Tobiasz Duda. Biznes zrodzony z potu i śląskiego węgla

przez Maciej Maciejewski
1431 odsłony

„Już jako szesnastolatek zacząłem się interesować rozwojem osobistym i e-biznesem. Moje podejście do życia różniło się dość diametralnie od pomysłów na życie, jakie mieli moi rówieśnicy” – mówi etatowy górnik, budujący również biznes MLM.

Tobiasz DudaTobiasz Duda

Tobiasz Duda jest absolwentem technikum górniczego z tytułem technik górnictwa podziemnego. Taki a nie inny wybór zawodu wynikał w jego przypadku bardziej z tradycji i zwyczajów panujących na Śląsku, niż z osobistych pasji i przekonania. Tę trudną profesję Tobiasz wykonuje od ponad trzech lat, zjeżdżając codziennie na głębokość 800, a nawet 1000 metrów pod ziemią. „Na szczęście mogę odreagować stres i zmęczenie wynikające z tej pracy na boisku piłkarskim. W piłkę nożną gram od wielu lat. Obecnie jestem zawodnikiem III ligowej drużyny piłkarskiej GKS Pniówek 74. Gram w drugiej drużynie tego zespołu. Ten sport nauczył mnie współpracy zespołowej, wytrwałości i pokory” – mówi o swoim Hobby.

Tobiasz zajął pierwsze miejsce w czerwcowej edycji konkursu „The Best Of”, który organizował dla swoich użytkowników portal społecznościowy Networkio.eu. Ten wywiad jest zatem dla niego jedną z nagród. Gratulujemy!

Maciej Maciejewski: Wiem, że oprócz piłki nożnej, ma pan jeszcze jedną, wielką pasję. Co to jest?

Tobiasz Duda: Drugą pasją, którą odkryłem kilka lat temu, są góry. Chodzenie po górach dodaje mi sił i sprawia, że czuję smak wolności. To właśnie w górach nauczyłem się pokonywania własnych słabości i stawiania sobie śmiałych celów. Teraz wykorzystuję te umiejętności w budowaniu swojego biznesu MLM. Już jako szesnastolatek zacząłem się interesować rozwojem osobistym i e-biznesem. Moje podejście do życia różniło się dość diametralnie od pomysłów na życie, jakie mieli moi rówieśnicy. Swoje pierwsze własne pieniądze zarabiałem w programach partnerskich. Byłem też współorganizatorem kampanii promującej szkolenia Anthony Robinsa w Rzymie.

Maciej Maciejewski: A kiedy pojawił się marketing sieciowy?

Tobiasz Duda: To był rok 2009. Miałem dokładnie 19 lat i uczęszczałem do szkoły średniej. Marzyłem o niezależności finansowej i własnym biznesie. Jak na nastolatka szło mi całkiem nieźle. Byłem właścicielem dużej bazy mailingowej o tematyce rozwoju osobistego. Zarabiałem sprzedając swoim subskrybentom kursy i e-booki.

Wiedziałem jednak, że takim sposobem nie osiągnę wolności finansowej, a co najwyżej dorobię kilka tysięcy. Potrzebowałem czegoś znacznie lepszego.

No i przyszła wreszcie długo oczekiwana szansa. Niby nic wielkiego. Po prostu e-mail z ofertą współpracy od mojego obecnego sponsora. Ale ja od razu wiedziałem, że to jest to, czego szukam. Decyzję podjąłem niemal natychmiast. Powiedziałem sobie – taka okazja nie może ci przejść koło nosa! Potrzebowałem tylko jeszcze kilku dni, żeby lepiej zorientować się w temacie. Wiem, że tylko ja sam jestem odpowiedzialny za to, co mnie w życiu spotyka. Musiałem więc podjąć właściwą i przemyślaną decyzję. Dziś mam kilka lat więcej, o niebo większe doświadczenie, ale nadal uważam, że była to najlepsza z moich dotychczasowych decyzji.

