źródło: www.sxc.hu
Obecnie polski PKB liczony przez statystyków składa się z dwóch części: gospodarki legalnej, w pełni zarejestrowanej i drugiej nie zarejestrowanej (tzw. szara strefa), działalności zgodnej z prawem, ale ukrytej przed oficjalnymi rejestrami. Teraz czeka nas drugi etap reformy w tej dziedzinie, obejmujący gospodarkę nielegalną czyli czarny rynek – działalność zabronioną, niezgodną z prawem. GUS zaczął już przygotowania. Odpowiednia metodologia ma być opracowana do końca 2012 roku.
Wytyczne dostaliśmy z Eurostatu i na ich podstawie będą tworzone narzędzia, które pozwolą mierzyć skalę nielegalnej działalności. GUS twierdzi, że wartość czarnego rynku będzie jedynie szacunkiem, a nie twardymi danymi. Już teraz urząd robi to samo szacując np. płody rolne. Sprawdza, ile zboża dał metr kwadratowy pola i zakłada, że na całym polu plony są analogiczne. Z badaniami czarnego rynku na danym obszarze będzie podobnie.
Na razie unijni statystycy chcą rozszerzyć PKB o prostytucję, przemyt i narkotyki. Istnieje możliwość rozszerzenia badanych obszarów. Jeśli ośrodek statystyczny w danym kraju uzna, że w jego gospodarce szczególnie duże znaczenie ma inna nielegalna działalność, może dodać ją do kręgu swoich zainteresowań. Z włączenia czarnego rynku do PKB najbardziej w Europie zyskają Włosi. Tamtejsi statystycy twierdzą, że jeśli statystyka obejmie działalność mafijną, włoska gospodarka stanie się większa niż brytyjska. W Polsce skala rewizji najprawdopodobniej nie będzie tak duża, ale też nie przejdzie bez echa. Na konkretne szacunki nikt się nie porywa.