieciowym związany jest od 6 lat. „Ale to nie znaczy, że robię go od 6 lat, bo pierwszy etap to był poligon i wielka szkoła rozwoju osobistego. Pochodzę z Jasła na podkarpaciu – miasta, w którym jedyną perspektywą na większe zarobki jest wyjazd do Holandii, Belgii lub Niemiec. Pełen nadziei, jako pierwsza osoba z bliskiej rodziny, wyrwałem się na studia do Lublina. Moje wyobrażenie o tym jak wygląda praca prawnika, a jaka jest rzeczywistość, niestety mocno się rozminęły” – opowiada o początkach swojej kariery.

Uwielbia kolarstwo, które ukształtowało jego charakter. Dziś jeździ rekreacyjnie i nie bierze już czynnego udziału w zawodach sportowych. Oprócz tego w wolnym czasie uczy się fotografii naziemnej i z powietrza, pilotując drona. Kocha życie, a szczególnie gotowanie, dobre jedzenie i porządne espresso. Spacerem po górach też nie pogardzi. Czy wspominałem już, że nadajemy na tych samych falach?

Maciej Maciejewski: Wiem już, że prawnikiem nie zostałeś i raczej za tym zawodem nie tęsknisz. Zwłaszcza teraz. Co zatem ciekawego dał Ci network marketing? Co osiągnąłeś w biznesie MLM?

Paweł Wieteska: System MLM jest dla mnie pierwszym miejscem, w którym rozwijam się poważnie zawodowo. Do tej pory osiągnąłem kwalifikację dyrektora okręgowego w firmie Souvre Internationale. Zrealizowałem też dwa programy wycieczkowe – Dominikana 2019 i Teneryfa 2020. Niedawno zakończyłem okres dofinansowania Jaguara XE, którego używałem przez dwa lata. Aktualnie od kilkunastu dni użytkuję już BMW 3GT, do którego dopłaca mi firma. Znalazłem się też w gronie rekomendowanych dyrektorów ze stabilną pozycją w planie marketingowym. Jednak najważniejsze jest to, że oprócz mnie w zespole są już osoby na podobnym poziomie kwalifikacji firmowych i zarobków jak ja – Sebastian Jarząbek i Konrad Makarewicz. Więc duplikacja działa.

O marketingu sieciowym dowiedziałem się na piątym roku studiów i tak jak większość partnerów biznesowych w tym systemie w ogóle nie planowałem tego typu działalności. Cały biznes przedstawił mi znajomy ze studiów, który był jedną z najbardziej „ogarniętych” osób na roku. Moja prezentacja odbyła się w klubie studenckim Archiwum w Lublinie, który słynął z tego, że można się tam było tanio napić piwa. Miejsce niezbyt urodziwe, ale sam fakt, że obok mojej prezentacji jednocześnie zajętych było dziesięć stolików, na których też odbywały się spotkania rekrutacyjne sprawił, że nie sposób było nie poczuć tej energii…

Maciej Maciejewski: Co najbardziej przemówiło do Twojej wyobraźni? Dlaczego postanowiłeś poświęcić czas i wystartować?

Paweł Wieteska: Powodów było kilka. Po pierwsze, jak zobaczyłem na prezentacji, że mogę odebrać Mercedesa i zarabiać przyzwoite jak na tamte czasy 4 000 zł to nie ukrywam, że pomyślałem o tej propozycji jak o pewnego rodzaju szansie. Dodatkowo kończyłem studia, a jednocześnie kończył mi się okres stypendium sportowego, z którego finansowałem sobie wszelkie dodatkowe „zachcianki”. Szybka kalkulacja sprawiła, że zacząłem się zastanawiać jak wykorzystać marketing sieciowy i zbudować sobie pasyw w wysokości 500 zł na miesiąc. Bo tyle właśnie wynosiło moje stypendium (śmiech). No i po drugie aplikacja. Ukończone prawo niewiele daje bez aplikacji. Można to nazwać dodatkowym 2-3 letnim – zależy od profesji – przygotowaniem do zawodu, po którym są egzaminy i na koniec uzyskujemy uprawnienia do wykonywania zawodu. Haczyk polega na tym, że wszystko jest płatne. Wtedy chodziło o 500-600 zł miesięcznie, a w większości przypadków praktyka aplikantów w kancelariach odbywała się całkowicie bez wynagrodzenia. O dorabianiu na boku nie było mowy. Zawód prawnika ma swój prestiż i nie do pomyślenia jest, aby aplikant dorabiał w McDonald’s albo na stacji benzynowej. Więc najważniejsze były kwestie finansowe. Nieco później zrodziła się już decyzja o porzuceniu prawa i absolutnie jej nie żałuję. Nie byłbym szczęśliwym człowiekiem.

Maciej Maciejewski: Jak wyglądało Twoje życie na samym początku budowania tego biznesu?

