źródło: www.flickr.com
Podobno ta metoda jest szybka i skuteczna. Poprzez stwierdzenie „wypalenie zawodowe” rozumiemy to, że jest to stan, w którym człowiek traci satysfakcję z pracy, czuje się przepracowany, zmęczony, praca przestaje być dla niego wyzwaniem. Oprócz negatywnych skutków psychologicznych wypalony pracownik może też odczuwać problemy zdrowotne. Objawiają się one zazwyczaj problemami ze snem, bólami somatycznymi, zwiększoną podatnością na zachorowalność. Często zdarza się, że wypaleni ludzie męczą się w pracy nie zdając sobie z sprawy z tego, że to właśnie ona jest przyczyną ich kiepskiego samopoczucia.
Łatwy i szybki test diagnostyczny opracowany przez dr Sonie Lupien i Roberta-Paula Justera, mógłby pomóc w częstszym i bardziej efektywnym wykrywaniu tego stanu, który może prowadzić zarówno do stanów depresyjnych, jak i wybuchów agresji.
Test na wypalenie zawodowe opiera się na badaniach, z których wynika, że osoby wypalone zawodowe mają niski poziom kortyzonu, potocznie zwanego hormonem stresu. Poziom kortyzolu można zaś zmierzyć badając jego ślady w ślinie. Niski poziom kortyzolu jest równie niebezpieczny, jak zbyt wysoki poziom tego aminokwasu. Wywołuje niekontrolowane chudnięcie, problemy z utrzymaniem temperatury ciała, poczuciem stałego zmęczenia…
Postawienie diagnozy wypalenia zawodowego jest ważna przede wszystkim ze względu na to, że jego objawy są zbliżone do obrazu depresji. W depresji jednak poziom kortyzolu jest wysoki. W efekcie zatem, kiedy osoba wypalona zamiast właściwej diagnozy będzie leczona na stany depresyjne, może okazać się, że przyjmuje leki, które dodatkowo obniżają jej poziom kortyzolu, a więc w zasadzie dodatkowo szkodzą, zamiast leczyć.