9 Rocznica Colway czyli jedna wielka impreza

przez Piotr Wajszczak
888 odsłony

Jest takie powiedzenie: jacy właściciele, taka firma. Jarosław Zych słynie z zamiłowania do dobrego jedzenia, dobrej imprezy i dobrego robienia interesów. Maurycy Turek, cicha woda brzegi rwie, do rany przyłóż…

Duet ten razem ze swoimi partnerkami tworzy doskonały klimat do rozwoju firmy polskiej i rodzinnej, która jest nieco inna niż większość firm MLM-owych w Polsce.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to duża swoboda. To jedyny MLM w Polsce, który oddał uczestnikom całą przestrzeń internetu, a np. nie ma praktycznie „Problemu Allegro”, bo dystrybutorzy sami go rozwiązują.  Obroty handlowe, każdego miesiąca można sobie w Colway układać wg najkorzystniejszego wariantu prowizyjnego. Plan finansowy wpisano do umowy, która jest zbiorem przywilejów.  Właściciele dopuszczają krytykę, są otwarci na to, co mówią dystrybutorzy i wspierają dobre pomysły. Colway jest ultraliberalny i całkowicie transparentny. Wręcz przezroczysty.  No i faktycznie osobowość pana Zycha przyciąga ludzi i oni jego naprawdę bardzo lubią. W szczególności kobiety.

Rocznica Colway dla mnie zaczęła  się już w Poznaniu na lotnisku, gdzie tubylcza część Colway odebrała bilety oraz paczki z Colvitą – ich hitem sprzedażowym. Nie ukrywam, że faktycznie coś na rzeczy jest. Jak się dobrze człowiek tym suplementem posili, to nawet kac wyraźnie mniejszy.  Samolot zdominowany przez kolagenowców sprawnie integruje się z nielicznymi, innymi turystami. Pan Rysiek z biura podróży szybko wymienia wiśniowe płyny z sąsiadami. W związku z tym duża część pasażerów samolotu bardzo dobrze znosi wszelkie turbulencje podczas lotu.

Po lądowaniu szybko i sprawnie zostajemy spakowani do autobusów. Widoki przepiękne – Riwiera Turecka to miejsce, gdzie są góry, ewentualnie mniejsze góry i góry kończą się na plaży. W taką oto krainę zawędrowaliśmy. Hotel taki, jakie wybiera Jarek Zych, czyli pełny hedonistycznych udogodnień pięciogwiazdkowiec. Ludzie zjeżdżają się partiami z kilku krajów. Mieszają się języki – od włoskiego po rosyjski. Wszyscy integrują się drinkowo i dyskotekowo.

Kolejny dzień zaczynamy od pysznego śniadania, a następnie spotkanie informacyjne. Faktycznie frekwencja robi wrażenie, kilkaset osób melduje się karnie o 9:00 rano i zaczynamy. Króciutki, ale soczysty „wykład motywacyjny” prezesa o tym co nas czeka oraz jak ważnym jest dla powodzenia tygodniowej imprezy, aby „mieszały się płyny wszelakie” i oficjalne otwarcie mamy za sobą.  Bardzo mi się podoba tak w ogóle długość wszelkich części oficjalnych w Colway.  Właściciele tej firmy zdają się dobrze wiedzieć, że słuchanie przez wiele godzin o sukcesach itd… jest jednak mniej motywujące, niż luźna wymiana poglądów na podobne wreszcie tematy z drinkami w rękach, przy basenie.

