To historia śląskiej rodziny, która zaczyna się od pracy przy węglu, przechodzi przez biznes tradycyjny, aby wreszcie opowiedzieć o marketingu sieciowym, dzięki któremu można realizować życiowe cele, pasje i marzenia. Katarzyna i Andrzej Ignaczakowie mieszkają w Tychach na Śląsku. Katarzyna ma wykształcenie średnie. Jej pierwsza praca, jak w przypadku większości Ślązaków, związana była z górnictwem – w latach 1986-1996 dzierżyła dumnie brzmiące stanowisko kierownika działu inwentaryzacji w księgowości, oczywiście na kopalni. Andrzej po zdobyciu wykształcenia zawodowego również trafił do roboty przy węglu. Pracował w kopalni jako dyspozytor logistyki przewozu dołowego (1985-2011). Handlem Ignaczakowie zajęli się w roku 1990. Przez dwanaście kolejnych lat prowadzili dwa, a później aż trzy sklepy. Działającą w systemie marketingu wielopoziomowego firmę LR Health & Beauty System poznali w roku 1999, najpierw zostając jej klientami. W 2003 roku zaproszono ich na szkolenie, po którym podjęli decyzję o pracy nad swoją przyszłością. Poważną strukturę w tym biznesie MLM budują od roku 2004. Dziś są topowymi menedżerami LR w Polsce. Oboje pasjonują się podróżowaniem i żeglarstwem (Katarzyna jest żeglarzem jachtowym, Andrzej sternikiem jachtowym). Andrzej interesuje się jeszcze historią, a Katarzyna uwielbia egzotyczną kuchnię. Ich córka ma 24 lata, obecnie studiuje japonistykę. Dzięki pracy w network marketingu kupili dom, co zawsze było ich celem priorytetowym.
Maciej Maciejewski: Ciekawa historia zawodowa. Etat w sektorze wydobywczym, potem biznes tradycyjny i w końcu MLM. Jak to było z tym network marketingiem?
Katarzyna Ignaczak: Prowadziliśmy własną działalność gospodarczą, a dokładniej mieliśmy trzy sklepy z odzieżą. Jednak stale szukaliśmy nowego sposobu, aby zarabiać więcej, ale tak, żeby jednocześnie mieć więcej czasu dla siebie i bliskich. Właśnie wtedy zaproszono mnie na prezentację pewnego koncernu MLM. Nie zdecydowałam się wtedy na współpracę, ale spodobał mi się sam pomysł. System. Zaczęłam chodzić na prezentacje innych firm marketingu sieciowego.
Andrzej Ignaczak: Ja pracowałem w kopalni jako górnik i tak, jak powiedziała Katarzyna, jednocześnie prowadziliśmy z żoną własny interes. Chcieliśmy żyć lepiej i zaczęliśmy się rozglądać za czymś dodatkowym. Nie miałem pojęcia o istnieniu systemu MLM. Pewnego razu przypadkiem trafiłem na spotkanie, gdzie na tablicy rysowano jakieś kółka. Wtedy – szczerze mówiąc – nic z tego nie zrozumiałem. Jednak samo spotkanie zaintrygowało mnie, więc zacząłem szukać bliższych informacji i postanowiłem znaleźć firmę, z którą chciałbym zacząć działać.
Maciej Maciejewski: Wiem, że w końcu dowiedzieliście się państwo o firmie LR. Jak to było na starcie?
Katarzyna Ignaczak: Większość czasu zajmowała mi praca w sklepie. Zaopatrzenie i tym podobne. Pierwsze spotkania organizowałam późnym wieczorem, trzy, cztery razy w tygodniu. Sklepy to było moje źródło dochodu, musiałam o nie dbać, więc czasu miałam niewiele. Jako handlowiec wiedziałam, że w każdy biznes trzeba zainwestować, w MLM również. Kupiłam kilka produktów i materiały wsparcia. Produkty testowałam na sobie i swojej rodzinie i w pierwszym miesiącu dorobiłam kilkaset złoty. To było coś konkretnego – przekonałam się, że system funkcjonuje. To działa!
Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że jestem, tak po prostu, szczęśliwa. Dostałam wolność, mam poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa finansowego, nie muszę żyć od pierwszego do pierwszego. Mogę realizować swoje marzenia. I bardzo ważne: wreszcie mogę się wyspać!
