Leszek Narloch – od pomocnika murarza do dyrektora generalnego Klubu DuoLife

przez Maciej Maciejewski

Jego pierwszą pracą było pomaganie na budowie. Teraz, mając 35 lat, zarabia ponad 80 tys. zł miesięcznie i sam będzie zatrudniał firmę budującą dla niego osiedle. Pieniądze na ten cel zarobił będąc liderem firm MLM. Działając w biznesie sieciowym poznał również swoją żonę – Katarzynę Narloch. Prowadził i pomagał zakładać Kluby Inteligencji Finansowej Cashflow i Toastmasters International. Jest twórcą organizacji wspierającej osiąganie sukcesu w network marketingu www.SukcesMarketing.pl oraz marki praktycznego rozwoju osobistego www.4lifeup.com i kalendarza online www.successmind.club.

Leszek & Katarzyna Narloch

Palmy, błękitne niebo i piękna plaża. Taki widok ujrzałem na monitorze, gdy Leszek Narloch skierował kamerę laptopa na okno swojego apartamentu. „Od dawna chciałem spędzać okres jesieni i zimy w ciepłym kraju. Właśnie teraz realizuję to marzenie” – stwierdził z zadowoleniem w odpowiedzi na pytanie dotyczące powodu, dla którego od początku listopada przebywa na Dominikanie.

Tomasz Nawrot: Jak długo planujesz przebywać na Dominikanie?

Leszek Narloch: Jeśli nasze cele i plany będą układały się po naszej myśli, to nawet do maja przyszłego roku. Możliwe jest, że w styczniu polecimy w inne miejsce, ponieważ na Dominikanie można przebywać tylko 90 dni. Jesteśmy z Kasią ciepłolubni, więc taki kraj, jak Dominikana, to jest dla nas raj na ziemi.

Tomasz Nawrot: Poza palmami, plażą i przyjemną temperaturą, co jeszcze tam Ci się podoba?

Leszek Narloch: Miejsca nad oceanem i morzem są piękne, zadbane, jest czysto. Ludzie są uśmiechnięci i pogodni. Jedzenie świeże i zdrowe. Od lat podróżujemy z Kasią i sprawdzamy, czy jakieś miejsce mogłoby być naszym drugim domem, no i muszę przyznać, że biorę pod uwagę kupienie tutaj mieszkania.

Tomasz Nawrot: Czy Twoja żona też współpracuje z DuoLife?

Leszek Narloch: Tak, jest na pozycji dyrektora regionalnego Klubu DuoLife. Podziwiam ją za to, jak prowadzi biznes i swoją organizację. Początkowo z przychylnością tylko się przyglądała, a teraz jest świetnym liderem z bogatym doświadczeniem. Jestem z niej dumny. Jest również trenerem Structogram Polska. To system opracowany w Szwajcarii, który na bazie odkryć dotyczących różnic w funkcjonowaniu mózgu i ich wpływie na zachowanie osób, pozwala na podnoszenie osobistej efektywności. Kocha ludzi i uwielbia im pomagać. Ma do nich wielką cierpliwość i przejawia dużą troskę.

Tomasz Nawrot: Czyli jest to biznes rodzinny…

Leszek Narloch: Opowiem Ci, jak się poznaliśmy. Mój bardzo dobry lider poprosił mnie, abym zrobił prezentację jego siostrze, bo jak to w rodzinie, trudniej przekonać jest najbliższe osoby. Przedstawiłem jej na czym polega działanie w marketingu sieciowym i dzisiaj jesteśmy małżeństwem, które ma wspólne cele i biznes.

Tomasz Nawrot: Jesteś więc bardzo skuteczny w robieniu prezentacji!

