Matka, staruszka, młodzieniec… Inspirujące historie ludzi, którym network marketing odmienił życie o 180 stopni

by Maciej Maciejewski
1500 views

„Od człowieka do człowieka” – to nie tylko tytuł bestsellera Gabi Steiner, na którym w ciągu ostatnich kilkunastu lat wyrosły i odniosły sukces dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy networkerów na całym świecie. To przede wszystkim zawarta w czterech słowach, główna idea network marketingu.

źródło: Pixabay

Bo człowiek w biznesie jest najważniejszy. Chyba żadna inna branża nie zależy tyle od relacji międzyludzkich. A za każdym człowiekiem, za każdym z nas kryje się jakaś historia… Kiedy zaledwie dwudziestoletni Nick Janitschke w kwietniu 2019 roku wstępuje, a raczej wbiega w podskokach na scenę, nikt z zebranych na sali pełnej ludzi nie przypuszcza, że kwadrans później nie będzie w tłumie nikogo, kto by się nie poderwał i nie bił mu frenetycznych braw.

To był drugi dzień corocznego spotkania naszej firmy. Większość z ponad 16 000 osób, które zjechały się z całego świata, opuściła już swoje hotele i wybrała się w drogę powrotną do domu. Pozostała tylko „garstka” najtwardszych, spragnionych dodatkowych emocji, inspiracji, historii. Zmęczenie jednak robi swoje. Po niezliczonych wykładach, warsztatach i wielogodzinnych tańcach na wieczornej gali w pierwszym dniu, mało kto jest jeszcze w stanie wykrzesać z siebie na następny dzień więcej niż tylko iskrę energii.

I na pewno nikt się nie spodziewał, że ten młody chłopak tego dokona. A chyba najmniej się tego spodziewał sam Nick. Jeszcze niecałe cztery miesiące temu ten przesympatyczny blondyn, mistrz Niemiec juniorów w natural bodybuildingu i student ekonomii fitnessu, każdą wolną chwilę spędzał w pobliskim klubie, trenując siebie i innych. I gdyby nie rzucone mimochodem zdanie koleżanki trenerki: „Hej Nick, Ty chyba potrafisz więcej niż tylko przygotowywać szejki proteinowe dla innych…” to pewnie do dzisiaj jego marzeniem byłoby po prostu zostanie kierownikiem jakiegoś klubu fitness. A już na pewno nigdy, ale to nigdy by mu nie przyszło na myśl, że tylko parę miesięcy później nie tylko jego zarobki będą bez porównania wyższe niż te, które mógłby kiedykolwiek osiągnąć pracując jako trener, ale też, że jego historia, jego power, werwa, świeżość, jego wizja świata nie pozwolą mu usiedzieć na miejscu wszystkim zgromadzonym na sali ludziom…

Przygotowując się do napisania tego artykułu i przeglądając notatki z ostatnich czterech lat, sama się zdziwiłam, jak dużą część stanowią zapisane w nich historie ludzi. Dla osób z zewnątrz network marketing to przede wszystkim po prostu sposób na zarabianie. I bez dwóch zdań to jest jedna z najlepszych możliwości zbudowania sobie drugiego dochodu. Fair, dla każdego, bez większych inwestycji. Network to jednakże i przede wszystkim najlepszy przykład na to, że każdy z nas, ja i Ty, możemy odkurzyć marzenia i sprawić, aby nasze życie stało się lżejsze i fajniejsze. A dla każdego oznacza to coś innego…

Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego wyjazdu na to dwudniowe spotkanie teamu, gdzieś pod Hanowerem chyba. W pewnym momencie padło pytanie: „Dlaczego tu jesteśmy? Co nam daje network marketing? Co nam daje nasza firma? Wolność finansowa, możliwość pracy z kim, gdzie i kiedy się chce…” Jak z pistoletu padały z różnych stron różnego rodzaju „dlaczego”. I nagle pomiędzy nimi ktoś rzucił: „bo 50 euro zmieniło moje życie”. Na sali szmery. Głowy obracają się w jednym kierunku.