Andrzej Ignaczak: Po godzinach pracy mogłem sobie pozwolić na dwa spotkania, prawie codziennie. Od początku podzieliliśmy się z żoną rolami. Ja organizowałem więcej spotkań, a Kasia zajmowała się pracą w głąb i szkoleniami. Grupa się rozrastała, więc nabraliśmy apetytu na więcej. Zaczęliśmy się zastanawiać: jak przyspieszyć rozwój naszego biznesu z LR? Gdy ujrzeliśmy, jak nasza grupa rośnie, po kolei zamykaliśmy sklepy, aby mieć więcej czasu na rozwój biznesu MLM. To była mądra decyzja. Teraz mamy dużą strukturę, którą ciągle rozwijamy – to nasz kapitał. Ponadto zyskałem spokój i pewnie patrzę w przyszłość. Mogę się rozwijać i mam czas na realizację swoich pasji, takich jak żeglarstwo czy podróże. W Polsce jesteśmy na pierwszym miejscu w firmie LR. I zamierzamy pozostać numerem 1.
Maciej Maciejewski: Mówiliście państwo, że wybór konkretnej firmy nie był przypadkiem. Został poprzedzony wnikliwymi analizami sektora sprzedaży bezpośredniej. Interesuje mnie, co w takim razie postawiło kropkę nad i?
Katarzyna Ignaczak: Zanim podjęliśmy decyzję, że rozpoczynamy współpracę właśnie z LR, zapoznałam się z ofertami wielu innych firm i świadomie wybrałam LR. Po pierwsze produkty. Jako właścicielka sklepów od razu zwróciłam uwagę na asortyment. Wiedziałam, że musi być szeroki i zróżnicowany, abym mogła dotrzeć do różnych klientów. Ważną rolę odegrała wysoka jakość, współpraca z międzynarodowymi gwiazdami oraz certyfikaty i pieczęcie jakości niezależnych instytutów. Poza tym firma łączyła to, co wszyscy znamy, czyli kosmetyki z czymś, co na rynku polskim dopiero się rozwijało, czyli naturalnymi suplementami diety na bazie roślin. Uważam, że takie połączenie to strzał w dziesiątkę i wielka szansa na dynamiczny rozwój w różnych segmentach. I dla każdego. Ktoś kto pije nasz żel aloesowy i jest z niego zadowolony, z pewnością sięgnie po produkt kosmetyczny z tej samej serii, a to przekłada się na obroty i satysfakcję z pracy. Po drugie sama firma. Sprawdziłam, jak długo jest na rynku, czy ma profesjonalne zaplecze, czy może pochwalić się wzrostem obrotów oraz jakie ma podejście do swoich partnerów biznesowych. Profesjonalizm i perspektywy rozwoju przekonały mnie, że tutaj mogę rozwinąć swoją karierę i dobrze zarobić. Po trzecie: prosty, przejrzysty i bogaty system wynagradzania. Każdy startuje z tego samego poziomu, każdy ma tę samą marżę – według mnie to bardzo sprawiedliwe. Kluczowe w tej kwestii było również podejście do wynagradzania menedżerów.
Chciałam się związać z firmą na wiele lat, kreować nowych liderów i być za to dobrze wynagradzana. Chciałam dostawać prowizję od obrotów wszystkich moich menedżerów.
No i oczywiście 13-tka, czyli bonus roczny. Po czwarte: programy motywacyjne, takie jak wyjazdy. Mogliśmy zintegrować się z menedżerami z innych krajów podczas eskapad do Kostaryki i Andaluzji. Zresztą, obecny rozwój firmy pokazuje, że dobrze wybraliśmy. W 2010 plan marketingowy został rozszerzony o dodatkowe bonusy i programy motywacyjne oraz samochód Porsche. Po prostu czuje się, że firma poważnie traktuje swoich współpracowników. To bardzo ważne w biznesie.
Andrzej Ignaczak: Myśleliśmy z żoną o zaangażowaniu się w MLM na wiele lat. Gdy wpadł mi w ręce plan marketingowy firmy LR, oczywiście, jako mężczyzna, szczególną uwagę zwróciłem na autokoncept. Zaczynaliśmy od Mercedesa klasy A, z którego szybko przesiedliśmy się na klasę C, a od grudnia 2011 jeździmy GLK. Przy tak niewielkim obrocie mam nowe, luksusowe auto, spłacone przez firmę. Ważne było też, że koncern ma siedzibę w Europie i będę wiarygodny, bo mogę z moimi partnerami tam pojechać i zobaczyć na własne oczy siedzibę oraz produkcję. Ważny jest sprawiedliwy marketing i wsparcie w rozwoju menedżerów, dzięki któremu możemy się dokształcać. Ponadto specjalny program szkoleń i motywacji LR Academy w Niemczech, gdzie miałem szansę uczyć się od najlepszych w LR a także zobaczyć fabrykę Porsche i poszaleć sportowym boxterem po prawdziwym torze. Wiele czynników sprawiło, że zdecydowaliśmy się właśnie na współpracę z LR. Dziś z perspektywy czasu uważam, że to był doskonały wybór. Firma w ostatnich latach ogromnie się rozwinęła. Stworzyła platformę, która również w opinii ekspertów jest wyjątkowa na świecie.
