Zrozumieć MLM

przez Maciej Maciejewski

Dorota Magier i Jens Leidewall to para młodych ludzi, którzy postanowili stworzyć swój własny biznes współpracując z network marketingowym koncernem Forever Living Products.

Dorota Magier i Jens Leidewall
Dorota Magier i Jens Leidewall

Najważniejsze jest zdobycie jak największej ilości rzetelnej wiedzy na temat branży, w której się działa.

Pierwszy w MLM zaczął działać Jens. Jeszcze, kie-dy mieszkał w swojej ojczystej Szwecji, zainteresowało go znalezione w gazecie ogłoszenie, które informowało o możliwości współpracy z firmą networkową. Ponieważ nigdy wcześniej nie miał nic wspólnego z branżą, zaczął szukać o niej jak najwięcej informacji, m.in. w internecie. Więc, zanim zdecydował się na wybór konkretnej firmy, od podstaw zapoznał się z zasadami działania tego biznesu. W 1996 roku podjął współpracę z firmą Quorum, aby 3 lata później rozpocząć karierę w Forever Living Products.
Dorota była zatrudniona w dziale marketingu jako sprzedawca w tradycyjnej, szwedzkiej firmie. Fascynacją do MLM zaraził ją Jens. Najpierw wspólnie stworzyli pod-waliny swojego networku na terenie Szwecji, po czym postanowili całą rodziną przyjechać do Polski i tutaj rozwijać swoje struktury. Dzisiaj oboje nie wyobrażają sobie sytuacji, w której musieliby pracować na etacie mając nad sobą szefa.

Maciej Maciejewski: Czy po rozpoczęciu działalności w MLM od razu rzuciliście Państwo swoje dotychczasowe posady?

Jens Leidewall: Nie, nie od razu. Najpierw godziłem network równolegle ze swoim starym zajęciem. Trzy miesiące intensywnej pracy w MLM pozwoliło mi na osiągnięcie prowizji na poziomie ok. 15 000 złotych. Wtedy postano-wiłem, że zajmę się tylko marketingiem sieciowym.

Dorota Magier: W momencie, kiedy Jens zaczął po-ważnie działać w MLM, założyliśmy rodzinę. Ja jeszcze pracowałam w firmie tradycyjnej, no i musiałam zająć się dziećmi oraz domem. To Jens jako pierwszy budo-wał w tym czasie nasz network marketing. Natomiast, kiedy zauważyliśmy, że jego dochody systematycznie rosną, rzuciłam pracę. Miałam wtedy więcej wolnego czasu i mogłam już mentalnie pomagać Jens’owi w rozwoju struktur. Słuchałam jego relacji, kiedy przychodził zmęczony po spotkaniach, dużo dyskutowaliśmy na temat branży, metod pracy, zaczęłam czytać dużo fachowej literatury na ten temat. I pomimo, że ja prze-bywałam w domu, to cały czas wiedziałam co się dzieje i w ten sposób mogliśmy się nawzajem motywować. Nieco później byłam już tak zafascynowana networkiem, że zaczęłam razem z Jens’em organizować rozmowy rekrutacyjne.

MM: Laicy twierdzą, że w marketingu sieciowym nie ma możliwości zarabiania pieniędzy przez kilka pierwszych lat. W Pana przypadku, w trzy miesiące można było zapracować na porządną prowizję. Jak Pan to zrobił?

JL: Jeśli się naprawdę chce, to można. Jak to zrobiłem? Według mnie najważniejsze jest nastawienie człowieka do określonego zadania. Po pierwsze trzeba wiedzieć, dla-czego to robisz. Potrzebna jest pasja, dobra strategia i cel. Marketing sieciowy jest taką branżą, gdzie każdy może do-brze zarabiać, ale musi mieć odpowiedni plan działania, którego będzie się konsekwentnie trzymał. W poniedziałek robię to, we wtorek to, a w środę to. Konsekwentnie. Jak trzeba organizować spotkania, to trzeba te spotkania robić. Ja od samego początku podszedłem do tego zagadnienia z pełnym poświęceniem. Nie myślałem o tym, żeby dorobić, tylko, aby zarobić. Chciałem zostać prawdziwym liderem. Dlatego już na pierwszym etapie działania w MLM szukałem ludzi, którzy odnieśli sukces i starałem się współpracować z najlepszymi. Z mentorami, od których mógłbym się jak najwięcej nauczyć. Oczywiście nie mogę ukrywać faktu, że to jest bardzo ciężka praca. Ale ja miałem przed oczami swoją rodzinę i parłem do przodu, aby osiągnąć wyznaczony sobie wcześniej cel.