Maciej Maciejewski: Mówi się, że w MLM najtrudniej jest na samym początku. Jak to wyglądało w pana przypadku?

Tobiasz Duda: Na początku byłem strasznie napalony, chciałem osiągnąć sukces natychmiast. Okazało się jednak, że potrzebuję znacznie większej wiedzy i muszę przejść porządne szkolenie nie tylko w temacie szeroko rozumianego zdrowia ale również działania suplementów diety. Potrzebna mi była wiedza z dziedziny informatyki, biznesu, a także inne umiejętności jak np. pisanie dobrych tekstów. Na dodatek mój sponsor przekonał mnie, że jednak na pierwszym miejscu powinienem postawić maturę. To miało sens, więc uczyłem się do matury, a w kwestii biznesu działałem póki co na pół gwizdka. Oczywiście cały czas w głowie układałem sobie plany biznesowe na przyszłość.

Tobiasz DudaTobiasz Duda

Nie będę kłamał, że początki były idealne. Tak jak większość z nas popełniłem wiele błędów typowych dla biznesu MLM. Dziesiątki razy próbowałem robić coś „po swojemu”. Chciałem błyskawicznie podbić świat i zarabiać miliony. Widząc możliwości, jakie daje ten biznes oczekiwałem, że każdy zechce przyłączyć się do mojego zespołu. Teraz już wiem, że wytrwałość jest kluczem w dążeniu do celu, a powiedzenie o gotowości do pracy bez wynagrodzenia, by w przyszłości móc osiągać dochody bez pracy, jest kluczem do sukcesu w biznesie. Nie można się poddawać w sytuacji, gdy przez 2-3 miesiące niewiele się w Twoim biznesie dzieje. Nie warto też wikłać się we współpracę z ludźmi, którzy nie mają wystarczającej motywacji do działania. Za to, gdy trafiam na właściwą osobę, mój biznes idzie do przodu i wchodzę o kilka stopni wyżej.

Zauważyłem, że można pełzać, czołgać się, iść maleńkimi kroczkami, albo biegać. To nie ma większego znaczenia. Najważniejsze jest to, aby mieć świadomość określonego celu, do którego się zmierza.

To daje przewagę nad osobami, które nie potrafią wziąć odpowiedzialności za własne życie. Kolejna sprawa to gotowość do zmiany. Jeśli moim celem jest inne, lepsze życie, to muszę iść do przodu. Wiek, wykształcenie, płeć, stan zdrowia… nie mają znaczenia, jeśli udaje się opuszczanie własnej strefy komfortu. Wiele razy spotykałem ludzi, którzy deklarowali chęć zarabiania dużych pieniędzy, mówili o motywacji i gotowości, ale nie dali się namówić na żadną aktywność, która naruszałby ich dotychczasowe przyzwyczajenia. Reasumując, w każdym biznesie są dobre i gorsze momenty. Na początku trzeba zdobyć odpowiednie doświadczenia i nauczyć się cierpliwości. Ja już ten etap mam za sobą i wiem, że było warto. Na szczyt dochodzą najwytrwalsi.

ReklamaReklama

Maciej Maciejewski: W network marketingu działa wiele dobrych firm. Dlaczego akurat CaliVita?

Tobiasz Duda: Jak już mówiłem wcześniej, ofertę mojego sponsora oceniłem bardzo wysoko. Miało to swoje uzasadnienie. Proponowano mi biznes robiony w internecie na zupełnie innowacyjnym poziomie. Taki biznes jest marzeniem wielu młodych ludzi, a zwłaszcza tych, już działających w sieci. W tym przypadku miałem promować wysokiej klasy naturalne suplementy diety. Jako sportowiec i turysta doceniałem wartość dobrej kondycji fizycznej i wszystkie zalety zdrowego stylu życia. Bardzo się ucieszyłem, że będę zarabiał pieniądze pomagając ludziom dbać o zdrowie. I jeszcze jedna ważna cecha. Nie musiałem się zajmować księgowaniem, wysyłaniem produktów i tymi wszystkimi strasznie nudnymi sprawami. Moim zadaniem był marketing w czystej postaci z użyciem profesjonalnych narzędzi. To oczywiste, że zobaczyłem w tej ofercie szansę.