reklamareklama

Nie jest jednak prawdziwą plotka, jakoby na meetingach Colway tylko biesiada i hulanki. Widziałem i zajęcia szkoleniowe, na których zważywszy na intensywność życia towarzyskiego frekwencja była zacna, mimo iż, jak to w Colway – nikt nawet nie sugerował, że uczestnictwo jest obowiązkowe.               Co ważne, trenerzy także byli przygotowani merytorycznie. Ponieważ firma od lat współpracuje z Bernardem Jastrzębskim, Ryszardem Armanowskim oraz Karoliną Górską i Andrzejem Fischerem, każdy z wykładowców miał swój fanklub, który dzielnie się uczył. Oczywiście było o wszystkim po trochu: jak się zorganizować, jak pracować systematycznie, jak budować biznes, jak współpracować z dystrybutorami itp. W Colway kładziony jest silny nacisk na szkolenia o charakterze narzędziowym, kompetencyjnym.  Ich prezes często powtarza, że pułk zawodowych żołnierzy zawsze pokona dywizję najbardziej nawet zmotywowanego pospolitego ruszenia, zaś MLM można robić ekstensywnie „na entuzjazmie”, a można też intensywnie – na kompetencjach.

Ciekawostką była tematyka radzenia sobie ze stresem poruszana przez Ryszarda Armanowskiego. Przywiózł on ze sobą bardzo ciekawe urządzenie, badające puls i bodajże ciśnienie, które pomagało w wyciszeniu się, koncentracji i prawidłowym relaksie. Podłączało się tę maszynerię do komputera, a procesory obliczały jak bardzo jesteśmy pod wpływem testosteronu i jak udaje nam się relaksować. Jak ktoś nie ma czasu na jogę, a chce panować nad stresem – zapraszam do kontaktu z Ryszardem. Na marginesie „resetujemy się” to częste hasło w tej organizacji. Szkolenia odbywały się przez 4 dni, więc każdy z kilkuset uczestników, jeśli by miał wolę, mógł być nawet na każdym warsztacie. Trenerzy trzymali się dzielnie i pomimo szumu fal, zapachów grilla oraz stukotu szklaneczek z drineczkami, bardzo profesjonalnie i w skupieniu wykonywali swoją pracę.

Piszę o zapachu grilla, bo faktycznie jedzenie, jak i cały hotel była to pierwsza liga. Luksus w stosunku do ceny zaskakujący. Kto lubi baraninę i prawdziwe sery, (kto to widział z krowiego mleka sery robić!) to będzie w Turcji rozanielony. Śniadanie to właśnie sery wszelkiego rodzaju, 100% oryginały, jajka, omlety, słodkości, mniam. Obiad, to w wielkim wyborze: wołowina, baranina, kebab, słodkości, sałatki, owoce, ryby, aż ślinka leci. Kolacje natomiast, to pełna poezja. Kuchnia lądowała przy wielkich paleniskach, zajadaliśmy się samymi najlepszymi tureckimi specjałami z grillów.

Wycieczki w Colway także wydają się wyłamywać ze schematów. Jest to świetna okazja zarówno do promocji Jarosława oraz firmy. Jak w najbardziej efektowny sposób udowodnić, że w Colway są lekarze? Prezes pokazał taki oto na to patent. Skacze się z dachu statku do wody, wybija bark przy okazji lądowania i nagle okazuje się, że struktury MLM buduje także lekarz ortopeda, lekarz „zwykły” oraz rehabilitanci. Dowód przeprowadzony został w sposób nieco szokujący, bo wspomniana ekipa z niemałym trudem nastawiała mu zwichnięty bark na pokładzie, ale swego dopiął. Wszyscy już wiedzą, że w Colway, kiedy się buduje struktury, to ma się, jakby co, pod ręką każdego potrzebnego specjalistę.

Gala rocznicowa, jak zazwyczaj na takich imprezach bywa, składała się z nominacji, odbierania nagród przez najlepszych, podziękowań dla wszystkich oraz króciutkiego wystąpienia prezesa Maurycego Turka, dotyczącego planów firmy i nadchodzących zmian. Colway na 10-lecie ma zamiar być firmą w pełni przygotowaną na profesjonalną ekspansję zagraniczną w krajach, gdzie ludzi wiele, a rdzennie polskiego kolagenowego MLM-u stanowczo za mało. Trzymam kciuki. Azja to piękny kontynent!

