źródło: www.sxc.hu
Już trwają budowy w Świdniku pod Lublinem, w Modlinie pod Warszawą, rozkręca się inwestycja w Gdyni. W tyle nie chcą zostać inne regiony i miasta, tym bardziej, że zazwyczaj do inwestycji w znaczącym stopniu dokłada się Unia Europejska. Władze woj. lubuskiego przymierzają się do poprawienia infrastruktury na istniejącym lotnisku w Babimoście pod Zieloną Górą. Na wschodzie zawiązała się koalicja lotniskowa „Odlotowa Polska Wschodnia” Ełku, Chełma i Krosna. Władze tych miast chcą zbudować lotniska dla mniejszych maszyn. Własny port lotniczy z prawdziwego zdarzenia chcą mieć też Kielce, Białystok i Nowy Targ.
Jak twierdzą władze, jeziora i lasy inwestora nie interesują. Tylko infrastruktura. Ich zdaniem nie można myśleć o rozwoju miasta poprzez budowę Orlika, placu zabaw czy modernizację ulicy. W Polsce działa dziś 11 portów lotniczych. Według Urzędu Lotnictwa Cywilnego w ubiegłym roku skorzystało z nich 20 mln pasażerów. Ale największy ruch był na sześciu lotniskach, z czego aż 42% obsłużyło stołeczne Okęcie. Z najmniejszego w Babimoście skorzystało zaledwie 3,7 tys. osób.
Polacy będą latać coraz częściej. ULC szacuje, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat liczba pasażerów się podwoi. Na rozbudowę ośmiu portów lotniczych przeznaczono prawie 5 mld zł, a rząd powraca z pomysłem centralnego super-lotniska pomiędzy Łodzią a Warszawą. Ma być konkurencją dla węzłów lotniczych w Berlinie. Jerzy Widzyk, były minister transportu w rządzie AWS uważa, że „lotniskomania”, która ogarnęła samorządy, to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Lepiej korzystać z portów lotniczych, które już są, a dotacje przeznaczyć na inne inwestycje. Według niego, nie ma sensu wydawać środków na coś, co nie będzie wykorzystane. Ważna jest współpraca między regionami, a nie rozpraszanie środków.