Jens Leidewall
Jens Leidewall

MM: Pani Doroto, jak obecnie wygląda Państwa dzień pracy i jakie macie wyniki np. jeśli chodzi rekrutację?

DM: Najpierw organizujemy rozmowy jeden do jedne-go. Umawiamy się z pięcioma osobami dziennie, przez wszystkie dni tygodnia. Oczywiście można przeprowadzać więcej rozmów, ale według mnie najmniej powinno ich być pięć dziennie. Z tej piątki wykluwają się ludzie zainteresowani współpracą i budowaniem biznesu. Zazwyczaj z pięciu osób, jedna przyjdzie na prezentację, które organizujemy już dla większych grup. Rozmowa rekrutacyjna powinna się składać z określonych, odpowiednio uporządkowanych punktów. Najpierw należy przedstawić biznes – firmę, w której się działa, jej pozycję na rynku, osiągnięcia i możliwości rozwoju. Następnie należy za-prezentować produkt, który się sprzedaje i plan marketingowy. Oczywiście nie da się tego zrobić profesjonalnie za pierwszym razem, ale jeśli mamy dobrego nauczycie-la, to po pewnym czasie staje się to tak proste, że można to wykonać wszędzie – w kawiarni, autobusie, czy na spotkaniu u znajomych.

MM: Państwo dużo podróżujecie po świecie. Jak wygląda polski lider MLM w porównaniu do networkera choćby z Europy Zachodniej?

JL: W Polsce jest niewielu liderów MLM na takim poziomie mentalnym, jak w innych krajach świata. Wszędzie, gdzie jedziemy, liderzy czują się jak biznesmeni. Są dumni z tego, że współpracują z firmą sieciową i traktują to jak poważny biznes. Kiedy przyjechałem do Polski, od razu miałem wrażenie, jakby tutaj ludzie wstydzili się tego, co robią. A to przecież normalny biznes i nie ma się czego wstydzić. Poza tym mam wrażenie, że Polacy to naród, który potrafi bardzo ciężko pracować, ale mimo swoich zdolności i predyspozycji wolą iść na łatwiznę i kombinować. Polscy liderzy MLM za mało interesują się branżą, w której działają. Zbyt mało czytają fachowych książek, gazet, nie oglądają filmów i nie biorą udziału w seminariach. Nie chcą poznać tego biznesu od podstaw. Owszem, wiedzą do czego służy produkt, którym handlują, ale nie wiedzą co robić, żeby na nim zarabiać. Mam wrażenie, że w Polsce network marketing jest jeszcze traktowany jako „biznes kuchenny”. A to jest tak, że:

Jeśli widzisz biznes jako wielki, to on będzie wielki. W Polsce zbyt wielu liderów podchodzi do tego zajęcia z dużym dystansem i dlatego mają małe perspektywy. Ich biznes zawsze będzie malutki.

MM: Co Państwo sądzicie o ludziach, którzy w celu szybkiego wzbogacenia się kombinują czy nawet oszukują?

DM: Tacy niestety zdarzają się w każdej branży. W marketingu sieciowym zawsze trzeba mówić prawdę. Nie można oszukiwać, że np. człowiek kupi starter, później nic nie będzie robił, a prowizja sama urośnie. Każdy powinien wiedzieć, że pod tym względem MLM niczym się nie różni od tradycyjnej firmy – kafeterii czy sklepu z butami. Wszędzie, aby do czegoś dojść trzeba ciężko pracować. Różnica jest tylko taka, że po dwóch latach ciężkiej pracy w networku, można osiągnąć taki luksus, żeby mieć czas dla rodziny i dla siebie. Trzeba informować nowych dystrybutorów o tym, co ich czeka i co mogą z tego mieć, jeśli się poświęcą. Lepiej z pięciu rozmówców mieć jednego, dobrze poinformowanego, zdeterminowanego i uczciwego lidera, niż pięciu kombinatorów.

