Casus Raskolnikova w biznesie MLM. Być geniuszem czy mieć genialny zespół? – oto jest pytanie!

przez Maciej Maciejewski
2045 odsłony

Czasem musisz podjąć trudne decyzje w swoim biznesie MLM. Być geniuszem czy mieć genialny zespół? Oto pytanie, które warto sobie postawić i wracać do niego w trakcie budowania biznesu sieciowego. Jak najczęściej!

żródło: Pixabay

Być geniuszem czy mieć genialny zespół? Pierwsza wersja jest kusząca, a jednak niepraktyczna. Powinna być całkowicie pominięta w rozważaniach. Powód? Jeżeli nie jesteś geniuszem (a wiedziałbyś, gdybyś był) to nim nie zostaniesz, ponieważ genialność to cecha wrodzona, a nie nabyta – myślę tu o umiejętności postrzegania i kreowania rzeczy w sposób zaskakująco dobry, niedający się naśladować przez innych ludzi. Niewielka to biznesowo strata, bo geniuszom w biznesie nielekko.

Nawet, gdyby taki geniusz zaangażował się w biznes MLM, to rezultaty akcji będą krótkotrwałe – związane tylko z okresami jego aktywności, ponieważ wszyscy downlini będący pod wrażeniem jego geniuszu poprzestaną na wyrażaniu zachwytu, podobnie jak turyści w Luwrze przed portretem Giocondy. Te bałwochwalcze przebłyski będą maksimum ich aktywności biznesowej – tak oto narodzi się kolejny krótkotrwały kult jednostki. I będzie trwać, dopóki geniusz – z wszystko jedno jakich przyczyn – się nie zatrzyma. Wtedy entuzjazm downlina zmienia się na: „popatrz, zostawił nas!!!” Tak padają dynastie w fazie embrionalnej.

Analizowałem wszystkie znane mi przykłady dużych sukcesów w biznesie MLM i nikt z top liderów nie był genialny – byli profesjonalistami w tworzeniu zespołów i to profesjonalistami najwyższej klasy, a każdy z nich się tego nauczył – nie miał tych umiejętności zakodowanych w genach.

Jest jeszcze jeden odcień genialności, o którym należy wspomnieć ku przestrodze – możesz zostać niezłym kombinatorem (tego można się nauczyć, nazwijmy to genialność negatywna), ale nie jest to metoda na zbudowanie solidnego, zwycięskiego zespołu, trwającego latami. Kombinatorów w systemie network marketing spotkałem wielu. Istnieją dwa główne nurty kombinatorstwa.

Pierwszy to siedzenie w bezruchu i oczekiwaniu na okazję. Taki osobnik nie robi nic albo robi niewiele, za to obserwuje obroty swojej nogi/nóg. Jeżeli nie zmieniają się, on również nie reaguje, ale gdy zaczynają rosnąć, on wyczekuje końca okresu rozliczeniowego i w ostatnich minutach tego okresu dokonuje zakupów w ilości pozwalającej mu wskoczyć na kolejny, wyższy pułap premiowy. Ten nurt jest po prostu wkurzający, na szczęście nieszczególnie groźny.

Irytujące jest nie to, że taki cwaniak dostaje więcej pieniędzy za kombinatorskie nic nierobienie, ale fakt, że te pieniądze wyjmuje z kieszeni swojego sponsora, budującego pod nim głębokość w nodze. Wzrost jego wypłaty jest równy obniżce wypłaty osoby aktywnej. Ale co mu tam… Wcześniej czy później u każdego z nas pojawią się takie cudaki w grupach.

Drugi nurt kombinatorstwa jest za to ekstremalnie groźny i miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze. Pojawiają się czasem w grupach MLM ludzie umiejący wpływać na innych, ale robią to z niefajnych pobudek. Są świetnymi motywatorami, potrafią szkolić swoje grupy do osiągania wyższej skuteczności. Obrót w ich grupach rośnie, więc teoretycznie wszystko jest ok, za to praktycznie już niekoniecznie.

Ich ludzie są zadowoleni ze wzrostu liczby osób w swoich grupach, ale nie idzie za tym wzrost ich wynagrodzenia adekwatny do obrotu, ponieważ mają zbyt wąskie i niezrównoważone biznesy. Ich lider nie zwraca na to uwagi, za to motywuje ich do budowania głębokiej nogi – niestety tylko jednej. Taki pseudo lider myśli wyłącznie o swojej kieszeni. Jego ludzie dostają awanse na wyższe poziomy przy minimalnym wynagrodzeniu. Gdzie więc idą te pieniądze? Domyślasz się?

