Bądź kowalem własnego losu! Rozmowy o biznesie MLM

przez Maciej Maciejewski

„Fajne było to, że siedząc na lekcji mogłam znajomym wysyłać materiały firmowe albo umawiać spotkania”. Kocham ludzi, którzy nie rozglądają się na boki tylko podejmują decyzję i idą do przodu na całość. Biorą swój los we własne ręce. Im szybciej, tym lepiej. Bo po co żyć jak pasożyt na cudzym garnuszku, albo liczyć na nieudolne państwo, skoro rodzice dali nam kiedyś rozum i ręce? Masz narzędzia, to je wykorzystuj!

Patrycja Baran & Maciej Maciejewski

Patrycja Baran jest przesympatyczną kobietą, która buduje swój prywatny biznes MLM w oparciu o współpracę z polską firmą DuoLife. Obecnie jest w klasie maturalnej, a network marketingiem zajmuje się już od pięciu lat. W czasach, kiedy podobno młodzież ma w głowie wszystko, poza samodzielnością. Wszystko, poza pracą na własny rachunek. A jednak…

Można powiedzieć, że znów intuicja mnie nie zawiodła. Kilka dni temu, kiedy to nagranie znajdowało się w montażu, moja interlokutorka wskoczyła na wyższy poziom w planie marketingowym swojej firmy. Na jednym z portali społecznościowych napisała tak:

„Dzisiaj rano oficjalnie stałam się NAJMŁODSZĄ KIEROWNICZKĄ ZESPOŁU W FIRMIE DUOLIFE. To cudowna historia. Za każdym razem, gdy o niej pomyśle, pojawiają się łzy w oczach. Dwudziestolatka osiągnęła takie stanowisko? 14 grudnia 2018 roku był dniem wyjątkowym. Nie dość, że byłam zwolniona z ostatniej lekcji, to jeszcze siedziałam dziesięć minut w łazience z koleżanką. Wychodząc ze szkoły zauważyłam znajomą twarz i zaczęłam za tą osobą krzyczeć. To był Dawid Łomnicki. Dla niego też był to wyjątkowy dzień, bo jak się później okazało, odbierał swój pierwszy, nowy samochód, który wypracował w systemie marketing sieciowy.

Później, podczas podróży z Gliwic do Raciborza mieliśmy półtorej godziny czasu, aby porozmawiać. Zapytał mnie, co robię 2 lutego 2019 roku. Szczerze mówiąc wyśmiałam go, bo skąd mogłam wiedzieć, co będę robić za 2 miesiące. Odpowiedział mi, że w takim razie pojadę z nim. Miałam zarezerwować sobie cały dzień, przelać mu 60 zł i mieliśmy razem jechać do Częstochowy. Ale po co? Tego nie wiedziałam, nie chciał mi powiedzieć. Kojarzyliśmy się tylko z widzenia, rozmawialiśmy może ze dwa razy w życiu, ale zaufałam mu mimo wszystko. Poczułam coś magicznego.

To było wydarzenie Bussines Development Seminars. Moje pierwsze wrażenie, gdy już znaleźliśmy się na miejscu? Kuźwa, gdzie ja jestem? Co to za sekta?! Byłam w niezłym szoku, ponieważ w życiu nie widziałam takiej ilości szczęśliwych osób! Wszyscy się przytulali, gratulowali sobie. No po prostu szok! Z czasem, uczestnicząc w tym wydarzeniu, po każdym wykładzie byłam coraz bardziej zdecydowana. Poznałam historie osób, które poradziły sobie z różnymi chorobami. Po całym wydarzeniu ze łzami w oczach podbiegłam do Dawida i powiedziałam: Jestem w tym zakochana na maxa i chcę dołączyć! Wróciłam do domu, nie spałam z wrażenia przez trzy dni i kombinowałam skąd mam wziąć pieniądze na produkty, które (dzisiaj mogę to już powiedzieć oficjalnie) uratowały mi życie.

Po roku czasu wyszłam z większości chorób, dzięki czemu mogłam zacząć oddawać krew (było to jedno z moich marzeń), gdzie wcześniej z tego zaszczytu byłam zdyskwalifikowana. Zaczęłam się dzielić tą historią. Nie sądziłam, że w takim czasie osiągnę tak dużo. Pozycji kierownika zespołu w MLM nie da się zrobić przez przypadek. Takie rzeczy się planuje! I zrobiłam to! Zaplanowałam i zrobiłam!

Czy się bałam? Okropnie! Wszystkiego! Czy umiałam prowadzić zespół? Absolutnie nie! Czy było ciężko? Oczywiście, że tak! Czy były porażki? Jasne, ale tylko porażki nas kształtują i można wiele lekcji z nich wyciągnąć! Czy było warto? Oj taaak! Zdecydowanie!

To półtorej roku było cudownym czasem. Wiele lekcji, wzlotów i upadków, porażek i sukcesów, wiele zmian, wiele decyzji (niejednokrotnie błędnych), ale rozwój osobisty, który dostałam w tej firmie, pomógł mi to wszystko zaakceptować. To jest najważniejsze. Nie jestem w stanie opisać słowami mojej wdzięczności!!! Chciałabym każdemu z osobna podziękować! Każdej osobie, która przy mnie była i nadal jest, która wierzy we mnie mimo, że ja sama często w siebie nie wierzyłam. Każdej osobie, która mnie wspierała i wciąż wspiera”. Taka jest Patrycja.

A na koniec tej historii jeszcze kilka mocnych słów od jej lidera Dawida: „Patrycja na co dzień w 100% utożsamia się z marką. Integruje się ze społecznością na firmowych webinariach, daje wartość dzieląc się swoimi historiami poprawy zdrowia i wyeliminowania dolegliwości. Całkowicie oddana produktom, co jest postawą prawdziwej liderki. Dzięki swojemu talentowi artystycznemu tworzy obrazy dla Help Furaha, wspierając rozwój tej fundacji w Kenii.” Taka jest Patrycja. Zapraszam na rozmowę:

Mogą Cię również zainteresować