Od września dwa razy powiedziałem: jaki piękny ocean wody!

przez Piotr Wajszczak

Pierwszy raz w Portugalii będąc zaproszonym przez FM GROUP na świetne szkolenie połączone z integracją oraz drugi raz, nieco później, kiedy na mojej ulicy pękła wielka rura wodociągowa i zatankowała mi piwnicę oraz posesję do pełna.


Tak. Od września dwa razy powiedziałem: jaki piękny ocean wody! Muszę przyznać, że pęknięcie 800, z której wypłynęło kilka basenów olimpijskich w kilka minut, było lekkim armagedonem. Za to impreza FM GROUP okazała się 100% sukcesem. Przez tę cholerną rurę mam pozawalane terminy oraz dom do remontu, ale za to po Portugalii… same miłe wspomnienia. Więc do rzeczy.

Melduję się na lotnisku we Wrocławiu z samego rana dnia 8 września 2011, wymijam w drzwiach drużynę „Strong Manów” i wpadam pomiędzy Natalię Ryńską oraz członków „klanu” Cybul. Tuż przed samym wyjazdem skończyły mi się perfumy, które kupiłem w sklepie wolnocłowym na Korfu, więc uknułem sprytny plan, że po cichu zakupię sobie nowe, w Portugalii… Udało się. Szybko wtopiłem się w tłum, a ilość uczestników tej networkowej eskapady była wręcz imponująca! Samolot się spóźnił z dobrą godzinę, ale czas ten naprawdę dobrze spożytkowaliśmy na integrację. No i poleciało FM GROUP na szkolenie, w asyście jak się okazało nie „Strong Manów”, ale profesjonalnej agencji ochrony.

Po przylocie sprawne przejęcie przez panie rezydentki, zapakowanie do autobusów i ruszamy do hotelu. Ten z wyglądu pierwsza liga. Muszę przyznać, że wszyscy byli absolutnie pod wrażeniem standardu. Muszę przyznać również, że hotel pełen „wypas”, no może poza śniadaniami. Wypocząć w nim można o ile jest się na wakacjach, a ponieważ my jednak przybyliśmy na szkolenie a nie lenistwo… wszyscy odbyli szybką aklimatyzację i rozpoczęły się nocne pogaduchy przy basenach. I drinkach. Kto miał siłę ten poszedł nad ocean, a kto nie miał tyle zawzięcia, mógł się regenerować w gigantycznych pokojach na super łóżkach.

Kolejny dzień. Śniadanie a następnie piknik w Winnicy Quinta Dos Vales. To był moment, gdzie po raz pierwszy państwo Trawińscy udowodnili, że firma dynamicznie się rozwija. Siedem pełnych autobusów wyruszyło na zwiedzanie Portugalii. Co ciekawe, ponad 300 osób spóźniło się w sumie z 15 minut, więc był to wyczyn na miarę prawdziwych liderów! Prawdziwi liderzy są punktualni, co udowodnili topowi menedżerowie. Muszę przyznać, że mam alergię na takie wyjazdy, które kosztują normalnie po 50-100 euro a turyści są czołgani po atrakcjach lokalnych. Tym razem było zupełnie inaczej. Winnica zastosowała strategię wielbłąda (nic na siłę), bo przecież właściciele wiedzą, iż zadowolony klient chętniej kupi ich wino. Ta wycieczka stoi w zupełnej opozycji do mojej przygody z Tunezji, gdzie znajomi na siłę zaciągnęli mnie na statek piracki w cenie 30 $ / frajera… Tam nakarmiono nas cholernie słonymi orzeszkami, po czym sprzedawano wodę po 1 $ za szklaneczkę. Do dziś wspominamy tę mega porażkę turystyczną.

