Poczucie obfitości czyli rzecz o uczciwym grzybobraniu.

przez Sławomir Czornij

 
Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka lat temu, będąc z dużą grupą znajomych na grzybobraniu zobaczyłem, jak jeden pan, drugiemu panu, wybierał co ładniejsze okazy z koszyka i wkładał je do swojego. Nie wytrzymałem.

 

Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka lat temu, będąc z dużą grupą znajomych na grzybobraniu zobaczyłem, jak jeden pan, drugiemu panu, wybierał co ładniejsze okazy z koszyka i wkładał je do swojego. Nie wytrzymałem. Gdy zapytałem go co robi, usłyszałem: przecież on ma ich i tak dużo i nawet nie zauważy, że kilka ubyło mu z koszyka. Nic mnie tak nie wprawia w osłupienie, jak bezsensowne argumenty, które w żaden sposób nie odnoszą się do zwykłej nieuczciwości, żeby nie powiedzieć kradzieży.

„Dureń, gdy zrobi głupstwo, potem zawsze tłumaczy,
że było to jego obowiązkiem.”
(George Bernard Shaw)

Mózg muchomora

Z pewnością teraz się zastanawiasz, Drogi Czytelniku, skąd w piśmie branżowym, dotyczącym network marketingu, artykuł o grzybobraniu. Zbieżność tematyki nie jest przypadkowa. Co skłoniło mnie do napisania takiego tekstu? Po pierwsze, jesień to czas dobry, zarówno dla zbierania grzybów, jak i sponsorowania. Statystyki nie kłamią – w większości firm sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego, największe przyrosty w postaci nowych dystrybutorów odnotowuje się właśnie w okresie jesiennym. Po drugie, tak jak w pięknych polskich lasach grzybów Ci u nas dostatek, tak w network marketingu, potencjalnych nowych dystrybutorów zawsze będzie wielu. Wystarczy ruszyć troszkę mózgownicą, potem nogami i wyjść im naprzeciw, a nie zaglądać do cudzych koszyków. Po trzecie: byłem ostatnio świadkiem „rozrywania” kandydata na dystrybutora i brzydkiego „przeciągania go” na swoją stronę przez dwóch konsultantów tej samej firmy. Kiedy to ujrzałem, zadałem sobie pytanie – czy obie strony kierują się dobrem nowego dystrybutora czy wyłącznie swoimi korzyściami?

MLM ma pomagać

Po wielu latach pracy w marketingu sieciowym, jedno wiem na pewno – w tej branży dużą sztuką jest wykazać się poczuciem obfitości i wycofać z rozmowy, gdy widzi się, że takie przeciąganie, źle wpływa na kandydata do współpracy. Przecież wielkość struktur, czyli liczba współpracowników często ma bezpośredni wpływ na wysokość zarobków. To duża sztuka kierować się głównie zakresem pomocy, którą można udzielić nowej osobie w drodze na szczyt. Pod słowem pomoc nie mam na myśli dostarczania jej pod dom zamówień na towar, ale wskazanie odpowiedniego kierunku i narzędzi niezbędnych do realizacji celów osobistych i w karierze zawodowej, jeśli się na nią oczywiście zdecydowała.

Mogą Cię również zainteresować