Robię biznes MLM, więc nie pracuję. JA ŻYJĘ!

przez Maciej Maciejewski

Razem z żoną budujemy nasz biznes MLM od 25 lat. Marketing sieciowy dał nam wszystko: spokój rodzinny, realizację najśmielszych marzeń i pewną przyszłość naszym dzieciom. Możemy śmiało stwierdzić, że działanie w biznesie MLM to jest największy interes naszego życia! Ale dziś rano naszła mnie taka refleksja…

Paweł i Natalia Samarcowie z firmy Natur Day

Tak sobie dziś pomyślałem… Czy to co robię – choć oczywiście zasila moje konto finansowe – jest moją pracą zarobkową? I po namyśle stwierdzam zdecydowanie, że nigdy nie nazwałbym tego pracą! „Więc co? Nie pracujesz w ogóle?!” – ktoś by zapytał. No właśnie. Biorąc pod uwagę powszechnie używaną i rozumianą definicję pracy, to chyba raczej nie pracuję.

Na ogół pracę rozumiemy jako włożenie pewnego wysiłku w coś, co przyniesie pieniądze, aby to działanie zapewniło nam możliwość przetrwania. Czyli, aby zarobek wystarczył nam przede wszystkim na podstawowe potrzeby. A marząc o czymś więcej, musimy pracować więcej…

Praca – miara wysiłku włożonego przez człowieka w wytworzenie danego dobra; świadoma czynność polegająca na wkładanym wysiłku (działalność lub oddziaływanie) człowieka w celu osiągnięcia założonego przez niego celu; czynności umysłowe i fizyczne podejmowane dla realizacji zamierzonego celu.

Czyli w samym założeniu pojęcia pracy, jest już zawarty przymus: MUSIMY pracować, aby ŻYĆ. Dlatego, w takim rozumieniu słowa „praca” ja nie pracuję. U mnie to po prostu wygląda trochę inaczej. Może nawet zupełnie inaczej. I cieszę się, że na pewno nie jestem jedyny, kto tak postrzega to zagadnienie.

Już mówię o co mi chodzi. Ja przecież robię MLM dlatego u mnie to wygląda inaczej. Ja po prostu ŻYJĘ! W trakcie tej czynności, czyli życia jako takiego, komunikuję się z innymi mieszkańcami naszego pięknego globu i rozmawiam z nimi na temat różnych kwestii życiowych. Podczas komunikacji – na absolutnie zróżnicowane tematy, praktycznie zawsze wymieniamy się wzajemnie jakimiś aktualnymi zapotrzebowaniami. Więc, jeżeli osobiście wiem, gdzie ta czy inna osoba ewentualnie może zaspokoić te swoje zapotrzebowania, to kieruję ją w to konkretne miejsce. I tu – uwaga, kieruję człowieka tam wyłącznie w celu, aby znalazł dla siebie odpowiednie rozwiązanie. Chyba większość z nas tak robi na co dzień, czy nie?

Czy z tytułu tego „przekierowania” ja otrzymuję dochód?! Nie zawsze. Raz tak, innym razem nie. W przypadku, jeżeli rozwiązanie tej potrzeby leżało w strefie moich zawodowych kompetencji lub usług innych fachowców, z którymi bezpośrednio współpracuję – to owszem, dostaję dochód. Lecz absolutnie nie zawsze, bo nie to było celem tego polecenia. I tak wygląda każdy mój dzień – po prostu żyję, komunikuję się i pomagam rozwiązywać potrzeby innych ludzi, z którymi danego dnia mam kontakt. Oczywiście, jeżeli taka potrzeba zaistniała.

Nie mam określonych „godzin pracy”. Nie mam określonych „dni wolnych”. Żyję i komunikuję się codziennie, bez znaczenia jak się nazywa ten dzień w kalendarzu. Jak czuję potrzebę wypić kawę, coś zjeść bądź odpocząć – robię to po prostu. Bez względu na porę dnia. Bo żyję. Mam różne potrzeby o różnych porach dnia, ale w ogóle się tym nie przejmuję. Bo żyję. Nie mam dni pracujących i wolnych od pracy – każdy mój dzień może być dniem nasyconym komunikacją, albo odpoczynkiem i byciem tylko ze sobą czy rodziną. Bo żyję.

„No i tu Cię Paweł złapałem!!!” – krzyknie ktoś radośnie. „Jak nie będziesz się komunikował i nie będziesz pomagał w rozwiązywaniu potrzeb innych ludzi, to nie będziesz otrzymywał dochodu! Więc to jest Twoja praca! To jest definicja pracy!”

Pewnie Ty też tak pomyślałeś? Pozwól jednak, że się nie zgodzę. Sęk w tym, że ja nie mogę zaprzestać komunikowania się z innymi ludźmi, bo inaczej przestanę żyć. Więc po prostu nadal, codziennie, każdego dnia… żyję! A fakt, że prawie 25 lat temu znalazłem taki, a nie inny sposób pozyskiwania dochodu z tytułu swojego życia i egzystowania… – to już inna kwestia. Lecz zdecydowanie taki sposób mi się niesamowicie podoba!!!

A przy okazji… To jest też strefa moich zawodowych kompetencji, z których wiele osób korzysta i zmienia swoje postrzeganie pojęcia „PRACA”. Wszystko jest w naszym życiu kwestią własnego wyboru. Ja zaś zawsze służę pomocą, bo żyję i mogę pomóc w rozwiązywaniu różnych zapotrzebowań ludzi znajdujących się wokół mnie. I tyle lub aż tyle – jak kto woli.

Mogą Cię również zainteresować