Leszek Narloch: Na początku w ogóle nie umiałem robić prezentacji. Nauczyłem się ich prowadzenia dopiero w trzeciej spośród firm doradztwa finansowego, z którymi współpracowałem. Tam też zbudowałem swój dziesięcio osobowy zespół. Dobrze mi szło, więc postanowiłem budować strukturę z jedną z firm MLM. Poznałem tę branżę przez osobę, która działała w firmie Amway. Tam sukcesu nie odniosłem, bo brakowało mi odpowiedniej wiedzy i umiejętności, ale był to czas, gdy dużo zrozumiałem. Wcześniej nie czytałem żadnych książek, zacząłem to robić właśnie wtedy. Pierwszą z nich była „Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosakiego. Słuchałem też kaset najlepszych liderów z Ameryki.

Wtedy uruchomiło się we mnie pragnienie, żeby nie pracować do końca życia na etacie, żebym nie jadł kanapki w przerwie tylko wtedy, gdy pozwoli mi na to szef. Postanowiłem stać się wolnym człowiekiem.

Tomasz Nawrot: A co robiłeś zarobkowo wcześniej, zanim zacząłeś sprzedawać fundusze inwestycyjne?

Leszek Narloch: Pierwszym moim krótkim zajęciem zarobkowym było odsiewanie żwiru. Pracowałem jako pomocnik murarza za 5 zł na godzinę. Od rana do wieczora. Miałem wtedy 17 lat. Będąc studentem pracowałem w restauracji we Francji, potem jako stażysta biura karier na uczelni, gdzie otrzymałem propozycję pracy etatowej. W międzyczasie prowadziłem klub inteligencji finansowej CASHFLOW oraz klub mówców i liderów Toastmasters w Bydgoszczy. W momencie, gdy zacząłem w końcu osiągać sukcesy, nabrałem pewności siebie, jak nauczyłem się rozmawiać z klientami i sprzedawać, zdecydowałem się na robienie kariery w systemie MLM. Znałem wcześniej dwie firmy marketingu sieciowego, ale w jednej nic nie zrobiłem, w drugiej zacząłem, ale nic nie osiągnąłem. Natomiast to był moment w moim życiu, gdy poczułem, że to jest ta chwila i wystartowałem trzeci raz. To wtedy pojawiły się moje pierwsze sukcesy w biznesie sieciowym.

Tomasz Nawrot: Co było Twoim największym wyzwaniem w drodze do osiągnięcia sukcesu?

Leszek Narloch: Na pewno moja mentalność i nastawienie do pieniędzy. Moi rodzice i znajomi nigdy nie mówili o przedsiębiorczości i zarządzaniu finansami. W moim otoczeniu i w kościele słyszałem, że bycie bogatym jest czymś niewłaściwym. Nawet wtedy, gdy już sporo zarabiałem, do głosu dochodziły myśli, że jak jest dobrze, to coś musi się spie… Pamiętam sytuację, gdy jechałem samochodem i pojawiła się taka myśl – „Jest za dobrze, więc coś za chwile się zawali”. Długo nie trzeba było czekać, za chwilę miałem wypadek. Ktoś wjechał mi w tył samochodu, a stałem na przejeździe kolejowym. Samochód nadawał się do kasacji. Innym razem pomyślałem o tym, że dawno nie miałem mandatu. A tu za chwilę wyskakuje policjant wręczając mi mandat.

Czułem strach, że zarabiam co raz więcej. To wymagało pracy nad własnymi przekonaniami. Stałem się twórcą, przedsiębiorcą i liderem dzięki wieloletniej, własnej edukacji i rozwojowi.

Tomasz Nawrot: Jakie były najtrudniejsze momenty w Twoim życiu?

Leszek Narloch: Miałem takie dwa. Były najtrudniejsze, ale też dzięki nim wydarzyło się coś cudownego. Pierwszy to przed poznaniem MLM-u. Miałem 21 lat i rzuciła mnie dziewczyna. Długo nie wychodziłem ze swojego pokoju. To zdarzenie dało mi duży impuls do tego, aby coś zrobić ze swoim życiem. Drugi był wtedy, gdy po wielu latach współpracy z poprzednią firmą marketingu sieciowego zdałem sobie sprawę, że podąża ona w kierunku niezgodnym z moimi wartościami, a moi partnerzy nie są w stanie zrobić awansów i stoją w miejscu. Zaczęło się dziać dużo przykrych rzeczy. Przypłaciłem to zdrowiem i wychodziłem z tego przez pół roku.