Oto matka trójki małych dzieci, samotnie je wychowująca. Praca na pół etatu, bo na więcej nie ma czasu. Może nie głodująca, ale na pewno bez fajerwerków. Pierwsza wypłata w networku to te 50 euro. Wolno wypowiadane słowa sprawiają, że chce się zapytać: „aha, ok, no i co w tym nadzwyczajnego?” A potem słowa, które zmieniły moje podejście do naszej branży. Słowa, które sprawiają, że do dzisiaj jak sobie je przypomnę to klucha w gardle. Wyobraźcie sobie tę kobietę, jak idzie do kuchni, otwiera lodówkę i… wybucha płaczem. Bo po raz pierwszy od lat są w niej rzeczy, które ona lubi. Nie tylko produkty pierwszej potrzeby, takie, aby zaspokoić głód, ale rzeczy, których już od lat sobie nie kupowała.. To tylko 50 euro. Dla niektórych to jednak cały świat. I bez pracy w systemie MLM nie mogłaby sobie na nie pozwolić. Może za kilka lat, jak dzieci podrosną…

Gdzieś tak rok później. Kick off w Hanowerze. Pełne humoru wystąpienie w pierwszej części eventu René Borbonusa, speca od retoryki, jednego z najbardziej renomowanych trenerów komunikacji w Niemczech. Długopisy ledwo nadążają od bon motu do bon motu. Jednak nie to wystąpienie sprawi, że pamiętam ten dzień do dzisiaj.

Druga część dnia to jak zwykle w naszym networku historie ludzi. Ich dlaczego. Osoba za osobą. Historia za historią. Krótka. Dłuższa. Ciekawa, a po niej ta trochę mniej. Czasami śmiechy. Czasami zaduma. Płynna zmiana prelegentów. Na scenę wchodzą tym razem seniorzy. Siedemdziesięciolatkowie plus. Ostatnia pani, drobniutka, opowiada drżącym głosem swoją historię. Oddaje mikrofon prowadzącej. Oklaski. Podziękowania. Schodzi ze sceny i… nagle obraca się, biegnie do prowadzącej, wyrywa jej z rąk mikrofon i ten drżący głos już nie jest drżący. Przenika każdą komórkę mojego ciała. Mówi:

Kochani, resocjalizujcie nas. Resocjalizujcie nas starych. Wyjdźcie do nas. Pokażcie tę możliwość. My możemy jeszcze dużo. Dajcie nam tę szansę, by zrobić coś dla innych, aby być potrzebnym… Pamiętajcie o nas. Resocjalizujcie nas…

Potem młody chłopak, przed którym życie stoi otworem. Matka trójki dzieci ledwo wiążąca koniec z końcem. Starsza pani, której najlepsze lata już minęły. A przynajmniej większość z nas tak pewnie pomyślała, no bo takie jest życie… Trzy historie. Trzy tak różne historie… Każda jedyna w swoim rodzaju, każda inspirująca. Każda mająca potencjał, by zmienić kogoś życie. By je ułatwić. By je upiększyć. Kogo i w jaki stopniu? – trudno powiedzieć. Tych historii jest jednakże mnóstwo i ja je dalej pilnie spisuję i będę dalej spisywała…. Może wśród nich znajdzie się kiedyś jedna, której ja dam początek. I która także zapadnie komuś w pamięci i zainspiruje innych… A może to będzie Twoja historia?

Autorka materiału jest pasjonatką systemu MLM. „Nie daj się wcisnąć w gorset. Bądź sobą.” – to jej życiowa dewiza. Po studiach w Niemczech wyjechała do słonecznej Malagi, gdzie założyła z mężem firmę w branży edukacyjno-turystycznej. Od podszewki zna więc zarówno biznes tradycyjny jak i online. Jak twierdzi: „W network marketingu odnalazłam brakujące ogniwo, jakim jest dla mnie podejście do drugiego człowieka oraz możliwość rozwoju całościowego, a nie tylko wymaganych na rynku kompetencji”. Obecnie mieszka w Berlinie. Każdą wolną chwilę przeznacza również na rozwój swoich innych pasji – sztuki walki i promocja zdrowego trybu życia.

Mogą Cię również zainteresować