Znaczna część menedżerów CaliVita International ma zupełnie inne doświadczenia. Ich początki są związane z ciężkimi chorobami, z których „wyszli” korzystając z suplementów diety i medycyny naturalnej. Oni sami są żywymi dowodami na skuteczność działania tych produktów. Ja nie mam takich doświadczeń, ale jestem przekonany, że warto w obecnych czasach promować zdrowy styl życia. Naturalne suplementy diety naszej firmy są idealnym połączeniem natury ze współczesną nauką. Dlaczego z tego nie korzystać?

Tobiasz Duda Tobiasz Duda 

Ponadto, kiedy podejmowałem decyzję o wyborze firmy nie miałem jeszcze pojęcia o innych zaletach CaliVity. Mam tu na myśli np. szkolenia, materiały promocyjne itd. Większość z nich to produkty nowoczesne, na wysokim poziomie, bez zbędnego bełkotu i nachalnej propagandy. To bardzo ważne w branży obciążonej złą sławą. Teraz, gdy mam już całkiem spore doświadczenie, doceniam jakość tej oferty. Liczba ponad 100 produktów robi wrażenie i spełnia oczekiwania bardzo wielu grup docelowych. To upraszcza budowanie biznesu. Nieustannie imponuje mi jakość wielu suplementów, to jak trafnie komponuje się ich skład. Widać, że pracują nad tym specjaliści, którzy naprawdę wiedzą, jak pomagać innym ludziom. Mi się to bardzo podoba, bo sam zamierzam żyć długo i aktywnie.

Maciej Maciejewski: Pracuje pan na etacie i jednocześnie buduje swój network marketing. Jak pan porówna te dwa modele zarabiania na życie?

Tobiasz Duda: To temat rzeka. Mógłbym o tym mówić godzinami. Może się wydawać, że z racji młodego wieku wiele w tym temacie nie mam do powiedzenia, ale dzięki trzy letniej pracy w charakterze górnika dołowego doświadczyłem już systemu etatowego na własnej skórze. To dzięki tej pracy mam motywację. Codzienna praca w kopalni przypomina mi, dlaczego tak wytrwale działam w MLM. Im cięższa praca w kopalni, tym większa motywacja do tego, aby to zmienić. Nie muszę na co dzień zadawać sobie pytania „dlaczego, dla kogo, po co ja to robię?” Praca w górnictwie zahartowała mnie do ciężkiej pracy w marketingu sieciowym. Wiem, że gdybym miał lepszą pracę nie czułbym tak silnej potrzeby zmiany swojego życia.

Tobiasz DudaTobiasz Duda

Najważniejsza różnica jaką dostrzegam, to poczucie wolności. Pracując na etacie człowiek jest zależny od wielu czynników, ludzi i systemów. Niestety jeszcze bardzo często jest tak, że osoby pracujące na wyższych stanowiskach nie szanują swoich podwładnych. Dokładnie odwrotnie jest w marketingu sieciowym. Tutaj każdy jest odpowiedzialny za własny biznes i podejmuje swoje własne decyzje biznesowe. Nikt nie zbuduje grupy bez szacunku i empatii w stosunku do swoich współpracowników. Ta podstawowa różnica jest odpowiedzią na pytanie dlaczego nie każdy jest zachwycony propozycją współpracy w MLM. Wielu ludzi woli pozostać na etacie, bo tam jest gwarantowana wypłata i jasne wymagania. Każdy dzień jest podobny do następnego i nie trzeba zbytnio się wysilać, żeby życie przeżyć. 

