Tomasz Radomski. Geodeta z Berry.En

przez Maciej Maciejewski
718 odsłony

„Fakt, że sami decydujemy o swoim sukcesie jest niezwykle motywujący, dlatego każdy z upadków z jakich przyjdzie nam się podnieść, nie powinien nigdy nas zawrócić z naszej drogi do sukcesu. MLM wydaje się być systemem wręcz stworzonym dla mnie.”

Tomasz RadomskiTomasz Radomski

Tomasz Radomski w wykształcenia jest geodetą. Ukończył jedno z najlepszych techników geodezyjnych w Polsce. Po szkole wyjechał do Anglii, a po roku do Norwegii. „Swoją pracę w tym kraju zacząłem od przeprowadzania wywiadów. Był to według mnie najlepszy sposób na szybką i skuteczną naukę nowego języka obcego. Po kilkunastu miesiącach otrzymałem pierwszą pracę w wyuczonym zawodzie geodety, w którym pracuję do dzisiaj. Tam poznałem narzeczoną, która wywróciła moje życie do góry nogami. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu” – wspomina.

Mówi, że jest bardzo zadowolony z pracy jaką wykonuje, gdyż zawód geodety uważa za bardzo ciekawy, więc robi to, co lubi. „Po godzinach” jest zapalonym kibicem piłki nożnej, a jego „wybranka” to FC Barcelona. „Do pewnego momentu każdą wolną chwilę spędzałem na boisku, jednak od dłuższego czasu ciężko jest mi znaleźć czas na rozegranie meczu z przyjaciółmi, nad czym bardzo ubolewam. Mimo wszystko staram się prowadzić aktywny tryb życia, dlatego też regularnie uczęszczam na siłownię, biegam oraz bardzo lubię jeździć na rowerze. Oprócz piłki nożnej lubię poświęcać swój czas na oglądanie meczów tenisowych, mistrzostw świata w snookerze oraz „Tour de France”. Jeżeli miałbym się określić jednym słowem, czy też zwrotem, byłoby to „one-man-army” lub też w ojczystym języku – człowiek orkiestra. Wiąże się to z tym, że jak już się w coś angażuję, to lubię kontrolować wszystkie aspekty z tym związane. Nie dopuszczam do siebie myśli, że coś mogłoby być wykonane bez mojej wiedzy czy zgody, gdyż uważam, że nikt nie zrobi tego lepiej. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być odebrane jako cecha negatywna, jednakże ja staram się wykorzystywać ten fakt tylko i wyłącznie w sposób pozytywny. Ogromnym minusem takiego postępowania jest również bardzo ograniczony czas wolny, dlatego też jestem jedną z tych osób, które zdają sobie sprawę, że doba ma stanowczo za mało godzin” – wyznaje Tomasz. Przyznał również, że bardzo lubi poznawać biografie ludzi sukcesu i ludzi, którzy nie bali się mieć własne wizje, uparcie dążyli do wyznaczonego sobie celu.

Tomasz zajął pierwsze miejsce w majowej edycji konkursu „The Best Of”, który co miesiąc organizuje dla swoich użytkowników portal społecznościowy Networkio.eu. Ten wywiad jest zatem dla niego jedną z nagród. Gratulujemy!

Maciej Maciejewski: Jak zatem człowiek orkiestra dowiedział się o swoim nowym zamiłowaniu czyli systemie marketingu sieciowego? 

Tomasz Radomski: Pierwsze informacje na temat MLM trafiły do mnie za pośrednictwem internetu. Były to różnego rodzaju artykuły, bardzo często przedstawiające tę branżę w negatywnym świetle. Jednak ja bardzo nie lubię wyrabiać sobie opinii na jakiś temat tylko i wyłącznie w oparciu o czyjeś zdanie, dlatego też wspomniane publikacje nie wywarły na mnie praktycznie żadnego wrażania negatywnego czy też pozytywnego. Najważniejsze jest to, że wtedy generalne przechodziłem w swoim życiu przez okres, w którym poszukiwałem różnego rodzaju sposobów na zarabianie pieniędzy. Takich, które odbiegają od tych uznawanych obecnie za standardowe. Pierwszą rzeczą na jaką trafiłem były sieci afiliacyjne. Temat wydał mi się bardzo ciekawy, głównie ze względu na fakt, że mogłem sam decydować o tym ile, jak i kiedy będę pracował. Bardzo ważne było też to, że wszystko mogłem wykonywać sam, dlatego zdecydowałem się podjąć wyzwanie. Po kilku miesiącach starań, które wzbogaciły mój portfel o kilkadziesiąt dolarów, straciłem zapał do dalszej pracy. Nie bez znaczenie było również to, że przechodziłem wówczas przez trudny okres w moim życiu, związany z problemami z pracą na etacie, przez co straciłem jakąkolwiek motywację do działania.

