Kochać ludzi i mieć tylko jedno marzenie. Jakie?

przez Maciej Maciejewsk

Sprzedaż bezpośrednia to nie tylko kosmetyki, sprzęt gospodarstwa domowego i suplementy diety. To również coraz prężniej rozwijający się rynek usługowy. Radosław Pęcherzewski, dyrektor regionalny we wrocławskiej spółce VOTUM SA, wybrał właśnie ten kierunek rozwoju swojej kariery…

Radosław PęcherzewskiRadosław Pęcherzewski

Dlaczego? Jak sam wielokrotnie zaznacza w naszej rozmowie – kocha ludzi. Realizacja swoich aspiracji zawodowych w branży, która daje możliwość poznawania ludzi i – co ważniejsze pomagania im w szczególnie trudnym momencie ich życia, to praca skrojona na jego miarę.

Maciej Maciejewski: Zacznijmy od krótkiej autoprezentacji. Sam o sobie…

Radosław Pęcherzewski: Ojciec, partner, przyjaciel, sprzedawca z wieloletnim doświadczeniem. Pasjonuję się motoryzacją i pod jej kątem wybrałem kierunek kształcenia. Kiedy zaczynam rozmawiać na tematy motoryzacyjne z kimkolwiek  i gdziekolwiek, trudno mnie „wyłączyć”. Proponuję byśmy nie otwierali tego wątku, bo nie po to chyba się spotkaliśmy. Mam jedno ważne marzenie, ale o nim na końcu.

Maciej Maciejewski: To o czym będziemy rozmawiać w pierwszej kolejności?

Radosław Pęcherzewski: Przede wszystkim o ludziach. O tych, których lubię i kocham. Ich rady i wskazówki zmieniły moje życie. Bez ludzi, którzy mnie otaczają, nie byłoby tego wywiadu. Dzięki nim jestem tu, gdzie jestem, na tym stanowisku – wykonując  ten zawód. O nim również chciałbym porozmawiać. 

Ze sprzedażą zetknąłem się tuż po wejściu w dorosłe życie. Byłem barmanem i kelnerem. Początkowo realizowałem składane mi zamówienia. Kiedy nabrałem pewności siebie i doświadczenie w obsłudze klienta, zacząłem grać technikami sprzedaży, w tak przyziemnych z pozoru tematach, jak wybór dania z karty. Klienci najczęściej decydowali się ostatecznie na to, co ja zaproponowałem. Zaczęło mnie to tak bawić, że potrafiłem ze znajomymi zakładać się o to, co za chwilę wypije lub zje gość restauracji. Pewnego razu jeden z klientów stwierdził, że powinienem pracować w sprzedaży bezpośredniej na własny rachunek. Zrobiło mi się miło, ale puściłbym tę uwagę mimo uszu, gdyby nie fakt, że w krótkim czasie usłyszałem podobne rady od kolejnych osób. Pewnego dnia pojawił się Krzysztof. Reprezentował firmę ubezpieczeniową i zaproponował mi współpracę. Wielu z moich bliskich i znajomych starało się odwieść mnie od tego pomysłu. Dlaczego? Po co? Zastanów się? Znasz niemiecki, masz dobrą i pewną pracę etatową, czego ci więcej trzeba? Tylko jedna osoba powiedziała mi: „Zastanawiasz się? A co masz do stracenia?” I podjąłem decyzję, która zaważyła na dalszym moim życiu. Zawsze będę za to wdzięczny mojej mamie.

Maciej Maciejewski: I tak zacząłeś stawiać pierwsze samodzielne kroki?

Radosław Pęcherzewski: Dokładnie! Założyłem działalność gospodarczą i ruszyłem w teren. Zawsze na szkoleniach, które prowadzę, powtarzam jak mantrę: „To co Cię ogranicza, to Twój umysł i biurko, wyjdź zza niego”. Teren i przedstawiciela śmiało można porównać do wody i ryby. Lubię sprzedaż bezpośrednią za mnogość jej zalet – śmiesznie niski wkład finansowy i zero ryzyka. Lekcje przedsiębiorczości na szkoleniach i zupełnie inne spojrzenie powodują, że Twoje wyobrażenie o życiu zmienia się o 180 stopni. Młodzi ludzie wchodzący na rynek pracy chcą walczyć o coś więcej niż etat czy popularną w naszym kraju formułę – „najniższa krajowa”. Sporo moich młodych współpracowników, między 23 a 25 rokiem życia, uśmiecha się z ironią na stwierdzenie „średnia krajowa”, bo nawet te średnie wynagrodzenia w Polsce nie zaspokajają ich potrzeb. Oni ambitnie mierzą wyżej. Na pozycji specjalisty odszkodowawczego można w kilka miesięcy osiągnąć wynagrodzenie na poziomie 7-8  tysięcy złotych. Kiedy wskakujesz na poziom menadżerski i zaczynasz zarządzać grupą sprzedawców, wynagrodzenie z pięcioma cyframi przed przecinkiem nie jest niczym nadzwyczajnym w VOTUM.

