źródło: www.flickr.com
Czy takie zachwianie równowagi pomiędzy życiem zawodowym a osobistym, na oczywistą niekorzyść tego drugiego, to na pewno dobra droga? Na Zachodzie zaczęto się nad tym zastanawiać już w latach osiemdziesiątych, kiedy to zwrócono uwagę na to, że przeładowanie pracą i brak czasu na relaks przekłada się na wyższy poziom stresu wśród menedżerów.
W dzisiejszych czasach chcemy pracować na maksymalnych obrotach. Jednak bardzo często odbywa się to kosztem zdrowia psychicznego i relacji z bliskimi. Do tego dochodzi negatywny wpływ przeładowania pracą na nasze zdrowie fizyczne. Gdy brakuje nam czasu na odpoczynek mogą pojawić się bóle głowy, kręgosłupa i mięśni, a w dalszej perspektywie także poważniejsze choroby.
Zestresowany i przemęczony pracownik to również żadna korzyść dla pracodawcy. Badania przeprowadzone w USA wykazały, że z powodu problemów natury emocjonalnej, komunikacyjnej czy zdrowotnej oraz stresu i różnego typu niedyspozycji tracimy w pracy aż do 60% czasu.
Na szczęście coraz więcej firm, również w Polsce, zaczyna rozumieć, że maksymalna eksploatacja wolnego czasu pracowników to niekoniecznie dobre rozwiązanie.
Musimy jednak zrozumieć, że na nic zda się nawet najbardziej „pro-wellnessowe” podejście czy udział w dziesiątkach szkoleń, jeśli sami nie będziemy potrafili wyraźnie odgraniczyć spraw prywatnych i zawodowych oraz tej raz wyznaczonej granicy się trzymać.