MLM albo jakikolwiek inny własny biznes są dla ludzi chcących mieć kontrolę nad własnym życiem, samodzielnych i odpowiedzialnych. Bez tego nie osiągniesz sukcesu. Raczkujący w biznesie MLM często oczekują, że dosłownie każdy zechce zmienić swoje życie. Tak naprawdę MLM jest w zasadzie wyłącznie dla osób chcących się zajmować marketingiem. Na świecie są jednak również inne dziedziny i zawody. Nie ma sensu zapraszanie do współpracy np. pasjonata architekta albo stolarza, który nie ma ochoty zmieniać profesji. Ja jestem górnikiem, ale chętnie zmienię swój zawód i mocno nad tym pracuję. Nie dziwi mnie jednak decyzja nauczyciela, który zawsze chciał uczyć dzieci i robi to pomimo tego, że mu kiepsko płacą.

Ja bardzo lubię swój biznes również za to, że tak naprawdę praca jest również zabawą. Dużo się uczę, widzę postępy, a kontakty z ludźmi pracującymi w moim zespole mają raczej charakter spotkania towarzyskiego. Mamy do siebie przyjazne nastawienie, lubimy się, czujemy przyjemność z tego, że sobie pomagamy. To naturalne, bo pracując wspólnie odnosimy korzyści adekwatne do zaangażowania. Taka postawa po prostu się opłaca.

Pracując w dobrym zespole można z łatwością poradzić sobie z największym problemem w marketingu sieciowym, którym według mnie jest brak systematyczności oraz praktyczna motywacja. Kiedy nie ma się nad sobą bata łatwo się pogubić. I dlatego lepiej budować swój biznes zespołowo.

Aby zbudować swój własny system motywacji, najpierw odpowiedziałem sobie szczerze na trzy ważne pytania: dla kogo i dlaczego jesteś w stanie to zrobić? Jak wysoka musi być stawka, żebyś ruszył z miejsca? Kiedy jesteś w stanie pójść va banque? Podjąłem decyzję  w tych trzech kwestiach  i teraz, wstając z łóżka każdego ranka wiem, co mam robić.

Maciej Maciejewski: A kwestia pieniędzy?

Tobiasz Duda: Nie byłbym networkerem, gdybym nie poruszył zagadnienia płacy. Pracownik etatowy sprzedaje swój czas. Ponieważ jego zasoby są dla każdego ograniczone, zarobki również mają swój górny, określony pułap. W MLM raz wykonana praca związana z budową stabilnej grupy procentuje, przynosząc stale rosnący dochód przez bardzo długi okres. Warunek jest jeden – trzeba tę pracę porządnie wykonać. No i  najfajniejsza, moim zdaniem różnica – te zarobki są nieograniczone! Można powtarzać działania marketingowe, budować coraz większą grupę, zarabiać coraz większe pieniądze. Aż w końcu traci się kontrolę. I to jest najprzyjemniejsza utrata kontroli jaką mogę sobie wyobrazić. Można jedynie patrzeć jak razem z rozwojem biznesu, w sposób niekontrolowany, powiększają się Twoje dochody.  Za każdym razem, kiedy pomyślę o istnieniu takiej perspektywy, dech mi zapiera z wrażenia i znów jestem gotowy do działania.  

Maciej Maciejewski: Co w MLM najbardziej pan ceni?

Tobiasz Duda: Połączenie wolności osobistej z pracą w zespole. To niebywałe, bo wydaje się być niemożliwe. Tak jednak jest. Tutaj sukces zależy od siły zespołu, w którym pracują ludzie niezależni. Wolność. Dla każdego z nas to słowo ma odmienne znaczenie. Moja wolność to możliwość podejmowania własnych decyzji, ustalanie własnych zasad i ograniczeń. Wolność to również praca z pasją. W tym biznesie nie mam szefa. Jest za to sponsor. Mogę się od niego uczyć, ale wcale nie muszę. To ja decyduję w jakim kierunku zmierza moja życiowa kariera. To powoduje, że biznes ten staje się przyjemnością. A człowiek żyje nim od świtu do zmierzchu.  