Maciej Maciejewski: Mimo tego, o czym mówisz, zawód sprzedawcy często jest dyskredytowany…

Radosław Pęcherzewski: Ten stereotyp obalam wśród tych, których zapraszam do współpracy. Sprzedaż bezpośrednia to dziś jeden z najbardziej rozwojowych rynków pracy. Ludzie, z którymi związałem się zawodowo, po pewnym czasie zauważają – poza wspomnianą sferą finansową – inne atuty tej jakże niedocenianej i wyśmiewanej często profesji. Możliwość poznawania nowych, ciekawych i nieprzeciętnych ludzi oraz brak monotonii (czytaj: ten sam człowiek obok, to samo biurko, te same godziny pracy i biurowe rytuały). Praca w terenie, ciągła zmiana otoczenia, twarzy,  powodują, że życie przestaje być szare. Staje się ono różnorodne i bardziej intensywne.  A Ty jesteś jego integralną częścią.

Radosław PęcherzewskiRadosław Pęcherzewski

W branży odszkodowawczej sprzedaż bezpośrednia nabiera wymiaru pewnej misyjności. Brzmi górnolotnie, ale tak jest w rzeczywistości. Docieramy do ludzi nieświadomych swoich praw, bez wiedzy i wiary w to, że mogą wygrać z systemem, z ubezpieczeniowym molochem, który działa według procedur. W naszym kraju utrwaliło się przekonanie, że z takimi podmiotami nie podejmuje się dyskusji, że trzeba brać z wdzięcznością, co dają. Praca w VOTUM daje mi tą dodatkową radość, że przyczyniam się do zmiany utartych schematów w naszym kraju, do zmiany systemowej. To bardzo cenna wartość dodana.

Maciej Maciejewski: A jakie są wady sprzedaży bezpośredniej?

Radosław Pęcherzewski: Każdego dnia rano nikt nie powie Ci co masz robić, musisz sam sobie stawiać zadania i cele do realizacji. Musisz organizować sobie wszystko, bo w Twojej firmie jesteś nie tylko prezesem, ale i szeregowym pracownikiem. Dobierając współpracowników szukam pakietu cech, które zagwarantują im sukcesy w takim trybie pracy i w tej konkretnej branży. Samoorganizacja, konsekwencja w działaniu, ambicja i empatia. Takich ludzi nie jest ławo znaleźć. Jednak ta trudność paradoksalnie mnie mobilizuje i pozytywnie nakręca do działania. Nie lubię narzekania. Irytują mnie szukający wad, osobiście wolę dostrzegających zalety. Kiedy słyszę opowieści o tym, jaki ciężki kawałek chleba w ich pracy stanowi rekrutacja – uśmiecham się. Pytam: dlaczego? Bez zbędnej zwłoki zadaję kolejne pytanie: i co z tym robisz? Jeśli nie udaje mi się zmienić sposobu myślenia mojego rozmówcy i przekonać go, że w trudności jest podwójna satysfakcja – zmieniam miejsce, w którym się znalazłem.  

Maciej Maciejewski: Rekrutacja to tylko jedno z zadań menadżera. Ty nie tylko pozyskujesz współpracowników, ale musisz przygotować ich do pracy w konkretnej branży na konkretnej usłudze.

Radosław Pęcherzewski: Dzielenie się swoją wiedzą i umiejętnościami, kreowanie nowych liderów, którzy w perspektywie czasu uzyskują ponadprzeciętne dochody nieoferowane w znakomitej większości zawodów, daje mi nieodparte poczucie spełnienia. Pracę menadżera można porównać do twórczości artystycznej. Patrzysz na człowieka najpierw jak na surowe płótno i jak na materiał, z którego chcesz wydobyć coś wyjątkowego. Zaczynasz pracować nad jego umiejętnościami, rozwijasz je, przyglądasz się najpierw z uśmiechem, potem z dumą, a na końcu widzisz kogoś, kto stał się lepszy. Czasem nawet lepszy od ciebie. I zaczynasz tego nowego mistrza podziwiać i zazdrościć. Zazdrościć zdrowo. Na koniec okazuje się, że podziwiają go też inni. Niepowtarzalne uczucie – duma do kwadratu.

