Krystyna Derbin
Maciej Maciejewski: Poznaliśmy się na obchodach uroczystości siedmiolecia firmy Colway, które firma świętowała w Bułgarii. Zauważyłem, że jest pani osobą bardzo energiczną i przedsiębiorczą. Jak wygląda pani życie zawodowe?
Krystyna Derbin: Moje życie zawodowe jest bardzo ciekawe, urozmaicone i – jak się okazało – zawsze związane z koniunkturą. Swoją pierwszą działalność gospodarczą rozpoczęłam w roku 1989 otwierając kantor wymiany walut. Następnie był butik, ubezpieczenia na życie, zarządzanie obiektami handlowymi, sklep odzieżowy we franchisingu, pośrednictwo finansowe… i aktualnie współpraca z polską firmą Colway, czyli marketing sieciowy.
MM: Zabrzmiało to jak u Ireny Kwiatkowskiej – kobieta pracująca. Co zatem przyczyniło się do decyzji, aby obok działalności tradycyjnej zainteresować się dodatkowo marketingiem sieciowym? Czym jest dla pani MLM?
KD: Mam duże doświadczenie w biznesie. Z tego powodu bardzo chętnie i z ogromnym zainteresowaniem podejmuję współpracę z nowymi firmami, które aktywnie zaczynają działać na polskim rynku, oferując atrakcyjne produkty. Z uwagi na niestabilny rynek w naszym kraju, aby nie stracić możliwości zarobkowania, staram się zawsze mieć przynajmniej dwa źródła dochodu. Prowadząc dobrze prosperującą firmę pośrednictwa finansowego i kierując się przede wszystkim korzyścią ze stosowania produktów kolagenowych firmy Colway, w lipcu 2008 roku zdecydowałam o podjęciu z nią współpracy podpisując umowę dystrybucyjną z jednym z menedżerów. Początkowo moja aktywność przejawiała się głównie zakupem produktów dla siebie i swoich bliskich, bo i takie było moje założenie. Jednak stopniowo, znając trochę zasady MLM, powoli tworzyłam swoją własną strukturę. Po czterech miesiącach zostałam menedżerem. I pewnie tak powoli rozwijałabym grupę, gdyby nie sytuacja gospodarcza… W wyniku kryzysu światowego branża finansowa, której poświęciłam siedem lat, przestała przynosić dochody. Wobec takiej sytuacji podjęłam decyzję o przyspieszeniu kariery w Colway. To był listopad 2009 r. W kwietniu 2010 r. osiągnęłam obrót miesięczny 100 tys. PLN i zdobyłam tytuł złotego menadżera. To, co od tej chwili przeżywałam, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia.
Krystyna Derbin
Rzuciłam się w wir pracy, szkoleń, czytania książek, prasy i wszystkiego, co z MLM się wiąże. Szkolenia, lektura i praktyka w tej branży – ku memu ogromnemu zdziwieniu – uświadomiły mi, że MLM jest najpewniejszą i najbezpieczniejszą formą zatrudnienia i zarobkowania.
To my sami decydujemy, ile chcemy zarabiać, z kim i kiedy chcemy pracować.
Dzisiaj wiem, że podejmując współpracę z rzetelną firmą MLM – a do takich na pewno należy Colway – która w swojej ofercie ma wyjątkowy produkt, można prowadzić bardzo przyjemny, pogodny biznes, zarabiać pieniądze, realizować swoje plany, rozwijać się i spełniać swoje marzenia. Zrozumiałam również to, że prowadząc taką działalność nie musimy rezygnować z własnych upodobań, wartości preferowanych w życiu i ulubionego stylu pracy.
Atutem, jak i zasadą w MLM jest to, że dobieramy do współpracy osoby bardzo do nas podobne, kierujące się tymi samymi wartościami co my. Daje to nam szansę na stworzenie własnej firmy składającej się z ludzi wzajemnie się wspierających i dających motywację do dalszych działań. Praca ta pozwala na ujawnienie się cech, które w nas drzemią i które możemy w sobie rozwijać. Myślę, że niejedna osoba przeżyła wielkie zaskoczenie obserwując swoje postępy, zostając liderem struktury. Dzisiaj jestem już świadomym liderem dla grupy swoich menedżerów i dystrybutorów, jak i wiarygodnym i rzetelnym sprzedawcą dla swoich klientów. Według mnie MLM – wbrew powszechnie panującej opinii – jest pracą dla każdego. Dzisiaj wiem, że tak jak w każdej innej dziedzinie trzeba opanować wiedzę, nabyć umiejętności i doświadczenia, tak samo należy podejść do marketingu sieciowego. W każdym zawodzie są i artyści i rzemieślnicy. Artyści w pracy na etacie zostają dyrektorami, prezesami, a rzemieślnicy – pracownikami biurowymi itp. W MLM artysta zostaje liderem, natomiast rzemieślnik może zostać bardzo dobrym menedżerem zarabiającym więcej, niż rzemieślnik w biurze czy na warsztacie.
