Polacy stracili zaufanie do funduszy. Przestają w nie inwestować

przez Jarosław Orzeł

Tylko we wrześniu tego roku z funduszy akcji polskich odpłynęło łącznie 75 milionów złotych, a z funduszy mieszanych prawie 400 mln zł. Polacy zrazili się do funduszy inwestycyjnych tak skutecznie, że nawet dziś w okresie kryzysu, a więc teoretycznie największej szansy inwestycyjnej, rezygnują z tej formę oszczędzania.

źródło: flickr.comźródło: flickr.com

Analitycy rynku finansowego zwracają uwagę, że w ostatnich miesiącach większość polskich funduszy inwestycyjnych zanotowała ujemne saldo wpłat kapitału. Według danych Analiz Online we wrześniu z funduszy akcji polskich odpłynęło łącznie 75 milionów złotych. O jeszcze więcej, bo prawie 400 mln złotych skurczyły się polskie fundusze mieszane.

Nie uczymy się na błędach

– Ostatnie miesiące były jednymi z najtrudniejszych w ciągu ostatnich lat. Nie dość, że mieliśmy do czynienia z trendem bocznym i do końca nie było wiadomo, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń, to jeszcze sytuację na rynku niejako „dobiła” fala upadłości. Doprowadziła ona do strat na funduszach, które dotąd reklamowano jako bezpieczne – mówi Piotr Bibrzycki, analityk finansowy Polskiego Doradztwa Finansowego (PDF). – W efekcie wielu inwestorów całkowicie wycofało swoje pieniądze z rynku – wyjaśnia Bibrzycki. Dodaje, że w jego ocenie nie jest to najlepszym rozwiązaniem. – Niestety zachowanie inwestorów po raz kolejny potwierdza zasadę, że nie uczymy się na błędach i reagując zbyt emocjonalnie kupujemy na szczytach, a sprzedajemy w dołkach – mówi analityk PDF.

Wybieramy mniejsze ryzyko

Z danych opublikowanych przez Analizy Online wynika też, że we wrześniu największe saldo wpływów odnotowały polskie fundusze dłużne, które pozyskały 529 milionów złotych. Również w skali całego 2012 roku to właśnie fundusze oparte na obligacjach cieszyły się największym zainteresowaniem.

– Mogę potwierdzić ten trend patrząc na zachowania naszych klientów, którzy zdecydowanie chętniej wybierają fundusze o niewielkim poziomie ryzyka. Myślę, że jest to efekt strachu, który nadal panuje na rynku. Niepewna sytuacja w strefie euro i trwający tam ciągle kryzys zadłużenia, wciąż powracający problem grecki i wreszcie nienajlepsze dane z polskiej gospodarki nie zachęcają Polaków do agresywnego oszczędzania – mówi Bibrzycki. W efekcie pomimo, iż fundusze dłużne w tym roku borykały się z problemami niewypłacalności części emitentów obligacji, nadal cieszą się one dużym zainteresowaniem ze strony inwestorów, a większość Polaków trzyma pieniądze na lokacie bankowej. Z prawie 500 mld zł oszczędności w Polsce, zaledwie 100 mld ulokowanych jest dziś w funduszach inwestycyjnych.

Bo kupowaliśmy „na górce”

Zdaniem Fryderyka Karzełka, prezesa PDF i pierwszego polskiego money coacha, przyczyna utraty zaufania i odwrotu Polaków od funduszy ma swoje przyczyny również we wcześniejszym okresie, w okolicach roku 2006. Rynki inwestycyjne miały wtedy za sobą prawie trzy lata hossy, a niektóre fundusze zyskały w tym czasie nawet sto pięćdziesiąt, do dwustu procent.

– W bankach ustawiły się kolejki np. do funduszu Arka Acji TFI, który proponowano jako super sposób na zarobienie pieniędzy. Tymczasem w latach 2007-2008 nastąpiły gigantyczne spadki – opowiada Fryderyk Karzełek. Rok później zdesperowani inwestorzy zaczęli wycofywać swoje pieniądze z funduszy i za namową banków wpłacać je na lokaty bankowe. – I to był kolejny błąd, bo wystarczyło poczekać do połowy 2010 roku, żeby inwestycje z 2006 roku mogły wyjść na zero, a potem zaczęły zarabiać – mówi Karzełek.

Inwestując w fundusze akcji musimy sobie bowiem zdawać sprawę, że jest to narzędzie dla „długodystansowców” czyli, że inwestujemy nie na pół roku, ale na kilka lat. Na funduszach akcji nie traci się pieniędzy tak długo, jak długo nie sprzedamy jednostek uczestnictwa. Dopóki nie wyciągam tych pieniędzy strata jest czysto „księgowa”. Jeśli notowania idą w dół powinniśmy więc poczekać, aż ponownie „odbiją”.

Kryzysy to okazja

Dlatego doradcy finansowi przekonują, że właśnie teraz jest dobry moment do zakupów. – Lokata bankowa daje nam zysk rzędu 5%, żeby podwoić kapitał za pomocą tego instrumentu potrzebujemy ponad 14 lat, nie licząc inflacji. Fundusze są o wiele efektywniejsze, dlatego my przekonujemy klientów, żeby inwestowali właśnie teraz, nawet mimo tego, że boją się po ostatnich aferach na polskim rynku finansowym – mówi prezes PDF, który obawia się, że sytuacja z 2006 roku powtórzy się, gdy na rynkach znów dojdzie do hossy.

Zdaniem ekspertów awersja Polaków do funduszy inwestycyjnych jest nieracjonalna. – Nie znam lepszego instrumentu do pomnażania pieniędzy dla tzw. normalnego zjadacza chleba – mówi Karzełek. Jego zdaniem o stabilności funduszy świadczą co najmniej dwa argumenty: ich wieloletnia historia (np. Pioneer jest obecny na rynku od 1926 r.) oraz fakt, że nie są one objęte bankowym funduszem gwarancyjnym, bo… nie ma takiej potrzeby.

TFI nie mogą swobodnie dysponować pieniędzmi zainwestowanymi przez klienta. Mogą nimi tylko zarządzać i pobierać od tego prowizje. Pieniądze te są zdeponowane na kontach w banku, który pełni funkcję depozytariusza. Jaka jest tu różnica? W przypadku lokaty bankowej klient niejako pożycza swoje pieniądze bankowi, czyli są one częścią masy upadłościowej banku, w przypadku jego upadłości.

W TFI nie są one częścią masy upadłościowej (gdyby towarzystwo musiało ogłosić upadłość), jednocześnie w przypadku, gdyby bank depozytariusz ogłosił upadłość wówczas również nie stanowią one masy upadłościowej banku. Oczywiście istnieje ryzyko popełnienia błędów przez TFI w trakcie zarządzania naszymi pieniędzmi, jednak ryzyko to, jak i realny wpływ takich błędów na wynik inwestycji, maleje wraz z rosnącym czasem inwestycji. Kiedy inwestycja planowana jest na okres powyżej 10 lat prawdopodobieństwo utraty kapitału jest bardzo niewielkie.

Mogą Cię również zainteresować