Maciej Maciejewski: Jaki był Twój pierwszy triumf sprzedażowy?

Radosław Pęcherzewski: To było 19 lat temu. Tamtego dnia podpisałem największą polisę kapitałową w mojej przygodzie z ubezpieczeniami. Zapytałem wówczas składającego podpis: „dlaczego wybrał Pan właśnie mnie i mi zaufał? Przecież w Pana przypadku jestem kolejnym sprzedawcą, oferującym tego typu produkt…” W odpowiedzi usłyszałem: „Jest Pan młodym i energicznym człowiekiem, jedyne czego Panu brakuje to umiejętności sprzedażowych. Chcę dać Panu szansę. Niech Pan jej nie zmarnuje, bo sprzedaż bezpośrednia to jedno z najciekawszych zajęć jakie znam”.  Zrozumiałem jak wiele pracy w tym temacie jeszcze przede mną. I jak ważna jest w tym zawodzie konsekwencja. To jedna z tych dobrych cech mojego charakteru. Sadzę, że między innymi za jej sprawą dziś rozmawiamy.

Maciej Maciejewski: W branży odszkodowawczej działa coraz więcej podmiotów. Ty od 12 lat współpracujesz z jedną firmą. Dlaczego?

Radosław Pęcherzewski: VOTUM to bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo jest kluczem w różnych aspektach życia. Czuję się dobrze i bezpiecznie wśród ludzi, z którymi działam. Dotyczy to zarówno moich najbliższych współpracowników, jak i osób pracujących w centrali. Kiedy potrzebuję pomocy, otwieram listę kontaktów w telefonie i to co ważne (czytaj: bezpieczne) widzę kilka możliwości. Zawsze ktoś odbierze. To jest niesamowite jak wielu wyjątkowych i niepowtarzalnych ludzi poznałem dzięki współpracy z VOTUM. Słowo bezpieczeństwo ma zastosowanie również w najwyższych standardach naszej obsługi. Tutaj w powypadkowej traumie klient czuje się bezpiecznie i otrzymuje profesjonalną oraz szybką pomoc. Pracuję w firmie, która działa zgodnie z moimi przekonaniami i etyką.

Radosław PęcherzewskiRadosław Pęcherzewski

Maciej Maciejewski: Czy z tego można wyżyć?

Radosław Pęcherzewski: Odpowiem przewrotnie – ja bez tego żyć nie mogę. Oczywiście pracuję i bardzo dobrze zarabiam, ale nie żyję dla pracy, pracuję po to by żyć. Żyć godnie. Dzięki sferze finansowej mogę realizować swoje pasje i cele. Wcześniej mówiłem o bezpieczeństwie. Czy stabilność finansowa daje takowe? Odpowiedź jest zbędna. Poza wiarą, nadzieją i miłością dostałem od Boga rozum, dwie nogi, ręce i chęć (jak w hicie Lady Pank). Wychodzę z założenia, że ilekroć coś dostaję, to nie po to tylko by z tego korzystać, ale umiejętnie przekazywać innym. Lubię czuć się potrzebny. Chyba każdy z nas tak ma. Kiedy ktoś mi dziękuje, to czasami odpowiadam:

To ja dziękuję Bogu, że dane mi było poznać tak wspaniałego człowieka. Kiedy mogę pomagać, to czuję, że żyję.

Maciej Maciejewski: Jaka jest recepta na sukces?

Radosław Pęcherzewski: Zacytuję moją wypowiedź o sukcesie z pewnego wywiadu: „Dosięga on Tych, którzy się za nim nie oglądają”. Czasami mam wrażenie, że dochodzę do ściany. Właśnie wtedy nie oglądam się za siebie. Znajduję sposób by ją obejść lub przebić. Innej drogi nie ma. Jestem fanem Gwiezdnej Sagi i zawsze, szkoląc młodych adeptów sztuki, powtarzam słowa Yody: „Zrób to lub nie rób tego, próbowanie nie istnieje”. Nie lubię słowa problem. Staram się zastępować je słowem – proces. Problem można mieć tylko ze zdrowiem, reszta jest procesem dojścia. Dojścia do celu, do realizacji zamierzeń. Oczywiście są jeszcze inne recepty. Niemniej ważna jest atmosfera. W pracy zespołowej ma ona kluczowe znaczenie.  

