Transparentność, profesjonalizm i… pazerność w biznesie MLM

przez Maciej Maciejewski

Porządne firmy? Jakie to niemodne. Jakie nie sexy i jakie nudne. No nie ma w tym ani krzty adrenaliny. Nie. Nie będę robić tego, co zrobili ludzie sukcesu. Nie będę się rozwijał i nie będę czekał na rezultat. Gratyfikacja odroczona mnie nie interesuje.

źródło: Pixabay

„JA ZROBIĘ SKOK NA MLM. TO BĘDZIE LEPSZY SKOK, NIŻ NA SKOK”. Słyszę to ciągle. Bezustannie. Zamieniłem wczoraj słów kilka z red. Maciejem Maciejewskim. To ciekawy człowiek. Nie jest modny, nie jest konformistą. Zależy mu na normalności, porządku, przejrzystości i czystości biznesów. Ale czego oczekiwać od osoby, która uwielbia kolor nieba w Islandii i pisze publicznie o tym zachwycie?

Rozmawialiśmy na temat – a jakże by inaczej – przekrętów istniejących,  potencjalnych przekrętów, czystości biznesu MLM i jego paskudzenia manipulacjami. Wszystko to jest możliwe, gdy system prawny mamy dziurawy, a poziom ambicji przeciętnego kandydata na biznesmena graniczy z pazernością (często się to zdarza).

Pazerność to siła napędzająca do działania dla wielu osób. To właśnie ich adrenalina. Przecież nie musisz być nie wiadomo jak wykształcony, doświadczony i porządny. Możesz być pazerny i bez tych przymiotów. Możesz nawet nie być pracowitą osobą, bo pazerność świetnie się sprawdza u leniuchów. Pazerność daje korzyści – są na to dowody. Logiczne więc jest, że pazerniaków wielu na świecie znajdziecie.

Fakt to od dawna znany – jedni ludzie napędzani są zdrowymi ambicjami, gotowi są zapłacić każdą cenę, aby mieć fajne życie. Gotowi są pracować, aby stać się inna osobą, a potem mieć, a inni szukają drogi na skróty. Chcą mieć nie będąc, chcą mieć nie stając się, chcą mieć nie płacąc. Kuszące, prawda?

Różni fajni i mniej fajni ludzie doskonale sobie z tego podziału zdają sprawę.  Ci fajni tworzą możliwości biznesowe rzetelne, zgodne z prawem, etyczne, przeznaczone dla grupy ambitnych osób, gotowych na długoterminową współpracę. Fajni wierzą w starą zasadę – każdy robi swoje, wygrywają obie strony (win/win). Fajni wierzą w jakość i w zespół.

Ci drudzy (mniej fajni, albo zgoła nie fajni) organizują możliwości wydmuszki – a to jakaś piramida finansowa, a to firma krzak, a to jakiś Amber Gold. Naiwni i pazerni  bez zasad zawsze się znajdą – to pokazuje statystyka. Amatorzy w poszukiwaniu możliwości trafiają tu na zawodowców w jej oferowaniu.

Teraz spójrzmy na system MLM. Na branżę sprzedaż bezpośrednia i marketing sieciowy. Nudne. No po prostu słów szkoda. Biznes znany od lat i od lat nierozumiany. Biznes niejednoznaczny w opinii społecznej. Biznes wszędobylski. Gdzie nie spojrzysz ludzie z networków.

Patrzysz na to i zastanawiasz się – wchodzić czy nie wchodzić? Podejmujesz decyzję (czasem nie podejmując jej w ogóle). Ale jak to robisz? Możesz podejmować decyzje logiczne i emocjonalne, a wszystko to wg zasady WII4M (Whats In It For Me?) Decyzja logiczna  – wejdę do firmy, ale:

  • co mam robić?
  • jaki jest status prawny mój i firmy?
  • co z  podatkami?
  • jaki jest system wsparcia?
  • jakie procedury (np. czy jest jeden numer operacyjny na świat?)
  • kilka innych wskaźników.