Tobiasz DudaTobiasz Duda

Podobnie jak w sporcie, w MLM liczy się zespół. Ten biznes to sport zespołowy. Nikt jeszcze nie zbudował potężnego imperium w pojedynkę. Jako aktywny sportowiec potrafię docenić wartość dobrej współpracy. Jednak na boisku, każdy ma swoje określone zadanie. W zespole MLM ludzie mają znacznie większą strefę swobody.

Uważam, że marketing sieciowy to najbardziej sprawiedliwy model biznesu. Dostaje się wynagrodzenie za efekt pracy, a nie za samą pracę. Warunki są jasne, a sukces osiąga się tylko wtedy, gdy szanuje się innych ludzi i ich potrzeby. Oczywiście, jak każdy w MLM, doceniam magię duplikacji. Uwielbiam to, że raz dobrze wykonana praca, dobrze zduplikowany partner, przynosi profity nawet wtedy, kiedy śpię.

Maciej Maciejewski: Czy jest w takim razie coś, co pana denerwuje?

Tobiasz Duda: Jestem zakochany w network marketingu, dlatego trudno jest mi dostrzec jakiekolwiek wady tego biznesu. Nie mogę powiedzieć również, że jest to biznes idealny, ale spełnia on wszelkie moje oczekiwania. Nie będę zbyt oryginalny, jeśli powiem, że najbardziej denerwujący jest brak profesjonalizmu. MLM to rzeczywiście biznes dla każdego. Nie oznacza to jednak, że nie wymaga określonej wiedzy i umiejętności. Są ludzie, którzy właśnie tak myślą. Są niestety i tacy, którzy chcą promować swój biznes wmawiając innym, że MLM to źródełko obfitości nie wymagające ani pracy, ani zaangażowania. Odpowiedzialność za błędy początkujących ponoszą ich sponsorzy. Każdy z tych „cudotwórców” ma jakiegoś nieodpowiedzialnego sponsora.

Mam wrażenie, że w środowisku MLM-owym jest najwięcej niesmacznej konkurencji, opierającej swój sukces na deprecjonowaniu konkurencji. Ten żenujący brak wyobraźni marketingowej potrafi być naprawdę irytujący. I znowu jestem skłonny obarczyć odpowiedzialnością za ten stan rzeczy biznesmena wprowadzającego „kreatywnego” marketingowca do biznesu, czyli mówiąc wprost i w tym przypadku wina leży po stronie sponsora.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pan stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Tobiasz Duda: Działam głównie za pomocą internetu. Zespół, którego jestem członkiem, ma swoje własne narzędzia marketingowe. Idziemy z duchem postępu, ale jednocześnie wykorzystujemy stare i sprawdzone metody. Nie będę zdradzał swoich sekretów, bo tak naprawdę o sukcesie w marketingu sieciowym decydują właśnie sposoby budowania zespołu. Powiem tak… Nie ma znaczenia czy wykorzystujemy internet, czy spotkania osobiste, czy robimy akcje zakrojone na szeroka skalę, czy idziemy małymi kroczkami. Najważniejsze jest właściwe wyczucie i uczciwość przekazywanych informacji. Składając ofertę osobie, która ma odmienne zainteresowania lub potrzeby życiowe nie mamy szans na sukces. Porażka jest pewna również w przypadku stosowania obietnic bez pokrycia albo przekłamywania rzeczywistości.

Maciej Maciejewski: Jakie ma pan plany na przyszłość?

Tobiasz Duda: Plan jest jeden – zdobyć poziom menedżera palmowego i odejść z kopalni. To jest plan minimum, który pozwoli mi uzyskać stabilność i bezpieczeństwo. W dalszej kolejności chcę zbudować strukturę składającą się z 10 000 klubowiczów oraz jeden z najsilniejszych zespołów w Polsce.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Mogą Cię również zainteresować