źródło: www.sxc.hu
Nie powinno to dziwić. W końcu lubimy ludzi podobnych do nas. Niemniej jednak, taki sposób rekrutacji nie tylko owocuje odrzuceniem dobrych kandydatów, ale patrząc długofalowo prowadzi do strat biznesowych. Wybieranie „mniejszego ja” polega na tym, że w procesie rekrutacji menedżerowi bardziej podoba się ten kandydat, który jest do niego jak najbardziej podobny. Mniejsza to strata, jeśli podobieństwo opiera się na wyglądzie fizycznym czy miejscu pochodzenia. Znacznie większe ryzyko tworzy się jednak wtedy, kiedy menedżer wybiera kandydata podobnego w stylu pracy i zarządzania.
Dlaczego taka forma stanowi zagrożenie? Teoretycznie powinno się wtedy menedżerowi z osobą podobną pracować lepiej. Wie, czego się spodziewać po takim człowieku i ma jasność, jak osoba ta zareaguje na trudności czy sukcesy. W praktyce firmy jednak zbiór bardzo podobnych do siebie jednostek powoduje, że traci ona możliwość rozwoju i staje się mniej odporna na dynamiczne zmiany na rynku. Brak różnorodności wśród personelu powoduje, że trudniej wyłapać błędy i zagrożenia, mniejsze są szansę na to, że ktoś z firmy wpadnie na innowacyjny pomysł.