FM GROUP zaszalało. Facet w winnicy opowiadał bardzo ciekawie, wino było przednie i było go dużo. Co ważne piknik był piknikiem! W części oficjalnej pokazano nam, jak się robi cuda z korka a każdy mógł wypalić sobie kafelki do łazienki. Do tego Trawińscy załatwili nam gwóźdź programu, jakim był pokaz gotowania przez topowego w Portugalii kucharza. Muszę przyznać, że ludzie najbardziej się ożywili podczas zwiedzania piwnicy, w której było o 35 stopni chłodniej niż na zewnątrz, no i właśnie podczas kulinarnego pokazu. Żar z nieba się lał, a wszyscy zahipnotyzowani tym jak się robi krewetki i portugalski chleb. Poezja! Po wszystkim winnica rozkorkowała przednie wina, otworzyła wrota do suto zastawionych stołów i zaczęła się konsumpcja połączona z wylegiwaniem na trawie. No, nie tylko. Okazało się, że właściciel winnicy to artysta rzeźbiarz. Jego rzeźby idealnie nadawały się na stoliki – mam nadzieję, że nie sprofanowaliśmy czegoś za milion euro : )

Wieczorem uroczysta kolacja. Tutaj drugi raz firma pokazała siłę swojego MLM. Wszyscy w strojach wieczorowych, wybitne kreacje, spotkania i biznesowe pogaduchy nad basenami, jedzenie bardzo dobre, przednia muzyka na żywo, gwiazda TVN jako prowadząca i wręczenie nagród z wielką pompą. Byli ludzie z Polski, Litwy, Włoch, Rumuni, Holandii, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, Węgier, Filipin, USA, Brazylii, Nigerii, Hiszpanii, Portugalii, Maroko, Estonii, Indonezji, Islandii, Grecji, Bułgarii, Cypru, Rosji, Ukrainy, Izraela, Czech oraz Słowacji. Jak widzicie, biznes FM jest międzynarodowy.

Kolejny dzień to znów całkiem takie sobie śniadanie (hotel żywił nas jajkami na 100 sposobów. Następnie międzynarodowe szkolenie motywacyjne. Muszę przyznać, że gdyby śniadania były tak dobre jak to szkolenie, to Geslerowa pozytywnego szoku by doznała. Wrażenia z pełnej sali, symultanicznego tłumaczenia na kilka języków bardzo pozytywne. Kto tam był ten wie, o czym piszę, a kto nie był… niech działa nad zwiększaniem obrotu tak, aby w kolejnym roku być na takim wyjeździe!

Następnie obiad. Obiady były zdecydowanie lepsze od śniadań i wreszcie chwila czasu na przyjemne wylegiwanie się między basenami. Po turnieju pływania pieskiem zorganizowanym z okazji dobrych, przy basenowych drinków, ludzie się integrowali na pięknych leżakach podczas słonecznego popołudnia. Po tym wszystkim bardzo dobra, szwedzka kolacja (co ciekawe, kolacje były naprawdę niezłe!) i wyruszamy na White Beach Party, do jednego z najlepszych klubów w Algavre. Snobizm pełny, wszystko zapłacone przez firmę. Totalna integracja, fun i zabawa. Każdy mógł porozmawiać z właścicielami FM, potańcówka na całego, spotkanie wieńczy profesjonalny pokaz fajerwerków. O pierwszej w nocy mówię pass i wracam do hotelu, a najbardziej wytrwali lądują w swoich pokojach ok. 3:00 rano. Później śniadanko, pakowanie, transfer na lotnisko. Tutaj poznałem profesjonalizm dystrybutorów…

Normalny dystrybutor w MLM stara się przekonać człowieka na siłę do swojej racji, kiedy taki Wajszczak ląduje w perfumerii na lotnisku z zamiarem zakupu perfum. Normalny dystrybutor dopada wtedy Wajszczaka i bardzo chce przekonać go o wyższości FM GROUP nad innymi perfumami. A co robią topowi dystrybutorzy? Nic! Najpierw bardzo się zdziwili, po czym pomogli mi dobrać zapach i… normalnie sobie poszli. Zero gadki typu FM jest lepsze itd. No i zamiast perfum kupiłem skrzynkę Porto. Bo perfumy zacząłem kupować w MLM. Dziękuję wszystkim uczestnikom wyjazdu za świetnie spędzony czas, a wszystkim dystrybutorom FM GROUP życzę zakwalifikowania się do kolejnego wyjazdu!

Mogą Cię również zainteresować