Pracujesz, czy szukasz Świętego Graala w MLM?

przez Maciej Maciejewski

Kto tylko szuka Świętego Graala w biznesie MLM na pewno go nie znajdzie. Skąd to wiem? Bo szukałam. Wydawało mi się, że znajdę go w innej firmie, albo w nowym zespole pod skrzydłami innego lidera. A tak naprawdę ten Święty Graal jest w Tobie. W Twoim zaangażowaniu i poczuciu własnej wartości. On się nazywa PRACA.

źródło: Pixabay

Czas na lenistwo się skończył. Po latach szukania Świętego Graala w biznesie MLM w końcu zrozumiałam, że trzeba po prostu pracować. Czy to oznacza, że nie pracowałam? Pracowałam, ale nie efektywnie. Wynikało to z różnych przyczyn, których wtedy nie byłam w stanie dostrzec, a teraz widzę je wszystkie. Jak na dłoni.

Gdy zaczynałam parę lat temu, to był czas umawiania spotkań po domach, uczestniczenia w promocjach na stoiskach w supermarketach. I choć moje wyniki były naprawdę dobre, to ciągnęłam ten biznes sama. Tłumaczyłam sobie, że nie mam szczęścia do ludzi. Taka trochę samospełniająca się przepowiednia, ale dziś wiem, że ludzie po prostu są leniwi. Pracowici czasem się zdarzają, ale MLM nie jest dla leniwych. Ot, cała prawda o pracy w network marketingu.

Cały czas spotykamy ludzi i szukamy tych, którym chce się w życiu więcej. Mnie się chciało. Może dlatego tak się zakochałam w marketingu sieciowym? Bo jest to dla mnie świetny sposób na połączenie pracy i życia po swojemu? A jak się chce żyć po swojemu, to trzeba mieć odwagę na drogę pod prąd. Bo mimo, że mamy XXI wiek, to dalej MLM jest postrzegany jako szarlatański sposób na wciąganie do sekty i zarabianiu na innych. A tak naprawdę zacząć trzeba od początku, czyli od naszej człowieczej natury, która sprawia, że wolimy trwać w wygodzie, niż coś zmieniać.

Trwamy niby w wygodnej pracy i choć zaczyna nas ona uwierać to widzimy, że nie wykorzystujemy swoich możliwości. To z lenistwa – z tej wygody, że znane jest lepsze od nieznanego, ze strachu i braku wiary w siebie nie zmieniamy jej. Tak jest łatwiej, niż spojrzeć na MLM jak na normalny model biznesowy, jak na szansę. Ten system jest w chwili obecnej najlepiej wpisującym się rozwiązaniem w zmiany społeczno-gospodarcze. Jakie przeszkody spotkałam, gdy szukałam Świętego Graala w MLM?

1. LENISTWO

Czas wyleczyć się ze wszechogarniającej choroby społecznej, jaką jest lenistwo. Czas na lenistwo się skończył, ale nie na leniwych ludzi. Oni będą cały czas i będzie ich się mnożyło na pęczki. Tak naprawdę słowem, które w dzisiejszych czasach bardziej mi pasuje do określenia lenistwa jest wygoda. Po prostu jesteśmy cholernie wygodni. W momencie, gdy mamy mieszkanie, auto, wyjazdy wakacyjne za granicę dostępne dla każdego, to widzę, że jest to taki poziom wygody, że nie mamy potrzeby sięgać po więcej. Osiągnęliśmy o wiele więcej, niż udało się naszym rodzicom, więc po co gonić po więcej? Po co angażować się w dodatkową pracę w network marketingu? Po co więcej zarabiać, jak to co mamy w sumie wystarcza? Czasem ewentualnie ponarzekamy i z zazdrością popatrzymy na kolejny sukces przyjaciółki mówiąc, że TA to ma szczęście…

Dziwne czasy. Szalejąca inflacja, niestabilna gospodarka, raty kredytów hipotecznych każdego dnia coraz wyższe, a ludzie dalej wolą żyć w ułudzie wygodnego życia, niż zdjąć w końcu te przybrudzone, różowe okulary i zacząć patrzeć na rzeczywistość z realnej perspektywy.

2. STRACH

Można przeczytać tony książek i dalej taplać się w strachu przed oceną innych ludzi. Tracenie czasu na to, co inni o nas myślą, albo co powiedzą, jest dla mnie oznaką, że dalej społecznie nie jesteśmy na tyle silni mentalnie, aby skupiać się na własnym rozwoju bez oglądania się na tych, którzy zawsze będą mieli do dodania swoje trzy grosze. Ludzie latami oglądają się na innych, nie mając odwagi na podjęcie decyzji o kluczowych sprawach w swoim życiu.

