Jak schudłem? Pomógł mi również program Body Mission

przez Maciej Maciejewski
5962 odsłony

Zaraz na początku tego roku postanowiłem zrobić nowe, odchudzające doświadczenie. Ogólnie w ramach powrotu do sylwetki sprzed dwudziestu lat wymyśliłem sobie ponad rok temu prywatny projekt, który nazwałem MOVE YOUR ASS co mi każdego dnia przypomina o konkretnych celach, zadaniach i działaniach…

Schudłeś? To nie jest takie proste! Co prawda MOVE YOUR ASS pozwolił mi w sumie zrzucić 30 kg, ale… to nie jest takie hop-siup. Nauczenie się zdrowego trybu życia czyli zero alkoholu, dieta, pięć czy nawet sześć, ale małych i regularnych posiłków dziennie oraz dużo ruchu to jedna strona łopaty. Drugą, ciemną stroną księżyca jest fakt, że długo człowiek tak nie pociągnie, bo jest to bardzo trudne do zniesienia pod kątem psychicznym. No umówmy się – dla mnie jest to trudne. Na pewno wiele osób radzi sobie z tym lepiej ode mnie, ale dla mnie jest to bardzo trudna sprawa. Pominę już fakt ćwiczeń, gdyż nigdy nie byłem orłem pod względem sportu, nawet w podstawówce jak graliśmy w piłkę zawsze tak kombinowałem, żeby stać na bramce, bo nie trzeba było biegać. Teraz w tej kwestii wszystko przyszło mi jakoś dziwnie łatwo, szybko wyrobiłem się jak majtki w kroku. Nie wiem, może chodzi o kryzys wieku średniego?

Najgorzej było z żarciem. Przecież ostatnie dwadzieścia lat odżywiałem się w sposób nader rewolucyjny (sic!). Potrafiłem nie wrzucać nic na ruszt przez cały dzień, a ok. godz. 22:00 zamykałem laptopa i zaczynałem wielką, haniebną ucztę. Zachowywałem się tak, jakby od każdego jutra znów miał być stan wojenny. Otwierałem lodówkę, taszczyłem na stół wszystko co biedne gały widziały i na noc obżerałem się smażonymi kiełbasami z cebulką, jajecznicami na boczku, goloneczkami, stekami, żeberkami, smalcami… Jestem totalnym mięsożercą. Jak widzę wielki, krwisty kawał padliny na talerzu to mi się ręce trzęsą i sama zaczyna chodzić lewa noga. Dlatego przejście na dietę przeżyłem bardzo mocno pod kątem psychicznym. Wszystko jest w głowie. Po kilku dniach bez mięsa, chleba i cukru, podczas twardego snu ślina toczyła mi się z ust na poduszkę. Nawet nie próbujcie sobie wyobrazić co mi się wtedy śniło…

Ale w porządku. Udało się. Jestem twardziel więc dałem radę. Schudłem ze 120 kg na 90 kg. W sumie 30 kg Maćka mniej. Tylko teraz taka sprawa – do końca życia nie będę przecież na wodzie! Wojownik jestem i mięsożerca. Wymyśliłem sobie więc taki schemat działania, że przez dwa tygodnie stosuję ostrą dietę, a potem jeden dzień robię sobie wolny i jem co chcę. To się świetnie sprawdzało przez rok. Jeden dzień odboju nie wpływał w ogóle na moją wagę.

Dlaczego postanowiłem zrobić test? Problem zauważyłem w grudniu 2018 roku, kiedy przyszły święta. Przy wadze dokładnie 90 kg wyluzowałem się totalnie w Wigilię. Potem wyluzowałem się następnego dnia. I trzeciego dnia też się wyluzowałem. Luz wrzuciłem nawet czwartego dnia. No bo u teściowej nie da się inaczej. Nie wytrzymasz bracie przechodząc spokojnie obok kuchni czyli jej królestwa. Zwłaszcza jak upiecze jabłecznik. I co się stało? Po czterech dniach jedzenia mięsa, chleba, makaronu, ziemniaków z sosem i ciasta – pomimo ćwiczeń – wchodzę na wagę i szok. 96 kg! W cztery dni kochani przytyłem 6 kg. Szok ze stresem. Wcześniej o te pieprzone 6 kg przez trzy miesiące walczyłem w pocie czoła, ocierając tylko ślinę z poduszki, a tu nagle szlag jasny trafił wszystko w cztery dni. O nie Maciek. Tak to nie będzie. Tak się nie bawimy. Coś trzeba z tym zrobić…            

Co wymyśliłem? W ramach MOVE YOUR ASS Wyznaczyłem sobie nowe zadanie. Znów trzeba zagryźć zęby. Trzeba jak najszybciej znów zejść do 90 kg (pierwszy etap) a następnie muszę spiąć pośladki jeszcze mocniej i zrobić tak, żeby ważyć 80 kg. Przy moim wzroście krępego kurdupla taka waga będzie już bardzo fajna i nawet, kiedy sobie kilka dni wrzucę na luz, to te trzy/cztery kilogramy na plusie nie będą już tak stresujące. Trzeba będzie tylko pilnować wagi i wracać na 80 kg. Spoko luzik.