Kreatywność, spontaniczność i brak kajdan może przynieść same dobre efekty, w tym ten bardzo oczekiwany – rozwój. Na etacie pracujesz 8 godzin dziennie. Mój współpracownik jest osobą wolną, to on decyduje o swoim biznesie i trybie pracy. Dzień po dniu uczę się słuchać drugiego człowieka. Mniej mów, więcej słuchaj i patrz. To kwintesencja w budowaniu relacji międzyludzkich. To kolejny odcinek drogi do sukcesu przez duże „S”. Szacunek wobec innych, akceptacja ich poglądów oraz innego sposobu myślenia są wymagane do osiągnięcia harmonii w dużej grupie osób. Pójście na kompromis nie jest rozwiązaniem zastępczym. Jest jedynym możliwym.

Maciej Maciejewski: Co napędza Cię do pracy?

Radosław Pęcherzewski: Zapytaj nie CO? ale KTO? Napędzają mnie  współpracownicy oraz rodzina. Są moją „wodą na młyn”. Rozmawiamy i szukamy kolejnych szans, działamy, pomagamy i zarabiamy. Czasami musimy od siebie odpocząć. Kiedy przychodzi niedziela zapominamy o pracy, poświęcamy czas rodzinie i „ładujemy baterie”. WLB (work-life balance) czyli zachowanie równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym to kolejna recepta na sukces. Kiedy zastosujesz tę zasadę – z przyjemnością weźmiesz teczkę w poniedziałkowy poranek i wyjdziesz w teren.

Maciej Maciejewski: Czy pieniądze są dla Ciebie ważne?

Radosław Pęcherzewski: Życie pokazało mi, że jest inaczej. Stan posiadania  to nie budynki, samochody, biurka czy komputery, ale ludzie. W mojej Energetycznej Ekipie jestem tylko jednym z ogniw. Kocham tych ludzi za każdą ich cechę. Mają swoje zalety i wady jak każdy, ale pracują z pełnym zaangażowaniem i są lojalni. Złoty zegarek, złoty łańcuch, precjoza i inne błyskotki zastępują mi z powodzeniem moi współpracownicy, którzy błyszczą w terenie, w rankingach sprzedażowych, na kongresach podsumowujących kolejne lata. Odbierają nagrody – wycieczki, samochody itp. Patrzę na ich sukcesy zawodowe, jak zakładają rodziny, kupują mieszkania, niektórzy podejmują decyzję o budowie domu, inni dzwonią z lotniska przed wyjazdem na urlop do ciepłych krajów. Podobno życia nie mierzy się ilością wykonanych oddechów, ale chwilami, w których zaparło Ci dech w piersiach. Korzystając z okazji dziękuję wszystkim moim Liderom za całą mnogość takich chwil. Zawsze. kiedy opowiadam o najbliższych współpracownikach czuję wzbierające wzruszenie. Teraz też tak jest.

Maciej Maciejewski: Czego oczekujesz od swoich współpracowników?

Radosław Pęcherzewski: Na początku potrzebna jest determinacja i wola działania, potem wystarczą już tylko niuanse i finezja. Gotowość na zmiany jest kluczowa. Jeśli nie chcesz zmian, rób to co do tej pory, ale nie oczekuj, że Twoje życie nabierze rumieńców – tak się nie stanie. Pamiętaj – 90% szczęścia w życiu to… praca. Kiedy lubisz swoje zajęcie to przestajesz o nim myśleć w ogólnie przyjętych stereotypach.

Maciej Maciejewski: Na końcu miało być o jednym marzeniu…

Radosław Pęcherzewski: „Miało być” – ale odpowiedź zostawię w sferze niedopowiedzenia. Tajemnicę swojego jednego marzenia zdradzam podczas rozmów rekrutacyjnych i postanowiłem nie robić w tym przypadku wyjątku. Tymczasem życzę wszystkim wspomnianego wcześniej szczęścia i pasji w codziennej pracy. Do zobaczenia w terenie.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Więcej informacji o biznesie VOTUM znajdziesz tutaj: https://votum-sa.pl/aplikuj-do-struktury/

Mogą Cię również zainteresować