MM: Jakim trzeba być człowiekiem w MLM?
KD: Bardzo poważnie podchodzę do pracy i do biznesu. Często robię sobie wyrzuty, że nie potrafię wykorzystać maksymalnie możliwości, jakie we mnie drzemią. Wszystko co robię musi mieć silne podstawy. Tak również działam w Colway. Stąd też osiągnięcia nie są tak bardzo spektakularne, ale dają mi pewność, że idę w dobrym kierunku. Żeby zbudować stabilny biznes należy, moim zdaniem, przede wszystkim poznać zasady MLM i korzystać z cennych uwag mentora, czyli osoby wprowadzającej. Może się zdarzyć, że takiej osoby nie ma. W takiej sytuacji bezwzględnie trzeba korzystać ze szkoleń prowadzonych przez trenerów, których już kilku – na bardzo wysokim poziomie – w Polsce mamy. To jest podstawa. Poza tym, w tej pracy bardzo pomaga systematyczność, samodyscyplina, konsekwencja, pozytywne nastawienie i dobre relacje z ludźmi. MLM to praca oparta właśnie na relacjach. Piękne w tej pracy jest to, że dobra energia, sympatia i wzajemny szacunek po prostu się opłaca. Ja się cieszę, że mogę robić to, co lubię, w sposób jaki mi odpowiada i jeszcze zarabiać na tym pieniądze. Na razie są to zarobki czterocyfrowe, ale już niebawem będą składały się z cyfr pięciu. Tego jestem pewna. Stabilny biznes tworzymy w MLM pracując z osobami w swojej strukturze. Należy każdą nową osobę zapoznać z planem marketingowym firmy, produktami i przygotować do spotkania z klientem. Dystrybutora należy przeprowadzić przez wszystkie etapy kariery do momentu osiągnięcia całkowitej samodzielności i niezależności. Istotą MLM jest duplikacja. Jeśli więc chcemy budować biznes, który będzie przynosił wysokie przychody pasywne, należy skupić się przede wszystkim na rekrutacji i kreowaniu kolejnych liderów.
MM: Jakich ludzi należy dobierać do współpracy?
KD: Ja działam na terenie całej Polski, ale przede wszystkim w Tczewie, Trójmieście i Inowrocławiu. Moja grupa lokalna składa się z osób bardzo młodych, które wprowadzają do biznesu nową jakość, radość i entuzjazm. Z wielką satysfakcją obserwuję, jak wchodzą w dorosłe życie biznesowe, przejmując ode mnie, a ja od nich, wzajemnie wartości, które sami wszyscy ustaliliśmy na początku naszej współpracy. W strukturze mam wielu menedżerów (na szczególne wyróżnienie zasługują Krzysztof Kaźmierski, Izabela Kędzierska-Henke, Bartosz Kaźmierski, Michał Pogorzelski oraz Piotr Mocarski), którzy swoją systematycznością i konsekwencją za chwilę pokonają kolejne etapy, zbliżając się do otrzymania odznaki menedżerskiej. Ze wszystkich moich „podopiecznych” jestem bardzo dumna. Ale tak jak powiedziałam wcześniej – każdy nadaje się do MLM. I nie sugerowałabym tutaj jakiegoś kategoryzowania. Największą wartością tej pracy jest dla mnie możliwość współpracy z bardzo pozytywnymi ludźmi, od prezesów firmy – Jarosława Zycha i Maurycego Turka począwszy, na osobach z biura i magazynu kończąc.
Krystyna Derbin
Najcudowniejszą rzeczą dla mnie w MLM jest osiągnięcie przeze mnie absolutnej wolności, niezależności i świadomości, że mam wokół siebie osoby życzliwe, na które mogę liczyć i którym jestem potrzebna.
MM: Dobrze, ale dla pani w MLM to dopiero początek. Co dalej?
KD: Zarówno w życiu jak i w biznesie, jestem absolutną maksymalistką. Nie interesują mnie rzeczy pośrednie. Mnie napędza sukces i sukces muszę osiągnąć. To, co wydarzyło się dotychczas jest tylko preludium do tego, co wydarzy się wkrótce. Moje plany są bardzo ambitne. Chcę stworzyć firmę przynoszącą dochody gwarantujące mi prowadzenie życia na poziomie zaspokajającym moje wszystkie potrzeby. Ponieważ wierzę w przepływ energii, tej dobrej i tej złej, nie podzielę się swoimi konkretnymi marzeniami, ponieważ mogłoby „coś” realizację moich planów zaburzyć. A tego bym sobie bardzo nie życzyła. Być może Maciej Maciejewski ogłosi za jakiś czas kolejny konkurs, który wygram i zaistnieje możliwość skonfrontowania moich dzisiejszych planów z rzeczywistością?
MM: Konkursów u nas pod dostatkiem. Dziękuję za rozmowę.
Artykuł pochodzi z 28 numeru drukowanej wersji „Network Magazynu”, o którym więcej pisaliśmy w tym miejscu: „Nowy „Network Magazyn” większy!”.