Logicznie patrząc, prawdopodobnie wybierzesz firmę z tradycjami i z ugruntowaną pozycją. Teraz popatrz. Istnieje firma X. To firma sieciowa. Funkcjonuje już ponad 10 lat, jest na wielu rynkach, miała wzloty, upadki, a teraz ma się dobrze.

Ta firma X ma przedstawicielstwa w wielu krajach, wszędzie jest oficjalnie i legalnie, płaci podatki, ma certyfikaty na produkty w każdym kraju. Ma biura, w tych biurach ma dyrektorów, ma zgodne z przepisami danego kraju procedury i zasady współpracy. Ma całą literaturę biznesową w języku, który się używa tam, gdzie mieszkasz. Możesz wszystko przeczytać. Twoi klienci i potencjalni współpracownicy mogą przeczytać. Jeżeli czegoś nie rozumiesz, możesz do firmy X napisać lub zadzwonić, bo firma ma dział obsługi klienta, który nie unika kontaktu. Ma swoją stronę internetową działającą sprawnie. Znajdziesz tam wszystko. Nudne prawda?

Powiem więcej – taka firma ma udokumentowaną historię sukcesu wielu swoich partnerów. Są to tysiące osób z różnych rynków – imiona i nazwiska, poziomy dochodu. To fakty. Jeszcze więcej – jest system szkoleniowy, są strategie tworzenia biznesu, jest kodeks etyczny.

Proste – wchodzisz do firmy X, sprawdzasz co jest do zrobienia, kto może Ci pomóc i w czym, następnie idziesz po śladach ludzi sukcesu i wygrywasz – za kilka lat. Nie ma drogi na skróty. Zrobisz swoje – będziesz wolny finansowo, później przekażesz biznes dzieciom lub wnukom. Sztos.

Czy to jest bajka? Nie. To historia ludzi pracujących z firmami pierwszej 10 czy nawet 50 w rankingu. Czy to adrenalina? Oczywiście – finezyjna. To adrenalina dla ludzi z zasadami. Adrenalina dla ludzi ceniących wartości.

A dla leniuchów i kombinatorów? To najgorsze możliwe miejsce – tu trzeba pracować. Lipa. Leniuchy wybierają emocjonalnie – to ich nie zainteresuje. Jak dziś wygląda rynek DS/MLM? Prosto – jest wiele dobrych firm i silne grupy mądrych liderów z nimi współpracujących. Jest obrót grubo ponad 200 mld USD/rok i systematycznie rośnie.

W tym samym czasie powstaje wiele nowych firm. Nazwijmy je firmy Y. Pojawiają się lokalnie, rozwijają, a po jakimś czasie przechodzą na kolejne rynki. I jak to bywa w biznesie jedne rosną i odnoszą sukcesy, a inne znikają. To normalne w ekonomii i w świecie biznesu.

Wejście do takiej firmy jest zawsze związane z ryzykiem. Możesz być dobry w tworzeniu organizacji, organizowaniu rynku, ale gdy firma nie przetrwa, zostaniesz z niczym. Czy to znaczy, że nie trzeba zaczynać? Ależ trzeba – to jest jedyny sposób na rozwój branży. Jednak zaczynać trzeba rozsądnie, wkalkulowując ryzyko – biznes może nie wyjść, ale zostaje doświadczenie. Zawsze masz wpływ na to, co się dzieje, bo firma jest na miejscu. Spółki stawiają na ambitnych partnerów, na długoterminowy kontrakt. To dobry pomysł dla odważnych.

Spójrz na rynek polski – mamy tu kilka naprawdę dobrych przedsiębiorstw, które mają mniej niż 10 lat i rozwijają się świetnie. Osobiście znam kilka osób, które działając z tymi firmami zarobiły znaczące sumy. No i mamy też trzecią sytuację. To firmy wydmuszki, bazujące na emocjach.