Awanse downlina podnoszą na wyższe poziomy ich uplinów – tak działa system premiowy, więc te pieniądze trafiają do kieszeni kombinatora. Jest na to odpowiednie określenie – manipulacja czyli wykorzystywanie wpływu na ludzi dla osiągania własnej korzyści. System win/win tu nie występuje. Tacy kombinatorzy są niestety manipulantami i należy ich unikać jak zarazy. Zapytasz, jak to jest możliwe, że tacy ludzie pojawiają się w grupach?

Statystycznie pojawiają się różne osoby, będą więc i tacy. Ważny jest inny aspekt – jak to jest możliwe, że dostają przestrzeń do rozwoju w biznesie MLM skoro to ma być biznes etyczny? Jest na to tylko jedno wytłumaczenie – brak współpracy grupy z górną linią sponsorowania. Nikt z uplinów takiego cwaniaka, czyli jego górna linia nie widzi, co się w biznesie dzieje.

To jest możliwe tylko w wypadku braku gry zespołowej i separatystycznych tendencji w grupach. Mantra w biznesie network marketing brzmiała, brzmi i brzmieć będzie: „ZESPÓŁ JEST WSZYSTKIM!” – pozostaje tylko zrozumieć – co to jest zespół.

Ad rem… Lata temu, gdy zacząłem poważnie traktować ten biznes, zacząłem również szukać wiedzy na temat skutecznego rozbudowywania sieci. To słusznie sugeruje, że nie od początku traktowałem system MLM poważnie. Działałem, przyłączali się do mnie ludzie, ale nie było w tym żadnej strategii. Mieliśmy za to dużo różnych pomysłów – większość chybionych.

Po jakimś czasie zaczęła mnie irytować nieprzewidywalność rezultatów. To, jak kończyliśmy miesiąc, nie było żadnym prognostykiem rezultatów w miesiącu kolejnym. Po prostu loteria – dobre obroty, rewelacyjne obroty i czkawka – zastój, czyli lecimy na łeb w dół. Na studiach medycznych nauczyli mnie wielu ważnych umiejętności, a najważniejsza z nich to rozumienie procesów prowadzących do określonych objawów chorobowych.

Trzeba rozumieć co wywołuje ból kręgosłupa lędźwiowego, żeby to sprawnie wyleczyć. Środki przeciwbólowe znoszą chwilowo objawy bólowe, nie zajmując się przyczyną. Nie wyleczysz się z kręgozmyku kupując nałogowo APAP na stacji benzynowej. To samo z biznesem – jeżeli niepokoją Cię aktualne rezultaty zacznij szukać przyczyny takiego stanu rzeczy.

Zacznij rozumieć casus Raskolnikova ze „Zbrodni i kary”. To, co dzisiaj masz, jest rezultatem tego, co zrobiłeś wczoraj. Nie podoba Ci się Twój wynik – zmień strategię!

Bo INNA STRATEGIA = INNY REZULTAT. Nastał więc taki moment, gdy włączył mi się proces poszukiwawczo-analityczny. Od tej chwili miałem w głowie jedno pytanie: dlaczego mamy to, co mamy. A porady typu „rekomendujcie więcej ludzi” były z serii zażyj jeszcze jeden APAP. A może Ibuprom? – czyli nie zajmowały się przyczyną sytuacji.

Zadałem to pytanie mojemu uplinowi – człowiekowi, który już wtedy był legendą network marketingu. Wall Street Journal poświęcił mu duży artykuł opisujący jego karierę w branży biznesu sieciowego. W tamtych czasach ten artykuł był pozytywnym szokiem dla nas – niewierzących w prestiż takich systemów. Jego odpowiedź otworzyła mi oczy i do dzisiaj są otwarte. Przy jakichkolwiek wyzwaniach biznesowych sprawdzam najpierw ten marker. A brzmiała ona tak:

JEŻELI CHCESZ ŚWIETNYCH WYNIKÓW, MUSISZ GRAĆ W ŚWIETNYM ZESPOLE!

Mamy tu od razu dwie podpowiedzi w jednym zdaniu – po pierwsze nie działaj samotnie, tylko zespołowo, a po drugie ten zespół ma być świetny. Wyniki nie zależą bowiem tak bardzo od liczebności zespołu, jak od jego jakości.

Wróćmy więc do pytania nagłówkowego, a raczej drugiej jego części o genialnym zespole. Załóżmy, że taki zespół jest furtką do osiągnięcia niezależności finansowej. To przyzwoite założenie dające się prosto udowodnić. Zatem, gdzie jest haczyk? Czemu tysiące osób budujących takie biznesy zarabia mizernie?

Myślę, że albo nie analizują tego, co robią i działają nawykowo, albo nie zadają sobie właściwych pytań, a dokładnie jednego pytania: jak stworzyć genialny zespół będąc całkiem normalną osobą bez super zdolności? Gdyby wiedzieli, że jest to w ich zasięgu… Ale nie wiedzą.