A ja mogę rozwijać struktury w kilkudziesięciu krajach na świecie i dostawać takie pieniądze, jakby te grupy były tuż obok w Polsce. To naprawdę super.
Maciej Maciejewski: Czy teraz doceniacie państwo wszystkie różnice pomiędzy etatem, działalnością tradycyjną a marketingiem wielopoziomowym?
Katarzyna Ignaczak: Oczywiście! Ja jestem duszą niepokorną, dla mnie ważne jest, że teraz sama o sobie decyduję, sama trzymam nad sobą przysłowiowy kij i marchewkę. Sama mogę się karać i nagradzać. Oczywiście wolę się nagradzać.
Andrzej Ignaczak: Mam czas na swoje hobby. Jestem żeglarzem i uwielbiam „czuć” wiatr w żaglach. Ten wiatr daje mi właśnie MLM, ponieważ czas pracy jest elastyczny i mogę go dopasować do siebie. To przyczyniło się do stabilizacji i wolności finansowej. Fakt ile zarabiam, zależy tylko i wyłącznie od mojego zaangażowania .
Maciej Maciejewski: Młodzi i początkujący adepci MLM najczęściej mnie pytają: „skąd brać nowych ludzi do swojej struktury?” To teraz ja zapytam mistrzów tego zagadnienia… Jakie metody państwo stosujecie, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?
Katarzyna Ignaczak: Najpierw oczywiście jest najbliższe otoczenie, jednak każdy menedżer wie, że po pewnym czasie pula znajomych się kończy. Próbowałam zamieszczać ogłoszenia w prasie, jednak szybko zorientowałam się, że u mnie lepiej funkcjonuje pozyskiwanie kontaktów w różnych miejscach i sytuacjach życiowych: w banku, sklepie, restauracji, na wczasach – wszędzie i zawsze, kiedy widzę uśmiechniętą osobę zagaduję ją i wymieniamy się telefonami.
Andrzej Ignaczak: Biorę polecenia od innych, ale co ważne, kontaktuję się z tą osobą tylko wtedy, gdy zostanie uprzedzona o moim telefonie. Najlepiej jednak funkcjonuje mi zbieranie zimnych kontaktów, przypadkowe spotkania . Wystarczy być otwartym na ludzi.
Maciej Maciejewski: Jak wygląda u państwa system szkolenia nowych osób?
Katarzyna Ignaczak: Mam w swoim systemie szereg szkoleń, na każdym etapie są one inne: od prezentacji biznesowych i warsztatów, poprzez szkolenia produktowe, aż do szkoleń dla liderów i opieki nad strukturą. Dla mnie system szkoleń to przede wszystkim spotkania i edukacja indywidualna, każdy jest inny i potrzebuje zupełnie odmiennego wsparcia. Jedni potrzebują stałego kontaktu, inni są wolnymi strzelcami. Dobrze funkcjonują spotkania integracyjne, na których możemy się spotkać w gronie rodzin i wspólnie się bawić.
MLM to nie tylko praca, to przynależność. Wspólne spędzanie czasu, przyjaźnie, zaufanie. Oto moja filozofia.
Andrzej Ignaczak: Specjalistką od szkoleń jest Kasia. Ma to coś, co przyciąga ludzi i motywuje. Ja ją tylko wspieram i pomagam w sprawach organizacyjnych. Ponadto firma LR, zarówno w Polsce jaki i w niemieckiej centrali, oferuje cykliczne szkolenia, wspierając w ten sposób pracę swoich liderów.
Maciej Maciejewski: Czy w LR macie państwo jeszcze jakiś szczyt do zdobycia? Konkretnie – jakie plany na przyszłość?
Katarzyna Ignaczak: Zawodowo czuję, że jestem w połowie drogi. Jest jeszcze dużo do zrobienia. Doskonale wiem, co będę robiła za pięć lat i nawet za dziesięć. Wspieram swoich partnerów, chcę widzieć jak spełniają swoje marzenia. Stawiam na silny i szczęśliwy zespół – wtedy czuję się spełniona. A prywatnie planuję podróż do krajów Dalekiego Wschodu.
Andrzej Ignaczak: MLM to najgenialniejszy biznes świata. Im więcej i dłużej pracujesz – tym więcej dostajesz. Więc największe sukcesy jeszcze przed nami! Dopiero się rozkręcam. Widzę ile mam jeszcze możliwości. Najbliższy plan to podwojenie obrotów mojej organizacji. A w wolnym czasie planuję rejs z przyjaciółmi, będę żeglował i zwiedzał ciekawe zakątki Europy.
Maciej Maciejewski: Dziękuję państwu za rozmowę.