JL: W Polsce zauważyłem jeszcze taki problem, że liderzy współpracują z kilkoma firmami MLM jednocześnie. Oni myślą, że jeśli będą mieli „pod pazuchą” większą gamę produktów i usług w swoim pakiecie, to będzie im łatwiej znaleźć klienta. A to nie jest tak.

Wtedy sytuacja wygląda w ten sposób, jakby pan żył z kilkoma kobietami na raz – z żadną nie odniesie pan sukcesu. Albo jakby pan pisał jeden artykuł do dziesięciu gazet w tym samym czasie. Żaden nie będzie dobry. Ci ludzie, robiąc wiele rzeczy w tym samym czasie rozdrabniają się i w efekcie ani jednej nie robią porządnie. W konsekwencji, po kilku miesiącach nie zarabiają, negują się i kończą z tym biznesem. Nie rozumieją zasad i podstaw panujących w network marketingu. Trzeba związać się z jedną, dobrą firmą, zaufać jej i działać. Dzień po dniu. Wtedy każdy powinien odnieść sukces.

MM: Przychodzi do Was człowiek, który ma dość zarobków rzędu 800 złotych w pracy na etacie. Jak go przekonacie do działania w MLM mówiąc, że to bardzo ciężka i odpowiedzialna praca?

DM: To bardzo proste. Network marketing jest obecnie najlepszym rozwiązaniem dla ludzi, którzy chcą mieć poważny biznes przy małej inwestycji. Na przykład, aby rozpocząć współpracę z FLP trzeba poświęcić ok. 250 zł. To nie jest jakieś ogromne ryzyko, jak w przypadku uruchomienia jakiejkolwiek firmy tradycyjnej. Za taką inwestycję człowiek dostaje pro-dukty, biuro, szkolenie, czyli wszystkie niezbędne do działania narzędzia. Wszystko podane jak na tacy. W networku człowiek nigdy nie będzie sam. Zawsze ma kogoś, kto się nim zajmie i nauczy, jak robić MLM. Obecnie, żadna inna branża nie oferuje takiej pomocy, możliwości zrobienia kariery i zarabiania pieniędzy. Trzeba tylko zmienić swoją mentalność. Taki człowiek powinien zrozumieć, że z nami też będzie ciężko pracował, tak jak do tej pory, ale ma całkiem inne możliwości rozwoju.

MM: Na co powinni zwracać szczególną uwagę ludzie, którzy dopiero zaczynają budować swój biznes w marketingu sieciowym?

JL: Najważniejsze jest zrozumienie marketingu sieciowego i zdobycie jak największej ilości rzetelnej wiedzy na jego temat. Aby proponować współpracę w MLM innym ludziom, trzeba być dumnym z tego, co się robi. Brak wiedzy na temat swojego biznesu powoduje, że się go nie rozumie i automatycznie nie można być z niego dumnym.

Żeby ze swoją firmą czuć się bezpiecznie, trzeba poznać jej historię. Natomiast produkt należy zidentyfikować ze samym sobą.

Dojście do obecnej pozycji zajęło nam 5 lat systematycznej pracy. Obecnie nasze struktury liczą ok. 20 tys. dystrybutorów. Niektóre z tych osób są tylko konsumentami, ale wiele z nich zrozumiało ideę MLM i działają poważnie. Rzucili dotychczasowe zajęcia i teraz mają całkiem nowe życie. Są naprawdę niezależni finansowo.

DM: Według mnie bardzo ważne jest, aby nie załamać się na samym początku działalności. Jeśli przyjdzie do nas człowiek i przez trzy miesiące będzie systematycznie robił to, co mu powiemy, to na pewno postępy będą widoczne i w końcu stanie się niezależny. Ale może być i taka sytuacja, że coś nie będzie szło po naszej myśli. Pamiętam kil-ka przypadków, kiedy Jens jechał 400 km samochodem na spotkanie i nikt z umówionych osób się nie zjawił. W domu zostawił malutkie dzieci, cały czas padał śnieg. Z pewnością tego dnia był sfrustrowany. Ale cały czas miał przed oczami swoje cele, które sobie wyznaczył na samym początku kariery. Widział je i nigdy nie zwątpił w to, co robi. Liczy się tylko ciężka praca i cel. Tylko w taki sposób ludzie realizują w życiu swoje marzenia.

Mogą Cię również zainteresować