Tak, tylko jak szybko zejść szóstkę w dół? Moment. Przecież zajmuję się branżą MLM a tutaj działa wiele ciekawych, porządnych firm, które propagują zdrowy styl życia i w ramach trendu health & wellness mają w swoich ofertach produkty wspomagające oczyszczanie organizmu i odchudzanie. Podobno działają bez zbędnej szopki i napinki…

Poszedłem więc za ciosem bo chcę się czuć nie tylko w porządku, ale nawet bardzo dobrze. Przetestuję myślę sobie i opiszę wszystko dokładnie. Ale muszę postarać się o profesjonalne podejście do tematu. Ważenie, mierzenie, pełna kontrola specjalisty. Sprawdzimy, porównamy i wszystko dokładnie za miesiąc opublikujemy. Zrobimy Move Your Ass Case Study.

Do przetestowania wybrałem 28 dniowy program oczyszczający od firmy LR Health & Beauty Systems. Zgodnie z opisem producenta powinienem na nim oprócz zrobienia porządku z bebechami dodatkowo zrzucić parę kilo. Program nazywa się Body Mission a w jego skład wchodzi wiele specjalistycznych produktów, wspomagająca cały proces strona internetowa oraz – w moim przypadku – opieka merytoryczna dystrybutora firmy. Sprawa konsultacji ze specjalistą jest tutaj oczywiście odrębną kwestią, uzależnioną od potrzeb danego klienta. Ja wolałem taką mieć bo nie czuję się w temacie odchudzania mistrzem świata. Dodatkowo przypadek losu zrządził, że Paweł Plinta z wykształcenia jest dietetykiem, no i okazał się świetnym człowiekiem i kumplem. Dobrze, aby taki spec miał na Ciebie baczne oko. Z Pawłem kontakt był w każdej chwili, odpowiedzi na nurtujące pytania profesjonalne i sprawne. Chłopak do mnie przyjeżdżał, ważył, mierzył, sprawdzał PH – pełna profeska. Paweł, bardzo dziękuję! Jesteś wielki.      

Jak to zrobiłem? Akcję z firmą LR Health & Beauty Systems rozpocząłem dokładnie 15 stycznia 2019 roku. Najpierw odwiedził mnie Paweł ze swoim specjalnym urządzeniem, który oczywiście oprócz dokładnej wagi, zrobił jeszcze kilka ważnych pomiarów: indeks masy ciała, masa tkanki tłuszczowej, ilość wody w organizmie, masa tkanki mięśniowej, wskaźnik budowy ciała, zawartość masy kostnej, dobowe zapotrzebowanie organizmu na Kcal, tempo starzenia się organizmu i wisceralna tkanka tłuszczowa.

Następnie założyłem sobie osobiste konto na należącym do koncernu LR portalu www.body-mission.com. Od razu powiem, że pomysł z tą stroną jest idealnym strzałem w dziesiątkę. Oprócz tego, że przez cały proces archiwizuje i porównuje moją wagę oraz indeks BMI, codziennie proponuje do trenowania nowe filmiki z konkretnymi ćwiczeniami fizycznymi, to dodatkowo zawiera świetną część dotyczącą odżywiania. Bardzo łatwo można sobie już pierwszego dnia ustalić cały harmonogram posiłków na cały tydzień. Człowiek nie musi się każdego dnia zastanawiać co jeść. System ma wbudowane, interesujące przepisy na gotowe potrawy. Poza tym, że proste i smaczne, to jeszcze tak opracowane, aby gotowy posiłek nie przekraczał konkretnego zapotrzebowania w kalorie. Naprawdę świetna sprawa. Gotowy, ustawiony oczywiście przeze mnie plan żywieniowy wyglądał tak:

  

No i poza tym taki portal jest świetnym czynnikiem motywującym człowieka do działania i pilnowania samego siebie. Codziennie zaraz z rana trzeba się zważyć i wynik zanotować na portalu. Przy okazji delikwent mimowolnie sprawdza jak to wygląda na przestrzeni tygodnia czy dwóch, porównuje, myśli, wyciąga wnioski. Super sprawa. Dla mnie bomba…

