Jest to największy kryzys w branży lotniczej od zamachów na WTC w 2001 roku. Tysiące odwołanych lotów i ogromne zamieszanie na lotniskach – to efekt wulkanicznego pyłu, który cały czas unosi się nad Europą i skutecznie utrudnia życie milionom ludzi.
„W tej chwili straty wynoszą 200 mln dolarów dziennie, ale jeżeli sytuacja szybko się nie poprawi mogą sięgać nawet 300 mln. Co ciekawe, koszty są wyższe od tych notowanych po zamachach na World Trade Center 11 września 2001 roku.” – czytamy na portalu TVN24.pl.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) obwinia za zaistniałą sytuację porty lotnicze oraz rządy państw. W ich opinii pył wulkaniczny nie jest bowiem tak groźny, jak uważano wcześniej. Przez weekend przeprowadzono nawet specjalne testy lotnicze, które wykazały, że przelot samolotu w wulkanicznym pyle wcale nie niszczy silników.
Zrzeszeniu nie podoba się, że kolejne państwa zamykają przestrzeń powietrzną i lotniska bez żadnej konsultacji. Najbardziej tracą na tym mali przewoźnicy, którzy już mają problemy z płynnością finansową.