Popatrz na to – to raptem trzy punkty. To nie jest takie trudne, jeżeli zrozumiemy i zastosujemy zasady powielania (duplikacji), konsultacji, edyfikacji i niekrzyżowania linii – czyli są jakieś zasady działania. To chyba dobrze? Przecież moja sieć zaczyna się ode mnie, ale jednocześnie jest częścią struktury mojego uplina i wielu wyżej stojących osób. Tam już są i wiedza i sukces, a w dodatku są one dostępne – Ty, czytelniku masz dokładnie taką samą możliwość, masz swoją górną linię (bywa nazywana linią życia) i masz tam doświadczonych uplinów. Mogę być w stałym kontakcie z moim aktywnym uplinem, mogę pytać, uzyskiwać podpowiedzi, ustalać strategię – czyli mogę wiedzę praktyczną mojej górnej linii zastosować w moim zespole. Ty też możesz.

Wyjaśnijmy to sobie. Nie muszę być odkrywcą, mogę być naśladowcą. Czy wolałbyś, żeby Twój dentysta był odkrywcą czy żeby naśladował metody skutecznych lekarzy i korzystał z aktualnej wiedzy medycznej? Ja wolę naśladownictwo. I to precyzyjne.

To samo w biznesie sieciowym – jeżeli wprowadzamy w nasze zespoły MLM wiedzę naszych sponsorów i stale konsultujemy nasze rezultaty, zwykli ludzie zaczynają dysponować niezwykłymi umiejętnościami. I cały zespół zaczyna być bardzo skuteczny. Pojawia się zjawisko synergii – wzajemnego wzmocnienia i rezultaty zadziwiają nas pozytywnie.

Powstaje genialny zespół (skuteczność jest miarą tej genialności), a powielanie przez członków grupy takiej metody jest gwarantem sukcesu wszystkich aktywnych osób. To jest proste i w tej prostocie tkwi źródło powodzenia w działaniach. Grajmy zespołowo według sprawdzonych strategii.

Jak to zrobić? Ze swojej całej grupy wybierasz partnerów zaangażowanych na poważnie. Takich, którzy deklarują gotowość pracy zespołowej. Robicie burzę mózgów i wyznaczacie razem miesięczny cel zespołowy, rozbity na cele poszczególnych partnerów. Obmyślacie, jakie kroki należy wykonać, aby osiągnąć założone cele. Umawiasz się na konsultacje ze swoim uplinem w celu zweryfikowania Waszych planów zespołowych. Omawiasz z nim wszystkie aspekty Waszego planu, dostajesz podpowiedzi eksperta, jesteś więc pewny, że projekt ma sens. To mi zawsze przypominało ekipę budującą dom (tutaj tą ekipą jest Twój zespół), kierownika budowy (to Ty) i inżyniera nadzoru (to Twój upline) tyle, że budujecie biznes, a nie dom. Jeżeli czegoś nie wiecie upline podpowie – jak inżynier nadzoru na budowie. Potem trzymacie się swojego planu. Pozostajecie w stałym kontakcie z uplinem, więc raczej nie popełniacie błędów. Wy dajecie zaangażowanie, upline dostarcza know-how.

Widziałem wielokrotnie duże organizacje, gdzie w głębokości regularnie pojawiali się nowi ludzie osiągający sukcesy, a po nich następni i jeszcze następni. To trwało latami, trwa nadal i jest rezultatem przekazywania w dół nóg mądrości i skuteczności uplina. Dobre zespoły to mądre zespoły. Mądre doświadczeniem swojej górnej linii. Nie zastanawiaj się zbyt długo. Możesz zbudować Twój genialny zespół.

PS. Zespół w moim rozumieniu to grupa osób współpracujących nad wspólnym projektem w celu zrealizowania swoich celów indywidualnych. Grupa posługuje się jedną strategią, występuje podział ról biznesowych, stosowana jest zasada win/win – zwycięstwo zespołu zawiera w sobie sukcesy poszczególnych osób. Partnerzy zespołowi udzielają sobie wsparcia na każdym etapie rozbudowy projektu.

Autor tekstu od ponad 20 lat aktywnie buduje swój biznes w systemie MLM na terenie wielu krajów. Brał aktywnie udział w tworzeniu pierwszych struktur sieciowych w Polsce w latach 90-tych, później na Ukrainie i w Rosji. Widział rozwój tego biznesu od podstaw na rynkach o różnym potencjale ekonomicznym. W tym czasie jego organizacje rozwinęły się na rynkach zachodniej i wschodniej Europy, a teraz rozwijają się nadal. Prowadzi wykłady w trzech językach i wie, że wiedza praktyczna jest dla osób działających w network marketingu bezcenna. Prowadzi ciekawy blog pod adresem: www.marekstaszko.pl.

Mogą Cię również zainteresować