Pojawiają się również firmy znikąd. To firmy Z. Oto słyszysz: „wchodzimy na rynek. Będziesz pierwszy, cała sieć będzie pod Tobą. Zgarniesz największe profity, będziesz królem rynku. Tylko my, jako firma, na razie na rynek nie wchodzimy oficjalnie. Nie otwieramy biura, nie zatrudniamy dyrektora, nie mamy magazynów. Nie załatwiamy certyfikatów na produkty. Nie mamy strony internetowej dedykowanej temu rynkowi, nie mamy materiałów w Twoim języku”.

Tak. Ale to wszystko kiedyś będzie. Ty bądź u nas pierwszy – to najważniejsze. Zajmij swoje miejsce!

Myślę sobie – jak to nie otwieracie biura? Jak to nie ma Was na rynku? To kto ma to otwierać? Kto ma reprezentować firmę? Ja? A na jakich zasadach? A jak Wy mi chcecie płacić? A co z podatkiem? A jeżeli produkt komuś zaszkodzi, to kto za to odpowie?

Tak myślę ja – ale ja przecież nie jestem typowy.

Ja jestem lekarzem – od lat używam setek preparatów i chcę mieć na nie gwarancję oraz kogoś, kto w razie potrzeby ewentualnie stanie w sądzie w imieniu producenta i tym kimś nie będę ja.

A co ludzie? Ludzie rozsądni myślą jak ja. A ludzie pazerni, łaknący adrenaliny, szybkiej kasy, szybkich aut, szybkiego i lipnego prestiżu… idą w takie firmy w amoku. Setkami, tysiącami. Jakoś to będzie, wchodź pan teraz, bo jutro będzie za późno.

Patrz pan, ten już zarobił, tamten też, jutro świat będzie nasz. Potrzeba pilności, zjawisko okazji tu i teraz/ jutro będzie za późno – na tym właśnie grają takie podmioty gospodarcze. A czy wiesz, że one często od samego początku nastawione są na krótkie działanie? Na wyciągnięcie kasy z rynku, rozwiązanie się i zatarcie śladów? Do tych firm nikt nie wchodzi na chłodno, logicznie. Tutaj wchodzi się na emocjach. Nie są to, niestety, emocje najwyższej kategorii i najwyższych lotów. Bo co potem? No cóż – kilku kolesi natrzepie szmalu, a reszta… Kogo obchodzi reszta?

Widzisz, to działa tak: grupa ludzi z doświadczeniem zaprasza do siebie grupę osób z pieniędzmi. Po jakimś czasie ci doświadczeni znikają z pieniędzmi, a sponsorzy zostają z doświadczeniem. Chciałoby się wierzyć, że wyciągną wnioski i zapamiętają, ale pazerność bywa odporna na wszelkie nauki. Na szeroko rozumianą edukację ogólnie.

Tłumacz zatem swoim partnerom – transparentność, legalność, czystość, zasady moralne – to są wartości świata MLM. Tak powinno być. Tłumacz im, co drzemie w firmach wydmuszkach. Buduj biznes etycznie. Bądź człowiekiem. Bądźmy ludźmi. Pozdrawiam.

Autor tekstu od ponad 20 lat aktywnie buduje swój biznes w systemie MLM na terenie wielu krajów. Brał aktywnie udział w tworzeniu pierwszych struktur sieciowych w Polsce w latach 90-tych, później na Ukrainie i w Rosji. Widział rozwój tego biznesu od podstaw na rynkach o różnym potencjale ekonomicznym. W tym czasie jego organizacje rozwinęły się na rynkach zachodniej i wschodniej Europy, a teraz rozwijają się nadal. Prowadzi wykłady w trzech językach i wie, że wiedza praktyczna jest dla osób działających w network marketingu bezcenna. Prowadzi ciekawy blog pod adresem: www.marekstaszko.pl.

Mogą Cię również zainteresować