Tomasz Nawrot: To po tym zdarzeniu rozpocząłeś współpracę z firmą DuoLife?

Leszek Narloch: Nie od razu. Na początku z przyjaciółmi pomyśleliśmy o założeniu własnej firmy MLM. Dopiero, gdy zauważyliśmy, jak dużo pracy i pieniędzy potrzeba, zanim taka firma stanie się dochodowa i ile jest zagrożeń stwierdziliśmy, że lepiej przyłączyć się do projektu, który ma wiarygodne produkty i bardzo dobrze płacący plan marketingowy oraz wizję i perspektywę rozwoju na wiele lat. Poznałem głównego twórcę produktów oraz zarząd. Odbyło się wiele rozmów, a serce rosło, bo wróciła wiara, że ja i mój zespół będziemy mogli zrealizować nasz potencjał. Właśnie w DuoLife.

Tomasz Nawrot: A co myślisz o soft marketingu – modelu biznesowym, w oparciu o który funkcjonuje DuoLife?

Leszek Narloch: To strzał w dziesiątkę. Genialna strategia będąca przejawem mądrości właścicieli. Stawia człowieka w centrum. Liderzy dla firmy są ważni i bierze ona pod uwagę nasze zdanie. Czuję się w tej firmie bezpiecznie pod tym względem. Oczywiście nikt nie jest idealny, jednak miłość polega na patrzeniu w tym samym kierunku i stwarzaniu sobie możliwości oraz przestrzeni na realizację swojego potencjału. Czterech właścicieli spółki jest tak różnych od siebie, ale mają w sobie coś wyjątkowego. Dwóch z nich było kiedyś liderami network marketingu – to powoduje, że świetnie rozumieją klubowiczów.

Tomasz Nawrot: Jakie jest Twoje największe osiągnięcie?

Leszek Narloch: Wykreowanie wielu sukcesów liderów, którzy na tyle dużo zarabiają, że mają wspaniały lifestyle – pracują, bo chcą, podróżują, inwestują i mają dużą swobodę finansową. Jest dla mnie bardzo ważne, aby więcej ludzi zarabiało takie pieniądze. DuoLife stwarza do tego warunki.

Tomasz Nawrot: O czym będzie Twoja książka?

Leszek Narloch: Będzie przeprowadzać przez proces mentalny pozwalający zmienić tak myślenie, aby każdy, kto ją będzie czytał, mógł osiągać sukcesy. Będą też konkretne rady dotyczące budowania zespołu w branży marketingu sieciowego. Będę w niej uczył poprzez historię. Podobnie, jak kiedyś zainspirowała mnie historia przedstawiona w książce „Bogaty ojciec, biedny ojciec”.

Tomasz Nawrot: Osiągnąłeś bardzo dużo. Czy już zrealizowałeś wszystkie swoje cele?

Leszek Narloch: Zrealizowałem wszystkie cele dotyczące bezpieczeństwa finansowego. Teraz realizuję wyższe. Pomagam moim liderom osiągać wyższe pozycje, prowadzę wielką organizację edukacyjną, organizuję szkolenia i eventy, tworzę programy rozwojowe i dbam o to, żeby wszystko się kręciło jak należy. Poza tym rozwijam markę 4 Life Up, która ma służyć wszystkim w ich rozwoju niezależnie od tego, czy są w multi level marketingu, czy nie. Będę też rozwijał projekty dotyczące inwestowania. Pierwszym z nich jest budowa osiedla. Działkę już mam, a z pracami planuję ruszyć w przyszłym roku. Uwielbiam patrzeć jak to, co robię, ewoluuje, rośnie i w efekcie przynosi sukces.

Tomasz Nawrot: Dziękuję za rozmowę i życzę zrealizowania kolejnych celów!

Mogą Cię również zainteresować