ReklamaReklama

Jednak teraz, z perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić, że moje poświęcenie dla programów partnerskich nie było w żadnym wypadku czasem straconym. Nauczyłem się wielu sposobów działania, które z powodzeniem udaje mi się wykorzystywać obecnie. Ale wróćmy do marketingu sieciowego. Tak jak wcześniej wspomniałem, od jakiegoś czasu poszukiwałem dobrego, alternatywnego sposobu zarabiania pieniędzy, aż pewnego dnia mój brat przedstawił mi bardzo ciekawy pomysł na zrobienie czegoś nowego. To właśnie wspólnie z bratem poświęciliśmy ogrom czasu na poszukiwanie czegoś, co miało nam w przyszłości przynieść godziwe zarobki i spełnienie zawodowe. Jak się później okazało, nasze starania nie były daremne, gdyż dzięki nim udało nam się zgłębić tajniki network marketingu, który teraz daje nam ogromne możliwości na realizację naszych planów i marzeń.

Maciej Maciejewski: To pana pierwsze kroki w MLM. Działa pan dopiero trzy miesiące. Co na tym etapie jest dla pana kwestią priorytetową?

Tomasz Radomski: Tak, wciąż jestem na etapie raczkowania. Lubię stawiać sobie jasno określone cele, które bez względu na okoliczności staram się realizować.

Uważam, że jest to klucz do osiągnięcia powodzenia nie tylko w marketingu sieciowym, ale w każdym aspekcie naszego życia. To metoda mały kroków, które z biegiem czasu z całą pewnością zaprocentują.

Uważam, że istotne jest również to, aby cel, który sobie obierzemy, był czymś czego naprawdę pragniemy, dzięki czemu pojawiające się na naszej drodze problemy, których z całą pewnością nie da się uniknąć, nie będą w stanie przesłonić nam tego, co jest dla nas najistotniejsze – naszego celu. Wciąż jednak, pomimo wybiegania z planami i marzeniami w daleką przyszłość, staram się pewnie stąpać po ziemi. Nie chciałbym powtórzyć błędu Talesa, który był tak pochłonięty liczeniem gwiazd na niebie, że nie zauważył znajdującego się na jego drodze wykopu. O tym jak się to dla niego skończyło, chyba mówić nie trzeba.

Maciej Maciejewski: Aby odnieść sukces w marketingu sieciowym, ważne jest odpowiednie zrealizowanie kilku podstawowych rzeczy już na starcie. Przede wszystkim trzeba wybrać odpowiednią firmę. Dlaczego pan do współpracy wybrał akurat Berry.En?

Tomasz Radomski: Po przedstawieniu mi tej firmy przez mojego brata po prostu wiedziałem, że to jest to. Wraz z moją narzeczoną zdecydowaliśmy się wykorzystać szansę jaką dał nam los i postanowiliśmy spróbować swoich sił w tym marketingu sieciowym. Moja narzeczona w bardzo dużym stopniu pomaga mi wprowadzać w życie każdy nowy pomysł, dzięki czemu wszystko zazwyczaj idzie nam gładko. Bardzo często pełni też ona w moim życiu funkcję „zdrowego rozsądku”, dzięki czemu udało mi się już nie raz uniknąć błędnych decyzji. Jednakże w przypadku Berry.En oboje nie mieliśmy żadnych wątpliwości. Co prawda, pierwsza decyzja podjęta została pod wpływem impulsu, jednak z biegiem czasu utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że była to decyzja jak najbardziej słuszna.

ReklamaReklama

Pierwszą rzeczą, która utwierdziła nas w tym przekonaniu, było spotkanie z założycielem i właścicielem firmy. Bardzo pozytywnie zaskoczył nas fakt, że udało nam się z nim spotkać w domowym zaciszu jednej z naszych przyjaciółek, która de facto również jest partnerem Berry.En. Z rozmowy można było wywnioskować, że firma bardzo sobie ceni transparentność oraz dobrą jakość. Te dwie cechy w naszym odczuciu powinny być fundamentami każdej firmy, mającej plany odniesienia zauważalnego sukcesu. W momencie, gdy zdecydowaliśmy się na współpracę z firmą, Berry.En odnosiło już spore sukcesy za naszą zachodnią granicą, co również nie mogło umknąć naszej uwadze. Własna linia produkcyjna oraz brak jakichkolwiek zobowiązań w stosunku do banków czy osób trzecich, pozwala firmie być całkowicie niezależną, co również jest ogromnym plusem. Istotnym faktem jest również to, że Berry.En w całości rezygnuje z tzw. „pompowania balonika”, skupiając się na powolnym, lecz systematycznym wprowadzaniu swoich produktów do poszczególnych krajów. Ich liczba zbliża się powoli do 20. To wszystko sprawia, że w naszej opinii Berry.En jest idealną firmą do współpracy.

Maciej Maciejewski: Woli pan pracę w MLM czy na etacie?

