Do MyEcoLife z pewnością zapisało się wiele osób. Twórcy tego przedsięwzięcia używali dobrych i ponętnych dzisiaj haseł w stylu „Budujmy Ekospołeczność”, „Propagujmy zdrowy tryb życia” czy „Pijmy ekologiczną kawę”. W dobie ogólnej, niesamowitej popularności trendu wellness, takie tuby reklamowe działają na ludzi jak magnes. Ponadto, wszyscy ci, którzy zaangażowali się w ten marketing sieciowy otwarcie wyrażali wysokie zadowolenie z produktów znajdujących się w ofercie MyEcoLife. Dlatego jesteśmy pewni, że zarejestrowało się w tym przedsięwzięciu wiele osób, które z pewnością tryskały energią w nadziei na intratną pod względem biznesowym kooperację. Po tym, co działo się w samym internecie, z jakim entuzjazmem współpracownicy promowali MyEcoLife, śmiało można wywnioskować, że na samej reklamie firma w ten sposób zaoszczędziła kwoty niebagatelne. Szkopuł tylko w tym, że nikt z tysięcy wiernych po uszy dystrybutorów, którzy zajmowali się budowaniem i promowaniem tego biznesu przez rok z hakiem, raczej nie zdawał sobie sprawy z tego, że pewnego ranka obudzi się z ręką w ekologicznym nocniku.
Otóż niedawno firma zrezygnowała z działalności w systemie marketingu sieciowego. Zostawiła tylko przy życiu punkty sprzedaży tradycyjnej. Powstają więc pytania: czy powodem powyższego było nieświadome, nieprofesjonalne działanie zarządu? Czy może taki był chytry plan, który powstał już na etapie planowania firmy? No i w końcu co na to ekonetworkerzy z MyEcoLife? Do naszej redakcji docierają głosy, że szykuje się pierwszy w historii sektora pozew zbiorowy. Szerzej całą sprawę opisał dzisiaj na swoim blogu Piotr Wajszczak, więc nie będę go przedrzeźniał. Zapraszam więc do ciekawej lektury o MyEcoLife na blogu redaktora Wajszczaka.
PS. Oczywiście zaraz usuwamy firmę MyEcoLife z listy firm DS/MLM „Network Magazynu”.