Co wrzucałem na ruszt? Dwa przykłady. Tak oto wyglądało moje wyżywienie pierwszego dnia programu Body Mission od LR Health & Beauty Systems. Rano Figu Active Shake o smaku waniliowym, na obiad Figu Active zupa pomidorowa, a na kolację Figu Active Shake o smaku truskawkowo-bananowym. Do tego probiotyki, minerały, proteina, trzy litry wody i kilka sztuk Herbal Fasting. A wszystko miało ok. 1500 Kcal w sumie. Przynajmniej tak czułem. Organizm spala od razu podczas jedzenia he he. Tylko spojrzysz i chudniesz.

A tak się odżywiałem dnia trzeciego. Wszystko miało ok. 1200-1500 Kcal. Rano Figu Active Shake o smaku bananowo-truskawkowym, na obiad Figu Active zupa curry, a na kolację Figu Active Flakes o smaku Crunchy Cranberry. Do tego probiotyki, minerały, proteina, aloes, trzy litry wody i kilka sztuk Herbal Fasting. Dałem radę i powiem Wam, że – wbrew przypuszczeniom – nie byłem głodny. Zaskoczyła mnie zupka curry. Miała być gorsza od pomidorowej i już ją miałem wymienić przed startem, ale okazała się lepsza. Bardzo smaczna. Bankowo będę z niej korzystał nawet po tym programie. Bo szybko, sprawnie, smacznie. A przy moim trybie życia to bardzo poważne atuty. Po trzech dniach walki straciłem 2,6 kg… I cisnąłem dalej.

Jakie osiągnąłem cele? Dobra, chluśniem bo uśniem. Case trwał bite 28 dni. Jak startowałem ważyłem 95,6 kg. Przez ten okres zrzuciłem z wagi 3,5 kg oraz zmniejszyłem się 4 cm w pasie (i znów trzeba było zrobić nową dziurkę w pasku od spodni). Jednak zgodnie z zaleceniami Pawła stosowałem się do ustalonych wskazówek i kończyłem resztkę produktów jeszcze przez dodatkowy tydzień. Teraz ważę 90 kg. Najważniejszy cel został więc osiągnięty i to bez jakichś cudów wianków. W miarę. Bezstresowo. Oczywiście śniły mi się po nocach steki, ale człowiek musi być twardy jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Albo rybki, albo akwarium. Teraz mogłem śmiało rozpocząć nowy, kolejny etap MOVE YOUR ASS. Lecę na 80 kg. W miarę możliwości trzymam dietę, ale więcej ćwiczę. Ostro ćwiczę. Pochwalę się, że zacząłem morsować, wyciskać ciężary, ale między innymi zacząłem również – oprócz swoich ulubionych ostrych marszobiegów – trenować crossfit. Też profesjonalnie, pod okiem trenera. Trzymajcie kciuki. Zostało tylko 10 kg. Przecież przy 30 kg, które już zrzuciłem, to jest pikuś. Dam radę!

Konkluzje. W polskim sektorze sprzedaży bezpośredniej i MLM mamy dość szeroki wybór specjalnych programów oczyszczająco-odchudzających. Zapewne wiele z nich jest do siebie bardzo podobnych, koła tutaj nikt od nowa nie wymyśli. I tak najważniejsze jest osobiste nastawienie, motywacja no i konsekwencja w działaniu. Bez tego ani rusz. Jednak moim skromnym zdaniem takie gotowe programy są bardzo ciekawym rozwiązaniem, gdyż stanowią dla człowieka dodatkowy bodziec w walce z nadwagą czy otyłością. Kiedy już się ma w domu taki zestaw, patrzy się na niego, codziennie wchodzi się na stronę internetową, człowiek tym żyje i mocniej spina pośladki. Pilnuje się wewnętrznie, aby całego systemu nie rozwalić i zrobić go do końca. A wtedy wynik musi być. Dla klienta/pacjenta to jest taki network marketingowy strażnik teksasu. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Jeśli macie podobne spostrzeżenia, lub zupełnie odmienne, skomentujcie. Chętnie podyskutuję w tym temacie. A Body Mission od polskiej firmy LR Health & Beauty Systems śmiało polecam każdemu. Z zamkniętymi oczami. To był bardzo dobry wybór. 

Więcej przydatnych informacji o systemie Body Mission znajdziesz w tym miejscu www.facebook.com/groups oraz tutaj www.lrworld.com.

Mogą Cię również zainteresować