Paweł Wieteska: Nie będę ściemniał. To był dla mnie bardzo trudny okres, bo marketing bardzo szybko weryfikuje przekonania i system wartości, który mamy w głowie. Jeśli ten system wartości nie jest w stanie dawać Ci wiatru w żagle, to będzie po prostu kulą u nogi i dopóki nie przepracujesz tego w głowie, to nie pójdziesz dalej. Ja to nazywam „teorią plecaka”. Każdy z nas nosi przez życie swój plecak, a w nim jest zawartość, na którą nie mamy żadnego wpływu. Tą zawartością mogą być relacje rodzinne, mogą być kłopoty finansowe, relacje z partnerem/partnerką, swoje niespełnione ambicje itd. Sztuka polega na tym, żeby w drodze na szczyt nie pozwolić na to, aby ten balast nas zatrzymał. Po czasie nabieramy krzepy i te wszystkie „problemy” stają się coraz lżejsze i mają mniejsze znaczenie. Niektórzy pod wpływem tego ciężaru siadają na kamieniu i zablokowani dumają jakby to było, gdyby nagle coś się pojawiło w życiu i na tym dumaniu mija im cenny czas. U mnie wielokrotnie było bardzo blisko, abym dał sobie spokój z budowaniem tego biznesu. Pierwsze trzy lata działania w MLM to był dla mnie coaching. Korzystałem ze szkoleń, ze sposobu myślenia osób, które były na wysokich pozycjach w biznesie. Poznawałem ludzi i szlifowałem techniczne umiejętności prowadzenia spotkań oraz szkoleń.

Dziś patrzę na to jak na bezcenne doświadczenie, którego nie da się kupić za żadne pieniądze. To jest wiedza i umiejętności, których nikt nam nie zabierze. Nigdy.

Bardzo długo budowałem ten biznes nie mając z niego prawie żadnych pieniędzy, bo zwyczajnie nie byłem w stanie mentalnie pójść dalej. Robiłem go bo widziałem, że się rozwijam i nabieram pewności w rozmowach z ludźmi. Patrzyłem na to jak na budowanie kapitału na przyszłość bez względu na to czy zwiążę się z network marketingiem na dłużej czy nie. Tak jak większość osób zaczynających współpracę w tym systemie miałem swoje ograniczenia. Szczególnie długo nie mogłem się pogodzić z brakiem wsparcia rodziny, która w tym biznesie widziała jedynie naciąganie innych ludzi, a nie coś poważnego, czym można się zająć na dłużej. Wyksztalcenie prawnicze też nie ułatwiało mi działania, bo krąg znajomych patrzył na mnie jakbym był z innej planety. W świadomości społecznej są to świetne studia, które niemal gwarantują wysokie zarobki i wiele osób mnie krytykowało za próbę podjęcia działania w marketingu sieciowym. Dziś wiem, że to oni byli w błędzie i mimo, że niektórzy mają dużo większe zarobki niż ja i lepszy standard życia to wiem, że płacą za to wielkim stresem i potężną odpowiedzialnością.

Maciej Maciejewski: Ciebie to ominęło?

Paweł Wieteska: Przede wszystkim nie pracuję dziś na etacie i uważam to za wielki sukces. Sam decyduję o tym ile pracuję i jak pracuję. Dzięki temu nie muszę rezygnować z moich zainteresowań, na które w tradycyjnym systemie zarabiania pewnie brakłoby mi czasu. W trakcie mojego treningu na rowerze ludzie robią w moim sklepie internetowym zakupy i to jest piękno tego biznesu. Tak właśnie sobie to wyobrażałem na początku współpracy. Oprócz tego odebrałem niedawno drugi już samochód z firmy i byłem na wspaniałej firmowej wycieczce. Karaiby dały mi niesamowite wspomnienia. Drugą eskapadę trzeba było przełożyć ze względu na kwarantannę, ale niebawem dojdzie i do niej.

Maciej Maciejewski: W tym systemie działa wiele dobrych firm. Co najbardziej podoba Ci się w Souvre? Co wyróżnia tę firmę od innych?

Paweł Wieteska: Jest kilka rzeczy, które przekonują mnie do tej spółki. Pierwszą, która jest wielkim atutem, to szeroka gama produktowa. W tym asortymencie każdy sobie jest w stanie zrobić zakupy. Nie jest to biznes „liderski”, w którym produkt jest stworzony tylko po to, żeby osoby budujące biznes miały dobrze. Mamy bardzo wielu konsumentów, którzy nawet nie myślą o rozwijaniu biznesu, ale kochają produkt i kupują go regularnie, a regularne zakupy to regularny obrót, regularny obrót to regularny dochód. Jest bardzo wiele produktów, które kupowałbym w tej firmie nawet nie budując w niej sieci.