Jednak mam pełne zrozumienie dla tego rodzaju strachów bo wierzę, że każdy z nas jest w procesie. I czasem ktoś może potrzebować więcej czasu. Zauważam też, że często opinia innych jest ważniejsza, niż własne zdanie. Często, rozmawiając z kobietami widzę te cudowne iskierki w oczach, plany, że właśnie MLM jest świetną alternatywą do posiadania drugiego dochodu oprócz etatu, a potem… po rozmowie z mężem lub partnerem jest odmowa. Bardzo cenię sobie opinię moich przyjaciół. Jednak, gdy podejmowałam decyzję o współpracy, nie prosiłam ich o zdanie. Nie byli w stanie mi doradzić, bo nie mieli z tym biznesem nic wspólnego. Jeżeli potrzebujemy konsultacji to z kimś, kto ma doświadczenie biznesowe w MLM. Strach towarzyszy nam, gdy nie wierzymy w siebie. Pozbędziemy się strachu przed oceną, gdy prawdziwie uwierzymy w siebie i w swoje możliwości.

3. BRAK WIARY W SIEBIE

Nie wierzyłam w siebie, więc nie zrobiłam tego biznesu ze spektakularnym sukcesem. Odstawiłam go na półkę na parę lat, tęskniąc za energią ludzi, tęskniąc za tym obiecanym Świętym Graalem w postaci dobrych zarobków. Co się zatem stało, że wróciłam i działam z pełną MOCĄ? Zmieniłam się. Moje życie się zmieniło. Uwierzyłam w swoją MOC. Uwierzyłam w siebie.

Brzmi jak sekciarskie hasła ze spędu zapaleńców? Może tak, jednak bez wiary w siebie nie jesteśmy w stanie zainteresować ludzi możliwościami w MLM. Mój powrót do branży miał miejsce kilka miesięcy temu. Prowadząc swoją działalność tradycyjną również odczułam pandemię, a właściwie tę niepewność, jaką koronawirus zafundował przedsiębiorcom w każdym sektorze.

Jak wyglądała moja droga? Od fliperki do networkerki i teraz tak naprawdę to łączę. Jak mam w nieruchomościach wolniejszy czas, to skupiam się na MLM. Można świetnie łączyć tradycyjny biznes z biznesem MLM. To tylko kwestia otwartości na nowe rozwiązania, szukanie możliwości i pracowitości. Lenistwo to próżność, a z próżnego to i Salomon nie naleje.

Czas się wziąć do pracy, a pracowitość i zaradność jest w naszym narodowym DNA. Tak. Postrzegam nas jako bardzo pracowity naród. Zaradny, co czasem było określane mianem kombinatorstwa, jednak gdzieś po drodze ulegliśmy ułudzie wygody, jako największego osiągnięcia w życiu, a przecież w życiu nie chodzi o wygodę, a o jej doświadczanie… A żeby jej doświadczać, trzeba najpierw po prostu PRACOWAĆ.

Każdy ma swoje doświadczenia zawodowe i życiowe. Każdy z nas wywodzi się z innego środowiska. Każdy z nas jest inny i z tym bagażem wkraczamy w MLM. To taki system pracy, który weryfikuje Twoją postawę życiową, Twoje strachy, a także sprawdza, jak u Ciebie z wytrwałością i cierpliwością. Nie ma lepszej, czy gorszej firmy MLM. Szukanie Świętego Graala to strata czasu. Trzeba zakasać rękawy i pracować mądrze. Nie ciągnąć za sobą ludzi, którzy nie wykazują zaangażowania. Dla mnie to cały czas konfrontowanie się z moją postawą, nastawieniem i realnymi odmowami, które wynikają z cudzych przekonań i nie mają nic wspólnego z moją osobą.

Ten system pracy jest dla twardzieli. Serio. Ale warto. Zawsze warto. I w tym przypadku również się opłaca. I nie chodzi tylko o pieniądze. Tutaj dostajemy coś więcej. Nowy zakres kompetencji, odwagę i wiarę w to, że zawsze sobie w życiu damy radę.

Zawsze sobie poradzimy, bo przecież zbudowanie zespołu w MLM to naprawdę niezła szkoła życia. Czy jesteś gotowy na taką szkołę i odważne szukanie Świętego Graala w sobie? Skonfrontowanie się ze swoim wygodnictwem, czasem strachem i budowaniem wiary w siebie? Network marketing to największy rozwój osobisty i dlatego warto podjąć to wyzwanie.

Autorka materiału jest mamą i przedsiębiorczynią. Posiada ogromny wachlarz doświadczeń, wiedzy, jest wulkanem energii. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych do zrobienia. Działa bo chce, aby kobiety były samodzielne finansowo, gdyż to daje wolność. Swoją działalność i drogę, jaką przeszła, ukazała w e-booku, który można pobrać bezpłatnie na stronie www.dzialajizarabiaj.pl . Wywiad z nią można zobaczyć w tym miejscu: „KORONABIZNES. Jak zarabiać pieniądze w dobie pandemii? Część 39 – Aneta Joanna Kaniak”.

Mogą Cię również zainteresować