W USA nadano nawet temu zjawisku odpowiedni termin – „desk rage”. Zwykły dzień w biurze. Nagle, jeden z pracowników zaczyna okładać klawiaturą monitor. Drugi wstaje i zaczyna dusić pierwszego. W czarnym scenariuszu, wpada trzeci, który zaczyna strzelać bez opamiętania. Niestety, ale to coraz częstsze zjawiska w biurach.
„Gniew biurowy” to tykająca bomba zegarowa. Z pozoru nic nie zapowiada katastrofy. Pracownicy pracują, nie spóźniają się do pracy, wykonują swoje obowiązki. Aż do momentu, w którym ktoś pęka i albo zwalnia się z wielkim hukiem, albo wyładowuje swoją złość na sprzęcie lub współpracownikach. Jest wiele czynników sprzyjających takiemu zachowaniu. Ciągłe nadgodziny powodujące przepracowanie – które owocuje frustracją, zmęczeniem a psychologicznie rzecz biorąc, obniżeniem poziomu kontroli emocji. Brak poczucia stabilności w firmie. Obawa przed zwolnieniem, zbyt mała przestrzeń biurowa w stosunku do ilości pracowników. Brak szacunku wobec pracowników ze strony kadry zarządzającej, napięcie związane z nowoczesnym sprzętem biurowym… Wszystko owocuje tym, że pracownicy zaczynają do samych siebie również odnosić się bez szacunku i z coraz większą agresją. Są to główne czynniki powodujące wybuchy emocjonalne wśród pracowników, które w dość łatwy sposób można wyeliminować samemu, zapobiegając temu zjawisku. Wystarczy chcieć… Czy „gniew biurowy” zawita do naszych firm? A może już w nich jest?