Drugim atutem jest zarządzanie firmą. Do tej pory wszystko co mieliśmy obiecane zostało wprowadzone i wierzę, że to się nigdy nie zmieni. Jako sieć nieraz dajemy do firmy sugestie, których wdrożenie pomoże nam w pracy i firma to wprowadza. Cenię sobie też to, że prezes występuje na naszych wewnętrznych konferencjach i szkoleniach jako gość. Ludzie mając taki bezpośredni kontakt z firmą mogą zobaczyć kto ją tworzy i podjąć decyzję o zaangażowaniu.

Trzecim atutem jest reagowanie na kryzysową sytuację, która się pojawiła w związku z COVID-19. Czas reakcji na zmiany rynkowe był błyskawiczny i cała sieć bardzo szybko była w stanie przestawić się na działanie internetowe, bo zostało to ułatwione do maksimum. Teraz jestem pewien, że w tej spółce nic nikogo nie zaskoczy i w każdej sytuacji będziemy zaliczać dynamiczny rozwój.

Maciej Maciejewski: Co byś powiedział ludziom, którzy pracują na etacie albo mają biznes tradycyjny?

Paweł Wieteska: Najlepsze jest to miejsce, w którym czujemy się dobrze i które sprawia, że z radością myślimy o pracy. Ja wybrałem MLM bo cenię sobie wolność i swobodę. Przy ogromie regulacji i niepewnym rynku na pewno nie podjąłbym się dziś prowadzenia własnej działalności gospodarczej, a etat po prostu nie jest dla mnie. Jak pokazał czas lockdownu brak stałych kosztów w MLM i duża elastyczność w działaniu pozwalają na dostosowanie się do sytuacji rynkowej w bardzo krótkim czasie. Poza tym mamy gotowy, często bardzo wysokiej jakości produkt, a po naszej stronie jest tylko dotarcie z nim do odbiorców, żeby wygenerować obrót. To jest duża ulga i ułatwienie.

Maciej Maciejewski: Jakie cechy powinien mieć człowiek, aby w MLM osiągnąć sukces?

Paweł Wieteska: Fajnie, żeby był to człowiek, który wie czego chce i w jakim kierunku idzie. Nie chciałbym współpracować z człowiekiem, który sam nie wie dlaczego działa i po co to robi. Warto, żeby za tym szła odpowiednia determinacja i konsekwencja poparta też słownością. W strukturach MLM nie ma możliwości zwolnienia kogoś jeśli nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, dlatego szczególnie cenni są ludzie, którzy jak coś powiedzą to tak właśnie zrobią. Niezbędna jest też oczywiście empatia, umiejętność słuchania i takie normalne „ludzkie podejście” bo to przecież praca z ludźmi i to oni są kapitałem każdego biznesu MLM. Muszą czuć się dobrze i komfortowo w naszym towarzystwie.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do struktury? Jakie metody stosujesz, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Paweł Wieteska: Głównie pracuję na poleceniach od osób, które mam w zespole i działam na ich ciepłym rynku organizując razem spotkania. Nie ma w tym jakiejś wielkiej metody – po prostu trzeba się wzajemnie polubić i dopiero wtedy można rozmawiać o biznesie. Bardzo lubię trenować nawiązywanie relacji z osobami w miejscach, w których bywam. Zawsze porozmawiam z kasjerką, sprzątaczką czy panią na poczcie. Nigdy nie spotkałem się z nieprzyjemną reakcją od tych osób, a zawsze jak się miło rozmawia to można zaproponować niezobowiązujące spotkanie informacyjne o biznesie. Przede wszystkim trzeba być człowiekiem i nawiązywać relacje międzyludzkie. W ostatnim czasie otworzyłem się na stosowanie powyższej metody w internecie. Potrzebuję jednak więcej czasu, by ocenić wymierne efekty. Widzę jednak wielki potencjał w narzędziach internetowych i kontakcie przez social media, bo czy nam się to podoba czy nie – to jest przyszłość.

Maciej Maciejewski: Jakie plany na przyszłość?

Paweł Wieteska: Właśnie pracuję nad przeniesieniem dużej części biznesu do internetu. Marzy mi się budowanie MLM niezależnie od tego w jakim miejscu jestem, poza tym firma mocno idzie w kierunku międzynarodowym, więc te narzędzia będą mi niezbędne. Do końca roku 2021 chcę zrobić pozycję dyrektora krajowego i mieć w zespole minimum trzy osoby z odebranym samochodem i stabilną pozycją dyrektorską. A prywatnie? Chcę wybrać się rowerem z Polski do Portugalii i odbyć trekking w Himalajach. Mam nadzieję to zrealizować w przeciągu dwóch najbliższych lat. Będą fotki na FB. Zapraszam (śmiech).

Maciej Maciejewski: Ja nie będę oglądał i marzył tylko po prostu zrobię to razem z Tobą! Dziękuję za rozmowę.

Paweł Wieteska

Mogą Cię również zainteresować