Krótką i sprawną defiladę gwiazd Colway zakończył recital menedżerki tej firmy, a jakże – Amalyi Shakatyan, po czym impreza błyskawicznie przeniosła się do drink barów. I następny koncert kolejnej menedżerki Colway – Moniki Jarosińskiej. Czad na rockową nutę. Stwierdzam, że optymalizacja czasu trwania wszelkich „oficjałków” na tej gali została doprowadzona do perfekcji. Ile ja się wielokrotnie nasiedziałem na całodniowych wydarzeniach, gdzie ciężko było po 3-4 godzinach wytrzymać pomimo, że wykładowcy przedni. W Colway gala trwała może z godzinę, a przecież setkę osób zdążono docenić i nagrodzić.  Szybko, sprawnie i jak zawsze w tym biznesie – bez wielkiego pompowania, jaka to firma jest super. Szacun! Oni doprawdy nie mają problemów z samooceną. Kończąc muszę przyznać, że Jarek Zych faktycznie działa zgodnie z głoszoną  „zasadą byków” i w tym, co mówi, jest spójny. Network marketing to w jego prywatnej definicji:

Intensywne, dochodowe życie towarzyskie. Im bardziej intensywne, tym bardziej dochodowe. 

Ciekawe… Potrafi zjednać sobie ludzi i tak nimi kierować, aby często myśleli, że to oni sami wpadli na jego pomysły. Chcecie mieć firmę, jak Colway? Zakuwajcie Carnegiego. To działa. Właściciele Colway rozumieją, jak ważne jest docenianie i nagrody. Ale w tej firmie inicjatywy bardzo często oddaje się uczestnikom. Przykład? Po co firma ma organizować czas ludziom na wyjeździe, wymyślać zabawy, konkursy itd? Niech zrobią to w drodze samoorganizacji. I tak, kto wymyślił fajny konkurs, dostał od firmy atrakcyjną nagrodę (pakiet produktów kolagenowych), kto wygrał  konkurs, dostawał taki sam pakiet produktów. Szkoda, że nie zrobiłem fotki – dwie tablice konkursów! Jaka jest siła uwolnionej, ludzkiej inwencji twórczej w marketingu sieciowym! Od Miss Kemer, pływania pod wodą, strzelania, karaoke, konkurs na najlepiej przerobioną koszulkę, po takie ekstrema, jak międzynarodowy mecz kobiecej piłki nożnej (w wodzie po kolana), czy najbardziej seksualne zjedzenie 2 gałkowego loda w parze.

Kolejny raz byłem z tym kolagenowym networkiem na ich święcie i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten biznes, to jeden wielki pretekst do balangi, choć wiem, że tak w rzeczywistości być nie może. W Colway nie istnieje żaden dystans pomiędzy szefami, a uczestnikami. Jarkowi Zychowi można powiedzieć tak samo bezceremonialnie, jak robi to on – wszystko praktycznie, a co nieco słyszałem. Niewiele jest zresztą w Colway w ogóle rzeczy, których „nie wypada”. Nocne kąpiele w basenie razem z… interweniującą ochroną, to taki mały wycinek zdarzeń zaledwie. Słony rachunek za zniszczenie krótkofalówek, telefonów, mundurów ? A co tam! Colway się bawi. Atmosfera jest u nich zawsze biesiadna, swobodna i frywolna. MLM, który przetrwał 9 lat bez jakiegokolwiek regulaminu i pisanego zakazu, nie narzuca również żadnych konwenansów.

Imprezę zakończyło wielkie, wspólne, niebieskie, pamiątkowe foto. Na „zieloną noc” sił starczyło już tylko najwytrwalszym. Nazajutrz wróciliśmy do rzeczywistości. Jeżeli poważnie jest tak, jak mówi Wasz wódz, że MLM to intensywne, dochodowe życie towarzyskie, to po tym tygodniu w Kemer,  nie mogą Wam koleżanki i koledzy z Colway obroty nie wrosnąć! (Foto: Wojciech Rudnik)

Mogą Cię również zainteresować