Polska gospodarka w 2013 i prognoza na 2014

przez Prof. Stanisław Gomułka

2013 to drugi rok silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego w strefie euro i w Polsce. Ale w jego trakcie obserwowaliśmy już wyraźną, choć stosunkowo powolną poprawę koniunktury zarówno w strefie euro jak i w Polsce…

źródło: Flickr.comźródło: Flickr.com

Taka równoległość wskazywałaby na silną zależność koniunktury w Polsce od koniunktury w strefie euro. To byłaby jednak błędna interpretacja. Eksport netto z Polski do strefy euro był bowiem głównym czynnikiem podtrzymującym wzrost aktywności w Polsce. Tak było pomimo tego, że w niektórych ważnych branżach, w szczególności branży samochodowej, miał miejsce duży i długotrwały spadek eksportu. Podobnie eksport netto strefy euro do reszty świata podtrzymywał aktywność w strefie euro. Głównym powodem spowolnienia wzrostu gospodarczego w Polsce (i w strefie euro) był słaby popyt wewnętrzny, nawet lekki spadek tego popytu. Ten spadek był związany z koniecznym zmniejszaniem deficytów budżetowych w niektórych krajach – po szeregu lat nazbyt dużego wzrostu zadłużenia rządów, gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw – z koniecznym zacieśnianiem polityki monetarnej.

Jaki był rok 2013?

W Polsce nie mieliśmy nadmiernego zadłużenia bankowego gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, więc nie mieliśmy także wyraźnego zacieśnienia polityki monetarnej w latach 2009-2013. Problemem teraz jest silne poluzowanie fiskalne w latach 2009-2010, silniejsze niż w strefie euro. To poluzowanie było po części spowodowane dużym wzrostem inwestycji publicznych, ale po części także wprowadzeniem w życie w latach 2008-2010 dużego pakietu o wartości około 40 mld zł, stymulującego konsumpcję prywatną. Rezultatem było dość wysokie w stosunku do krajów strefy euro tempo wzrostu w latach 2009-2011. Ale innym rezultatem było przekroczenie przez dług publiczny progu ostrożnościowego 50% PKB w roku 2011 i zbliżenie się do progu 55% w roku 2013 (do progu 60% według metodologii UE).

W odpowiedzi na te przekroczenia miało miejsce zacieśnianie polityki fiskalnej w 2011 r. (zmniejszenie deficytu sektora finansów publicznych z 7,9% w 2010 r. do 5%) oraz w 2012 r. (dalsze zmniejszenie do 3,9%). Koszty tego zacieśnienia rząd uznał jednak za nie do zaakceptowania, więc zostało przerwane w roku 2013, kiedy według oceny Komisji Europejskiej deficyt wzrósł z powrotem do 4,8% PKB. Stało się tak pomimo, że wydatki majątkowe (inwestycje publiczne) zostały zmniejszone z 88 mld zł (5,5% PKB) w 2012 r. do 72,4 mld zł (4,4% PKB) w 2013 r.

Dane kwartalne GUS-u informują nas, że po pięciu kwartałach spadku popytu krajowego miał miejsce w drugim półroczu 2013 r. niewielki wzrost tego popytu. Poprawa z kwartału na kwartał informuje, że w tym drugim półroczu tempo wzrostu PKB rosło w tempie 2,5% rocznie (tempo wzrostu kwartał do kwartału pomnożone przez 4). Po czterech kwartałach spadku zaczynają powoli rosnąć także inwestycje w środki trwałe.

Ważnymi elementami krajobrazu gospodarczego w roku 2013 był silny spadek stopy inflacji do poniżej 1% w kwartale IV, oraz znaczny spadek stóp procentowych. Te dwa elementy mają teraz stymulujący wpływ na popyt konsumpcyjny. Z kolei niski wzrost płac podtrzymuje konkurencyjność polskiej oferty eksportowej, co zaowocowało dużą poprawą salda handlowego i salda obrotów bieżących.

Prognoza na 2014 rok

Według Komisji Europejskiej (KE), niemiecki PKB wzrośnie w 2014 r. o 1,7 % w porównaniu z rokiem 2013 (wzrost o 0,5% w 2013 r.), a PKB strefy euro wzrośnie o1,1% (– 0,4% w 2013 r.). W przypadku Polski prognoza KE wskazuje na podobnie znaczący wzrost dynamiki PKB, z poziomu 1,3% w 2013 r. do 2,5% w roku 2014. Te liczby trzeba interpretować jako prognozę powolnej poprawy koniunktury, w dodatku do poziomu jeszcze bardzo umiarkowanego. Zauważmy, że w ostatnich 25 latach po okresie dekoniunktury mieliśmy kilka lat tempa wzrostu około 5-7% rocznie. Tym razem takiego tempa wzrostu nie oczekujemy także w roku 2015, kiedy według KE tempo wzrostu PKB wyniesie 2,9%. Prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla Polski jest podobnie ostrożna: 2,4% wzrostu w roku 2014 i 2,6% w 2015 r.

W okresie poprawy koniunktury modele ekonometryczne dają jednak zwykle prognozy nieco zbyt pesymistyczne, które z czasem podlegają korekcie w górę. Jeśli wziąć poprawkę na ten czynnik oraz ciągle duży ładunek niepewności, to moja prognoza tempa wzrostu polskiej gospodarki byłaby w obszarze od 2,5% do 3,5% w roku 2014 oraz w obszarze od 3% do 4% w 2015 r.

Duży ładunek niepewności ma dwa źródła:

  • niepewność dotycząca losów ustawy o OFE, a w przypadku jej podpisania przez prezydenta niepewność dotycząca konsekwencji tej ustawy,
  • procedura nadmiernego deficytu i niepewność, jak rząd zareaguje na żądanie Ecofin i KE o zmniejszenie przez Polskę deficytu sektora finansów publicznych o 1 pp w 2014 r. i kolejne 1,2 pp w roku 2015.

Oba te źródła niepewności rzutują na wielkość wydatków na inwestycje publiczne, więc także na zdolność Polski do absorpcji środków UE. W dotychczasowych dokumentach rządowych przesyłanych do Brukseli przez ostatnie dwa lata zakłada się znaczny spadek tych inwestycji w latach 2014-2016. W latach 2014 i 2015 mamy jeszcze do dyspozycji niewykorzystane dotąd znaczne środki UE z perspektywy siedmioletniej 2007-2013. Aby je w pełni wykorzystać, a także by zacząć wykorzystywać nowe środki przyznane ostatnio w ramach perspektywy 2014-2020, potrzebne będzie krajowe dofinansowanie na poziomie około 40% wartości projektów inwestycyjnych.

W odniesieniu do drugiego źródła niepewności, prezydent wydaje się sugerować, że pomimo dość zasadniczych wątpliwości konstytucyjnych, ustawę o OFE podpisze i równocześnie skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. Takie postępowanie oznaczałoby wprowadzenie ustawy w życie, a ewentualne niepewności przesuwało w czasie poza rok 2014.

Dobre wiadomości w odniesieniu do roku 2014 to nadal bardzo niska inflacja i mniej więcej te same, co obecnie, niskie stopy procentowe. Dla przedsiębiorców ważna jest też oczekiwana duża stabilność dwóch najważniejszych czynników cenotwórczych: płac oraz kursu złotego wobec euro, prawdopodobnie także wobec dolara.

Autor tekstu jest głównym ekonomistą w Business Center Club.

Mogą Cię również zainteresować