Tomasz Radomski: Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, gdyż prawdę mówiąc nie doświadczyłem w swoim życiu pracy na etacie w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak do tej pory wykonywałem jedynie to, co chciałem robić, za każdym razem skupiając się na tym co pozytywnego mogę z danej pracy wyciągnąć. Z takim podejściem etat nie był dla mnie niczym złym, dlatego też nie chciałbym tutaj w jakiś sposób demonizować tego systemu. Dodatkowo obecnie pracuję w swoim wyuczonym zawodzie, w bardzo przyjaznej atmosferze, w której mój szef nie jest tylko szefem, ale również dobrym znajomym z pracy. No i fakt, iż działam w MLM zaledwie parę miesięcy sprawia, że ciężko jest mi dokonywać takiego porównania. Oczywiście zdaję sobie sprawę z wad i zalet obydwu systemów, jednakże ja staram się skupiać tylko i wyłącznie na aspektach pozytywnych, dzięki czemu łatwiej jest mi kroczyć przez życie.

Z całą pewnością nie odkryję tutaj Ameryki mówiąc, że zasadniczą różnicą pomiędzy tymi dwoma formami zarobkowania jest niezależność, jaką daje praca w marketingu sieciowym. Jest to niezwykle przyjemne uczucie, gdy sami możemy decydować o tym w jaki sposób będziemy w danym miesiącu pracowali oraz o tym, ile na to poświęcimy czasu. Bardzo pozytywny jest również fakt, że MLM daje nam nieograniczone możliwości rozwoju, gdyż to tylko i wyłącznie od nas zależy czy i jak duży odniesiemy sukces w tej branży. Wciąż jednak wydaje mi się, że praca na etacie ma swoje plusy i tak jak już wcześniej wspominałem, ja staram zawsze skupiać się tylko i wyłącznie na pozytywnej stronie każdego medalu.

Maciej Maciejewski: Co w MLM najbardziej pan ceni?

Tomasz Radomski: Z pewnością niezależność i niczym nieograniczone perspektywy rozwoju. Fakt, że sami decydujemy o swoim sukcesie jest niezwykle motywujący, dlatego każdy z upadków z jakich przyjdzie nam się podnieść, nie powinien nigdy nas zawrócić z naszej drogi do sukcesu. Wspomniałem już, że zawsze staram się mieć jak największy wpływ na to w co się angażuję, dlatego też MLM wydaje się być systemem wręcz stworzonym dla mnie.

W tej grze mam możliwość sam rozdawać karty, dzięki czemu mogę krok po kroku dążyć do wyznaczonych sobie celów.

Maciej Maciejewski: Jest coś, co chciałby pan zmienić w tym systemie? 

Tomasz Radomski: Staram się nie skupiać na negatywnych sprawach tego biznesu. To na dłuższą metę nie ma najmniejszego sensu. W moim odczuciu bardzo niemądre jest skupianie się na rzeczach negatywnych. Raz, że pochłania to czas, który moglibyśmy poświęcić na coś pożyteczniejszego, a dwa, że w dalszej perspektywie nie wpływa to za dobrze na naszą motywację. Ja staram się od tego wszystkiego odciąć i skupić się tylko i wyłącznie na kwestiach pozytywnych a przede wszystkim na swoich planach związanych z przyszłością.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pan stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Tomasz Radomski: Myślę, że tutaj również nie zaskoczę niczym nowym. Grono naszych znajomych jest według mnie niewyczerpaną kopalnią potencjalnych partnerów i to właśnie na nich skupiam swoją uwagę. Wydaje mi się, że kluczem jest tutaj, aby na każdym spotkaniu wraz z potencjalnym partnerem, stworzyć listę kilku, kilkunastu osób z grona znajomych tej osoby, które mogłyby być zainteresowane współpracą. Jeżeli dana osoba nie zdecyduje się na wstąpienie w szeregi naszej firmy, to dużym pozytywem będzie to, że udało nam się stworzyć listę tzw. „zimnych kontaktów”, którą z powodzeniem możemy sami wykorzystać.

Jeżeli chodzi o inne metody, to w Berry.En staramy się jak najczęściej wykorzystywać metodę „2-a-day”. O co chodzi? Sprawa również jest dziecinnie prosta. Cała sztuka polega na tym, aby w ciągu dnia nawiązać dwa kontakty z obcymi ludźmi z wykorzystaniem naszych produktów. Fakt, że są one łatwe w spożyciu i bardzo smaczne, bardzo ułatwia nam to zadanie. Poprzez kontakt rozumiemy tutaj przeróżne rzeczy, jak np. w trakcie lotu samolotem bez problemu możemy zaproponować osobie siedzącej obok spróbowanie naszego produktu oraz poproszenie o wyrażenie swojej opinii. Zostawiając takiej osobie wizytówkę i kilka dodatkowych próbek możemy poprosić również o opinię innych członków jej rodziny, dzięki czemu zwiększamy jeszcze bardziej nasze szanse na znalezienie zainteresowanej współpracą osoby. Wydaje mi się, że te dwie proste metody posiadają ogromny potencjał do budowania prężnie rozwijającej się struktury.

Maciej Maciejewski: Jakie ma pan plany na przyszłość?

Tomasz Radomski: Plan jest jeden: osiągnąć finansową niezależność. Tego chciałbym się trzymać i do tego dążę każdego dnia.

Maciej Maciejewski: I tego panu życzę. Dziękuję za rozmowę. 

Mogą Cię również zainteresować